6. Przygotowanie

3 dni później

Obudziłam się w dobrym nastroju, i zobaczyłam że na biurku leży liścik, ręcznie pisany.

Czejść za dwa dni jest bal z okazji nowego roku, i pomyślałem że mogła byś ze mną pójść. Jesteś mile widziana :)

Miłego dnia. Filip

Odrazu pobiegłam do Meg. Weszłam do niej kiedy akurat kończyła śniadanie z Herkulesem.
- Co się stało? Pokazałam jej karteczkę, i obie zaczęłyśmy piszczeć jak najente, aż chłopak zatkał uszy.
- Musimy cię przygotować. Mam w szafie kilka fajnych sukienek.
- Dobra ale później, bo teraz śpieszę się na zajęcia.
- Ok. Zrobiła minę ala smutny szczeniaczek
- No nie patrz tak na mnie. Zaśmiałam się i wyszłam. Lekcje były dzisiaj wyjątkowo ciężkie, a pod koniec dodatkowo się wkurzyłam bo wychodząc przewróciłam się na schodach. Dzisiaj zajęcia miały być na dworzu. Zaczęły się standardowo od trzech okrążeń tym razem po placu (plac był dwa razy większy od sali, więc byłam padnięta już po dwóch kółkach) dodatkowo nie mogłam powstrzymać łez cisnących mi się do oczu na samo wspomnienie dzisiejszego dnia. Filip zauważył to, więc podszedł do mnie po skończonych okrążeniach.
- Ciężki dzień? Zapytał. Widziałam w jego oczach zmartwienie i wyrozumiałość.
- A żebyś wiedział. Nie dość że na lekcjach nie mogłam się skupić, to jeszcze przewróciłam się wychodząc ze szkoły. Wyrzuciłam z siebie całą złość nagromadzoną tedo dnia .
- W trudnych chwilach przypominam sobie słowa taty: Kiedy świat wali ci się na głowę ty złap go, podnieś się z kolan i idź dalej przed siebie.
- To chyba z mitu o Atlasie, bo o ile kojarzę to on dźwigał na barkach całą naszą planetę.
- Dokładnie. Uśmiechnęłam się mimowolnie (muszę przyznać że potrafi mi poprawić chumor)
- A teraz to co chyba najbardziej lubisz.
- Moc! Podskoczyłam do góry z radości.
- Nie tak wysoko bo jeszcze mi tu odlecisz. A tego bym nie chciał. Zaśmiał się kiedy wylondowalam jak Iron - Man urzywajac do tego dwóch płomieni wylatujących z rąk (czułam się wtedy jak super - bohater). Stanęłam stabilnie na ziemi i przelałam część energii do naszyjnika. Filip odsunął się (wolał nie być omyłkowo poparzony szczególnie po tym jak ostatnim razem podpalilam mu ubranie, i przez tydzień skóra mu schodziła płatami). Ja natomiast otoczylam się ognistym tornadem, a potem wystrzeliłam wiązkę światła z naszyjnika wysoko w górę. Wydawało się że sięga ona aż do kosmosu. Zgasiłam ogień i światło kiedy tylko poczułam mega duże zmęczenie.
- Wow to było niezłe. Zaczął klaskać. - Przypuszczam że nie jednego potwora załatwił by ten wir.
- Dzięki. Zachwiałam się lekko. Dorazu zobaczyłam zmartwione niebieskie oczy obok moich.
- To nic takiego. Odsunęłam się i usiadłam na ziemi.
- Twoja moc bardzo się rozwinęła od czasu twojego przybycia.
- Staram się na ćwiczeniach. A tak wogule o której zacznie się ten bal noworoczny?
- O 20:00. Będziesz?
- Oczywiście że tak.
- Teraz dwa kółka w okół placu.
- Dwa?!
- Tak. Nie chcę cię dzisiaj przemęczać. Zrobiłam to co mi kazał. Po treningu umówiłam się z Megarą na przymierzanie sukienki (dzięki Bogu Meg była tego samego wzrostu co ja).
- Czejść. Uśmiechnęła się na przywitanie.
- Czejść.
- Co dzisiaj taka smutna?
- Ciężki dzień.
- Nasze ciuszkowanie na bank poprawi ci chumor. Przez ponad godzinę przymierzałyśmy sukienki, udając że jesteśmy szlachciankami. Aż wreszcie wybrałyśmy.

Sukienka była jasno - niebieska z dekoltem, pasem materiału jako pasek i rozcięciem na nodze.
- Wyglądasz prześlicznie. Trzymała mi ręce na ramionach.
- A co z fryzurą?
- To będzie niespodzianka. Uśmiechnęła się tajemniczo.

Następnego dnia

Dzisiaj wyspałam się jak nigdy. Zajęcia były dzisiaj wyjątkowo skrócone, żeby dzieci mogły się przygotować do balu. Trening szedł mi dzisiaj całkiem dobrze.
- Widzę że cieszysz się na ten bal.
- Tak.
- Nie mogę nic zdradzić, ale przygotowałem coś specjalnego. Masz już kreacje na przyjęcie?
- Mam, i jest mega ładna.
- Będę wyczekiwał z niecierpliwością.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top