5. Trening
Następnego dnia
Po zajęciach standardowo miałam trening. Sądziłam że i tym razem chłopak będzie szorstki, ale tak się nie stało. Wszedł do sali z lekkim uśmiechem.
- Dzisiaj będziemy mieć trochę inne zajęcia. Otóż nauczę cię panować nad mocą i pokażę ci kilka fajnych sztuczek. Uśmiechnęłam się ( w środku cała aż buzowałam energią do działania)
- Zasady są takie: Jeśli będziesz bardzo zmęczona podnosisz rękę. Słuchaj swojego ciała i zobacz na ile je stać. Żeby nie było nudno w przerwach mogę ci pokazać co ja potrafię.
- Ok. Staną przede mną i podniósł moją rękę do góry.
- Skup się. Zamknęłam oczy. W tym samym momencie poczułam w sobie moc.
- Przelej energię z ciała do ręki. Zrobiłam to, a tam gdzie przelałam energię poczułam lekkie ciepło. Kiedy otworzyłam oczy na ręce miałam małą kulkę ognia. Patrzyłam się na nią z ogromnym zachwytem.
- Brawo. O dziwo nie czułam dużego zmęczenia, więc dodałam trochę więcej mocy a płomień się powiększył. Odwróciłam rękę. Ogień powędrował za nią.
- Dobra. Teraz wyznacz trasę między rękami. Wyobraziłam sobie linię którą kula ma przejść, a ta poruszyła się po niej. Trochę byłam już zmęczona ale nie chciałam się poddawać. Po 10 minutach brakowało mi już siły. Zakręciło mi się w głowie i o mało nie upadłam, ale chłopak złapał mnie w ostatniej chwili.
- Nie przesadzaj z mocą. Usiadłam opierając się o ścianę plecami. Filip usiadł obok, a ja oparłam mu lekko głowę na ramieniu. Uśmiechnął się delikatnie .
- Mam nadzieję że nie będę się tak męczyć przy każdym użyciu mocy.
- Nie. Z czasem przyzwyczaisz się, chodziarz na początku może być ciężko.
Miesiąc później
Coraz lepiej panuje nad mocą, a moje relacje z Filipem coraz bardziej się zawiązują.
- Trochę tęsknię za rodzicami. Powiedziałam.
- Ja też. Zdziwiłam się bardzo.
- Jak to ty nie urodziłeś się tutaj?
- Nie. Moja mama... Zawahał się. Spotkała kiedyś nad morzem chłopaka. Był bardzo miły, i urzekł ją. Po moich urodzinach odszedł na długi czas ale potem wrócił w bardzo dziwnych okolicznościach, kiedy to zaatakował mnie ogromny wilk o czerwonych ślepiach. Obronił mnie, a kilka miesięcy później znalazłem się tutaj. Wyjął spod koszulki naszyjnik w kształcie konia. Był on ozdobiony diamentami koloru oceanu.
- Śliczny.
- Tak,ale bardzo potężny. Przepowiednia głosi że mam przygotować córkę feniksa do misji która pokarze mi się we śnie. Nie znam żadnych szczegółów jej dotyczących. Siedzieliśmy na łóżku w moim pokoju, gdy nagle ktoś zaczął walić w drzwi. Filip otworzył. Okazało się że była to Meg.
- Widziałam jak do domu zbliża się wilk!!! W tym momencie przez okno wskoczył ten sam wilczur który atakował mnie na samym początku. Filip wyciągnął miecz.
- Uważaj!!! Krzyknął kiedy napastnik rzucił się na mnie niespodziewanie. Chłopak odepchnął mnie, a ja upadłam na podłogę. Odrazu urzyłam mocy , i w ten sposób udaremniłam wilkowi plan zabicia Filipa. Ten przestraszony moją siłą uciekł.
- Nic ci nie jest?
- Nie. Dzięki za ratunek.
- Idę sprawdzić czy nie wyrządził więcej szkód. Wyszedł. Kiedy tylko zamknął drzwi Meg podeszła.
- Dziewczyno on cię kocha! Obronił cię przed tym potworem. Miałam wrażenie jakby się miała zaraz rozpłynąć z radości.
- Nie sądzę. Meg posłała mi kpiące spojrzenie. Poczułam ogień na policzkach.
- Płoną ci policzki. Zaśmiała się
- Dawaj zrobię ci korsarza.
- Co to?
- Fryzura w której będziesz wyglądać bosko. Usiadłam na krześle, a dziewczyna rozczesała mi włosy.
- O co chodzi z tymi naszyjnikami? Zapytałam.
- Każdy medalion skrywa w sobie wielką siłę. Dawno temu 12 Bogów przelało część swoich mocy do naszyjników. Ich dzieci dostały po 1. Ty masz medalion Ateny, a Filip Posejdona. One do działania potrzebują energii życiowej. W pewnym stopniu da je się kontrolować, acz kolwiek jest to bardzo trudne. Rozmawiałyśmy tak przez dobre 20 minut, aż wreszcie Megara powiedziała:
- No dobra skończyłam. Na górze była spleciona w dwa cienkie dobierańce grzywka łączona z tyłu, a na dole wolno puszczone włosy.
- Dziękuję. Przytuliłam ją.
- Ok. A teraz idziemy się pokazać Filipowi. Wyszłyśmy z domu. Dziewczyna szybko go znalazła.
- Wow ale wyładniałaś. Staną jak wryty kiedy mnie zobaczył, i oczy mu się zaświeciły.
- Meg mi pomogła. Uśmiechnęłam się.
- A swoją drogą wilk nie narobił żadnych szkód, ale dzisiaj być może będziesz miała sen z tym związany.
Następnego dnia
Nic strasznego mi się nie śniło.
- To dziwne. Wcześniej po ataku miałaś sen w którym rozmawiałaś z wilkiem, a dzisiaj nic.
- Może dzisiaj nie miał mi nic do powiedzenia.
- Może.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top