8. Misja
Lekcje dzisiaj ciągnęły się dla mnie w nieskończoność. Wieczorem, miałam kolejny trening. Kiedy tylko otworzyły się drzwi wiedziałam że będę miała solidny wycisk. W oczach Filipa widziałam paletę emocji. Złość, bezradność i o dziwo także współczucie.
- Dzisiaj mam za zadanie przygotować cię do misji którą otrzymałaś. Będzie ona ciężka, oraz niebezpieczna. Dlatego nasz trening będzie długi i wyceńczający.
- Na początek 20 okrążeń po sali. Zrobiłam jego polecenie. Byłam bardzo zmęczona. Bałam się tego co będzie dalej. Na szczęście okazało się że będzie to nauka mocy. Swoją drogą doszłam z nią już do perfekcji. Te ćwiczenia zawsze były na zewnątrz żeby przypadkiem nie podpalić sali treningowej. Wyszliśmy więc.
- Teraz zobaczymy czego się nauczyłaś. Stanęłam stabilnie na ziemi, i przelałam część energii do dłoni. Momentalnie moje oczy zaświeciły niebieskim blaskiem który pochodził od naszyjnika , a nade mną pojawiło się 10 ognistych kul. Zaczęły poruszać się tak jak to sobie wyobrażałam. Odwróciłam się. Na twarzy Filipa widziałam zachwyt i radość. Chciałam mu dzisiaj zaimponować, więc unioslam kule wysoko do góry. Kiedy były już na odpowiedniej wysokości dowaliłam większość energii którą miałam, a te zajaśniały jak słońca. Jeszcze przez chwilę tak świeciły, ale potem zgasiłam je (jak i oczy) czując że nie mam już siły. Chwiejnym krokiem podeszłam do chłopaka. W pewnym momencie poczułam że nogi odmawiają mi posłuszeństwa, więc automatycznie oparłam się o jego ramię. Chwycił mnie mocno jakbym miała zaraz upaść.
- To nic.
- Nie możesz przesadzać.
- Wiem.
- Pamiętaj żeby na misji w miarę możliwości odpocząć w nocy. W jego głosie wyczuwałam smutek. Pokiwałam tylko głową bo na więcej nie było mnie stać. Usiadliśmy pod drzewem. Niezręczna cisza jaka wtedy zapanowała była nie do zniesienia. Bałam się zacząć rozmowę, bo wiedziałam że ze stresu odrazu bym się popłakała.
- Robisz duże postępy w nauce mocy.
- Dzięki. Mam stracha przed misją. Ręce zaczęły mi się trząść. Filip musiał to zauważyć, bo poczułam coś ciepłego i delikatnego na jednej z nich.
- Wiem że sobie poradzisz.
- Podejrzewam że dzisiaj raczej nie zasnę.
- Tata opowiadał mi bajkę o księżniczce i księciu zaklętym w orła. Chcesz posłuchać?
- A co z naszym treningiem?
- Dzisiaj ci odpuszczę. Uśmiechnął się.
- No dobra. Ustawiłam się tak żebym mogła zasnąć. Filip zaczął cicho swoją opowieść.
- Dawno, dawno temu w zamku żyła sobie królewna. Jej ojciec lubił polować. Podczas jednej z takich wypraw ustrzelił on ogromnego orła. Królewna usłyszała cichy głos: jestem księciem zaklętym w orła. Wtem ptak udziobał króla kiedy chciał go złapać, a ten rozwścieczył się tak że kazał zabrać go do zamku i tam dobić. Królewna próbowała zatrzymać ojca, ale ten jej nie słuchał. Pojechali więc do zamku. Król kazał zamknąć dziewczynę w swojej komnacie, miała ona okno wychodzące na salę balową gdzie miała się odbyć egzekucja. Serce rozrywało jej się na kawałki, kiedy słyszała skrzeki zwierzęcia. Widziała topór opadający na jego szyję. Wtem myślała że śni na jawie, bo za oknem pojawił się przystojny chłopak w królewskim stroju, ale jego ciało było pół przeźroczyste.
- Nie płacz. Będę teraz żył w przepięknych górach na północy. Chłopak złapał ją za rękę, i przytulił. Wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Para uniosła się w górę. Dziewczyna poczuła przyjemny wiatr we włosach. Zaufała księciu,i odchyliła głowę lekko do tyłu. Legendy mówią że ukryli się w tych górach, i czasami można usłyszeć ciche śmiechy nad małym jeziorkiem między skałami, gdzie mieli swój dom.
Prawie już zasypiałam, kiedy poczułam jak ktoś okrywa mnie kocem.
- Śpij dobrze. Usłyszałam cichy szept tuż przy moim uchu.
Obudziłam się o wschodzie słońca. Ptaki śpiewały,był to jedyny dźwięk jaki wybijał się z porannej ciszy. Ostrożnie wstałam tak żeby nie obudzić Filipa. Poszłam do mojego domu gdzie miałam już przygotowany plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami. Potem przyszłam pożegnać się z Meg. Obudziłam ją.
- Hej będę już ruszać.
- Poczekaj. Usiadła na łóżku i wzięła z szafki bransoletkę. Podała mi ją.
- Jak będziesz miała kłopoty pomyśl o mnie.
- Dobra. Wyszliśmy na zewnątrz. Droga prowadziła obok placu treningowego na którym spał Filip. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy. Pomyślałam. Dotarliśmy wreszcie do bramy, właśnie tej którą wchodziłam po raz pierwszy. Meg stanęła.
- Nie mogę iść dalej. Powiedziała. Przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam.
- Pa. Myślałam że łatwiej będzie mi się pożegnać, ale łzy same cisnęły mi się do oczu.
- Leć. Widziałam że ledwo powstrzymuje swój płacz. Pobiegłam przed siebie skupiając się tylko i wyłącznie na misji. Wzięłam głęboki oddech. Zapach oceanu pomógł mi się uspokoić. Poczułam jakby Filip był obok mnie.
W tym rozdziale pojawiła się krótka bajka. Było to moje pierwsze opowiadanie. Wymyśliłam je w 3 klasie podstawówki na lekcje Polskiego 🙂 (co prawda nie jest orginalny tekst bo przez 7 lat trochę zapomniałam, ale główna oś historii jest taka sama). Swoją drogą jak wam się do tych czas podoba opowiadanie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top