7. Bal
Po treningu poszłam do mojej koleżanki.
- Gotowa na przemianę w księżniczkę?
- Raczej tak. Meg zatarła ręce. - Jeszcze nigdy nie miałam makijażu.
- Naprawdę? Trzeba się tym zająć. Założyła mi mięciutkią opaskę na włosy. Nałożyła mi bazę, podkład, korektor, róż i brązer. Oczy pomalowała mi prześlicznym złoto - różowym, błyszczącym cieniem. Usta zrobiła czerwoną szminką i błyszczykiem. Kiedy przejrzałam się w lustrze zaniemówiłam. Czułam się naprawdę jak królewna.
- Teraz czas na fryzurę. Zdjęła opaskę. Rozszesała mi włosy i zręcznie zaplotła w dobierańca ciągnącego się od lewego ucha aż do prawego ramienia gdzie leżał swobodnie. Potem ubrałam się w sukienkę. Meg ubrała się w cielistą sukienkę ze złotym pasem i rozcięciem na nodze.
Zrobiła sobie delikatny makijaż. Oczy miała pomalowane brązerem, a na środek dodała trochę rozświetlacza.
- Masz stresik? Zapytała.
- Ogromny.
- Coś na to poradzimy. Puściła w telefonie skoczną piosenkę i zaczęłyśmy tańczyć (w sumie tańcem to nie można było tego nazwać bo raczej skakałyśmy po łóżku jak szalone ☺️). Na szczęście moja fryzura jakoś to wytrzymała.
- Chodziłaś kiedyś na szpilkach?
- Nie. Ale nie chcę dzisiaj zakładać ich na bal.
- Możesz przymierzyć te (na chwilę). Dała mi niebieskie, niskie szpilki z szerokim koturnem. Zawiązała mi je i wzięła mnie za ręce.
- Spróbuj wstać. Niepewnie wstałam. Postawiłam pierwszy krok (o mało się przy tym nie wywalając) potem drugi, z którym o wiele lepiej mi poszło. Super. To była twoja pierwsza próba chodzenia na szpilkach ( szczerze mówiąc już zaczynały mnie uwierać)
Dziewczyna spojrzała na zegarek.
- Zostało nam już tylko 20 minut. Podała mi niebieskie balerinki, a sama włożyła botki na wysokim obcasie. Stałam już przed drzwiami. Nagle poczułam mokrą mgiełkę na mojej szyi.
- Ostatni drobiazg (perfumy cukierkowe). Sama też się popsiukała, po czym wyszłyśmy. Droga na bal prowadziła przez łagodne pagórki, z widokiem na kamienistą plażę i morze. Spojrzałam przed siebie. Jakieś 200 metrów przed nami była Agora (główne miejsce spotkań). Pomimo że było jeszcze jasno, pomiędzy kolumnami budowli świeciło migotliwe światło ognia. Po 10 minutach byłyśmy już na miejscu. Już przed drzwiami można było usłyszeć rozbawione krzyki tłumu. Weszłyśmy przez ogromne drzwi do ,,sali" bez dachu. W środku paliło się wielkie ognisko, dalej był parkiet z głośnikami, a tam gdzie powinna znajdować się ściana na przeciwko parkietu były miejsca siedzące. Meg zaprowadziła mnie do ogniska, i usiadła na jednym z pni. Dopiero po chwili zauważyłam czemu akurat tam usiadła. Obok niej był Filip.
- Przedstawiam ci najpiękniejszą księżniczke jaką znam. Powiedziała do chłopaka. Wychylilam się zza pleców Meg, stykając się tym samym z przepięknie niebieskimi oczami.
Chłopak wstał, ukłonił się i zaprosił mnie do tańca. Był on w garniturze z ułożonymi włosami. Akurat kiedy weszliśmy na parkiet zaszęła grać piosenka pt. Perfect- Eda Scheerana.
- Nie umiem tańczyć. Szepnęłam.
- To nic. Daj się poprowadzić. Rozluźniłam się, i odchylilam lekko do tyłu. Chłopak złapał mnie za ręce. Zaczął powoli chodzić, obracając się w około. W pewnym momencie odsunął się podnosząc rękę, ja zaczęłam się obracać. Filip spuścił z niej kilka kropel wody, ja natomiast zrobiłam na swoim ręku małe tornado z ognia. Dwa żywioły połączone ze sobą pomyślałam. Kiedy piosenka skończyła się poszliśmy usiąść.
- Pięknie razem wyglądaliście. Szepnęła Meg
- Dzięki. Nauczył mnie tańczyć. Po godzinie zaczęły się pokazy. W pewnym momencie usłyszałam imię chłopaka (był on wzywany na scenę)
- Teraz zobaczymy występ jego z najsilniejszych pół Bogów Filipa. Ogłosił ,,zapowiadacz". Chłopak wyszedł na parkiet, ukłonił się, i zaczęła grać muzyka. Uniusł ręce do góry, a z nieba spadł deszcz. Zatrzymał się tuż nad moją głową. Potem cofną się do jego rąk. Filip wytworzył z wody dużą kulkę, po czym rozproszył ją w mgiełkę. Nad całą Agorą rozpostarła się ogromna tęcza tworzona przez obask ogniska, i światła reflektorów. Wszyscy zaczęli klaskać. Chłopak ukłonił się. Usiadł koło mnie.
- I jak się podobało?
- Było super. Po występach przyszedł czas na fajerwerki. Osobiście bardzo boję się wybuchów więc pobladłam kiedy usłyszałam co miało być.
- Zbladłaś jakoś. Zobaczyłam że Meg patrzy na mnie ze strachem.
- Boję się fajerwerków.
- Mamy mały problem. Powiedziała do Filipa.
- Co się stało?
- Boi się wybuchów.
- Poradzimy sobie z tym. Powiedział i przesiadł się obok mnie. Wtedy właśnie zaczęło się piekło. Zatkałam szybko uszy, a ciśnienie skoczyło mi do niewyobrażalnego poziomu. Przytuliłam się najmocniej jak umiałam do Filipa, nie pytając nawet o pozwolenie.
- Hej zobacz nic się nie dzieje. Szepnął. Odwróciłam głowę i spojrzałam do góry. Zdawało mi się jakby niebo zbliżało się do ziemi. Zaczęłam się bać, ale moją uwagę odwróciły oczy wpatrujące się we mnie z lekkim uśmiechem. Przestałam się wtedy bać.
- I jak udało się okiełznać stach?
- Tak. Pokaz był piękny. Moimi ulubionymi fajerwerkami okazały się zielono - różowe i złote. W pewnej chwili nawet przestał mi przeszkadzać hałas. Spojrzałam wtedy zachwycona całym pokazem. Kiedy wybuchy ucichły wszystkich zaprosili na parkiet. Poszliśmy całą trójką. Zaczęła grać muzyka (wake me up Avicii). Meg tańczyła jak szalona ( o ile kręcenie się w kółko można nazwać tańcem), ja pokazałam klasę i wybrałam styl ,,latynoski". Po balu poszliśmy do domu. Wracając opowiedziałam jeszcze Filipowi o konstelacjach na niebie.
Następnego dnia
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Okazało się że to Filip. Był przerażony, więc wpuściłam go do środka.
- Co się stało?
- Pamiętasz przepowiednie o misji?
- Tak.
- Dzisiejszej nocy miałem sen w którym tata powiedział że podczas misji będziesz musiała pokonać 5 najgroźniejszych potworów z podziemia. Ręce zaczęły mi się trząść.
- Nie chcę żebyś jechała. Zależy mi na tobie.
- Muszę jechać, dobrze o tym wiesz. Usiadłam na łóżku czując się jakbym miała zaraz zemdleć.
- Wszystko dobrze?
- Słabo mi. Powiedziałam cicho. W tym momencie zapadła ciemność
Pov. Filip
Wyglądała jak trup więc wiedziałem że ciężko zniosła tą informację. Nagle opadła na łóżko. Podbiegłem i potrząsnąłem ją za ramię, ale nie odpowiadała. Na szczęście zobaczyłem że płytko oddycha. Poprawiłem więc ją tak żeby leżała na boku i podłożyłem poduszkę. Po kilku minutach ocknęła się.
- Czejść. Powiedziała.
- Czejść. Zniosłaś to gorzej niż ja.
- Ha,ha,ha. To nie ty masz pokonać 5 najgroźniejszych bestii samotnie.
- Racja. Uśmiechnąłem się.
W obozie herosów mają elektryczność, ponieważ Zeus podarował im nieskończone źródło energii. ( Tak gdyby ktoś się zastanawiał)
Ps. Ten rozdział jest najdłuższy jak do tych czas. (999 słów) ☺️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top