1. Medalion
Kiedy byłam mała babcia dała mi na urodziny wyjątkowy prezent. Był to naszyjnik w kształcie sowy spodobał mi się więc nosiłam go cały czas. Pewnego wieczoru kiedy babcia opowiadała mi jak zawsze legendy o ludziach obdarzonych niezwykłymi mocami dodała nagle:
- Ten naszyjnik to klucz do świata stworzeń z moich bajek i pewnego dnia ta kraina będzie cię potrzebować.
Zdziwiłam się jej słowami, ale ona tylko się uśmiechnęła i dodała:
- Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś ważna dla świata.
Mijały lata a babcia odeszła, ja zaczęłam wątpić w jej opowieści. Aż do dnia moich 18 urodzin kiedy to w skrzynce na listy znalazłam tajemniczą kopertę.
Witaj Wiktoria. Pamiętasz może jeszcze legendy które opowiadała ci twoja babcia? One wydarzyły się naprawdę, a naszyjnik który masz to klucz. Za 5 dni zjaw się w świątyni Ateny na Akropolu (dowiesz się więcej)
Z poważaniem król Terabithii.
List był napisany ozdobną, złotą czcionką, a mimo że była zima na śniegu nie było żadnych śladów że ktoś dostarczył list . Następnego dnia jak codziennie poszłam na uczelnię, ale przez całe zajęcia myślałam tylko o liście. Po szkole poszłam z koleżanką z klasy Różą na kawę.
- Wiktoria ja myślę że ten list może być jakimś podstępem.
- Ale ja czuję że muszę tam polecieć. Od dziecka ciągnie mnie do Grecji. Powiedziałam.
- No dobra ale pojadę tam z tobą.
- ok.
4 dni później
Wyleciałyśmy we dwójkę z lotniska a ja poczułam jednocześnie ogromny strach i radość. Uspokajała mnie tylko myśl że Róża boi się jeszcze bardziej bo ma lęk wysokości.
Kiedy samolot wylądował wyszłam na zewnątrz i poczułam powiew ciepłego wiatru. Witaj Grecjo pomyślałam. Róża wyszła z samolotu cała roztrzęsiona.
- Co się stało?
- Już nigdy nie wsiądę do tego czegoś, chodziarz byś mnie wołami miała zaciągnąć. - Powiedziała, a ja roześmiałam się.
- No to ciekawa jestem czym wrócimy, może statkiem?
- Dobrze by było. Popatrzyła na mnie robiąc oczy szczeniaczka.
Poszłyśmy odebrać bagaż. Miałyśmy małe problemy z zamówieniem taksówki ale jakimś cudem się udało. Pojechałyśmy do hotelu w którym miałyśmy zabukowany pokój. Po rejestracji weszłyśmy do ogromnego apartamentu stylizowanego na staro- Grecki. Na balkonie był basen z widokiem na morze, a po kolumnach podtrzymujących dach pięły się pędy winorośli. Kiedy tylko położyłam się na łóżku odrazu poczułam się jak bym była na chmurce.
Następnego dnia
Obudził mnie promień słońca wpadający przez szczelinę między dwiema ciężkimi zasłonami. Było słonecznie co odróżniało się od wiecznego deszczu w Londynie. Idealny dzień na zwiedzanie. Spojrzałam na zegarek, była 10:20 a słońce już grzało swoją pełną mocą. Wstałam cichutko żeby nie obudzić Róży, zabrałam rzeczy z walizki i poszłam się wykąpać.
Niestety przez zdradliwe butelki z żelem pod prysznic obudziłam ją bo kiedy wyszłam siedziała na łóżku wpatrzona w krajobraz za oknem.
- Czejść. - Wyrwałam ją z jej transu. Podskoczyła do góry zdezorientowana.
- A, hej. - uśmiechnęła się.
- Gotowa na dzień pełen wrażeń?
- Tak ale może najpierw rozpakujemy walizki.
- No racja, kompletnie o nich zapomniałam. - Przechyliła głowę do boku.
- Ty, Wiktoria która o niczym nie zapomina? Obie się roześmiałyśmy.
- Ścigamy się która pierwsza?
- Taaaaaaaak!!! Dopadłyśmy się do ubrań.
- Pierwsza!!! - Krzyknęła Róża kiedy włożyła ostatnią koszulkę do szafy.
- Brawo, daj mi się rozpakować i ruszamy. Wzięłam małą fioletową nerkę, włożyłam do niej telefon i portfel. Nie wiedziałam jeszcze że miał to być mój ostatni dzień w tym świecie (no dobra, zabrzmiało mrocznie)
Wyszliśmy z hotelu na ulicę skąpaną ciepłym światłem słońca.
- Ale tu gorąco! - Róża wachlowała się ręką. Spojrzałam na telefon, na dworze było 45 stopni
- Ile?! Krzyknęła patrząc na telefon.
- Tutaj jest inny klimat. Zaśmiałam się.
Skręciłyśmy w małą, urokliwą uliczkę między dwoma budynkami. Na jej końcu dostrzegłam fontannę, a za nią ogromny park. Róża wyprzedziła mnie i podbiegła do wody, szczerze mówiąc nie dziwię się jej przy takim upale.
- Hej, bo sucha nitka na tobie nie zostanie!
- A co mi tam, przynajmniej będzie mi chłodniej. - Wytknęła mi język wskakując na bombę do fontanny. Rozejrzałam się po okolicy, niedaleko zauważyłam ludzi popijających kole przy ustawionych stolikach a nad jedną z restauracji widniał kolorowy napis ,,Kawa mrożona, idealna na Greckie upały".
- To jak będziesz się tu pluskać cały dzień czy idziemy na mrożoną kawe?
- Ok, ale ty stawiasz, ostatnio ja płaciłam.
- Spoko. - Podeszłyśmy do sprzedawczyni, ja zamówiłam sobie kawę (oczywiście mrożoną) orzechową z dodatkiem karmelu a Róża wzięła waniliowe frappe. Przez to że moja przyjaciółka była cała mokra usiadłyśmy na ławce z widokiem na łąkę pełną kwiatów. Za nią rozciągał się ogromny sad oliwny a gdzie nie gdzie prześwitywały drzewa pomarańczy.
- Ale tu pięknie. - Westchnęła dziewczyna.
- Racja, ten ktoś kto mnie tu zaprosił miał naprawdę świetny gust.
- Ty naprawdę sądzisz że to prawda z tą całą krainą z opowieści twojej babci?
- Nie jestem pewna ale kiedy mówiła o niej wydawało się jakby przypominała sobie coś co działo się naprawdę.
- Jeśli okaże się jednak że to nie prawda to przynajmniej świetnie spędzimy razem czas.
- Warto spróbować, może czeka mnie jakaś niesamowita przygoda. - Uśmiechnęłam się na samą myśl o nowych przeżyciach czekających mnie jeśli to jednak będzie prawda.
- Lecimy pozwiedzać? - Zapytałam kiedy Róża kończyła swoją frappe.
- Tak!
- Najpierw Teatr Dionizosa i Odeon Herodosa, potem Narodowe muzeum Archeologiczne potem łuk Hadriana a na końcu świątynia Atheny na Akropolu.
- Już nie mogę się doczekać tych wszystkich historii o Bogach Greckich. - Ruszyła przed siebie z zapałem.
- Ale będą nas potem nogi bolały.
- Aparat w gotowości?
- Ależ naturalnie. - Wyszczerzyłam się unosząc lustrzankę w górę.
Dzień zleciał nam bardzo szybko, była już 18 a na naszej liście do zwiedzenia został tylko Akropol. Wejście na sam szczyt wzgórza pomimo schodków nie było łatwym zadaniem, ale za to opłacało się bo przed sobą miałam właśnie ogromną świątynie z mnóstwem kolumn podtrzymujących sklepienie. Widok był nieziemski, mogłam stąd nawet zobaczyć odległe morze. Przypomniało mi to jednego z Bogów. Hmm... Jak on miał na imię? A, no tak. Posejdon, Bóg mórz i oceanów.
Drzwi do świątyni były otwarte na oścież a w środku nie było już żadnych ludzi co było cudem zważywszy na porę dnia. Wnętrze oświetlało światło słoneczne wpadające przez okrągłą dziurę w suficie, starożytni Grecy naprawdę musieli się solidnie napracować żeby stworzyć takie cudo architektury i astronomii ( słońce przez cały dzień oświetlało ściany budynku). Sama w sobie świątynia była oszałamiająca, w półokręgu stało 12 posągów z białego marmuru. Na wprost wejścia był Zeus, Król Bogów. Na bocznych ścianach namalowane były freski przedstawiające różne potwory a pod nimi wyryte ich nazwy, o dziwo kiedy skupiłam swój wzrok na jednym z wyrazów bez problemu przeczytałam go. Jak to możliwe?
Weszłam do środka razem z przyjaciółką, moją uwagę odrazu przykół posąg Ateny który miał na szyi wyżłobiony naszyjnik identyczny co mój.
- Przyłóż go do posągu. - Usłyszałam w głowie głęboki (nawet powiedziałabym że starożytny) głos. Powoli zbliżyłam się do posągu jak zahipnotyzowana
- Hej, co ci? - Usłyszałam wołanie mojej przyjaciółki gdzieś z oddali.
- To prawda co mówiła moja babcia, muszę dowiedzieć się co mam zrobić. - Odezwałam się cicho.
W tym samym momencie zdjęłam naszyjnik i dotknęłam nim do medalionu Bogini, nagle poczułam ogromne wstrząsy targające świątynią.
- Wiktoria!!!!! - Krzyk Róży ledwo było słychać przez chuk upadających kolumn. Potem dziewczyna zniknęła a światło słoneczne gasło i zapalało się w zastraszającym tępie. Trwało to kilka minut aż w końcu wszystko ucichło, kolumny wróciły na swoje miejsce a słońce zatrzymało się wysoko nad horyzontem. Ale coś mi tutaj nie pasowało wszędzie było cicho jak makiem zasiał, byłam tutaj sama. Ostrożnie wyszłam na zewnątrz i w tym momencie aż mnie zamurowało. Zamiast stromego zbocza i miasta pod nim przede mną rozciągał się krajobraz pełen małych pagórków a kamienna ścieżka pod moimi stopami prowadziła do jakiegoś dziwnego obozu. Zaraz przy jego bocznej granicy ciągnęła się lijnia brzegowa wypełniona białum piaskiem.
- Hej. Z tyłu usłyszałam miękki, kobiecy głos. Obróciłam się i zobaczyłam...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top