40
#wzcssq na twitterze!
Jakby kogoś to interesowało to rozdział pisałam w kafejce. Ministerstwo Kawy, ciekawa nazwa. I mają pyszne croissanty z migdałami.
A tak poza tym to dziękuję, że jesteście. Wiedźcie, że jestem tu dla Was i możecie do mnie napisać z każdą sprawą.
— Co jest, Katie?
Wampirzyca spojrzała znad swojej porcji krwi na Sydney.
— A co ma być?
Isabel dźgnęła widelcem powietrze, jakby chciała coś powiedzieć, ale się rozmyśliła. Katie spojrzała na nią z uniesioną brwią.
— Wydaje mi się, że Kosper klepnął mnie w pupę — wyznała po chwili cichym głosem.
Maggie zakrztusiła się, a Katie przewróciła oczami. No tak, jak mogła oczekiwać po przyjaciółkach powagi?
— Jak to ci się wydaje?
— Albo cie klepnął, albo nie!
— On lub Matthew.
— Zdecydowanie Kosper — skwitowała Maggie. — Chociaż ta wersja także brzmi nieprawdopodobnie.
Dzięki, Maggie, pomyślała Katie.
— Kiedy to się wydarzyło?
Katie pokręciła głową sama nie wierząc w to co mówi. Przecież to tak bardzo nie pasowało do jego postawy!
— Jak wracaliśmy z piwnic — wyznała ze zwieszoną głową.
— Przecież to było pół godziny temu! — Maggie spojrzała na Katie z szokiem. — Jak to możliwe, że tego nie zauważyłyśmy?!
— Zawiązywałam buta, gdy to się stało. Mijali nas, ale gdy się obejrzałam, żaden nie wyglądał na winnego.
— Może w piwnicach straszy? — zasugerowała Maggie.
— Bądź rozsądna — zrugała ją Sydney. — W szkole nie może straszyć!
— Dlaczego nie?
— Bo to szkoła! Już dawno ktoś by zauważył.
— To jak wytłumaczysz nieczynne klasy? — wtrąciła Isabel.
— Acha! — Maggie w przypływie radości podniosłą się z miejsca, lecz Katie położyła jej rękę na ramieniu i pociągnęła z powrotem w dół.
— Jesteście niedorzeczne — oznajmiła Sydney, wstając od stolika.
Zgarnęła swoją tacę i ruszyła do okienka, aby ją oddać.
— A jej co? — Zdziwiły się wilczyce podchodząc do stolika wampirzyc.
— Jest zbyt mądra, by uwierzyć. odpowiedziała Maggie z przekąsem.
— Nie ważne — uznała Katie. — Powiedźcie lepiej, czemu was nie było?
— Musiałyśmy się przebrać, nasze ubrania śmierdziały środkami do czystości.
— To tak jak nasze.
Maggie uniosła brzeg koszulki do góry i powąchała.
— Ohyda — skomentowała Isabel.
Katie nie skupiła się na dalszych rozmowach. Jej wzrok powędrował na przeciwległy róg stołówki, gdzie siedział ich poprzedni temat rozmowy.
Kosper sączył krew, podczas gdy Victoria i Noel żywo o czymś dyskutowali.
— Cześć, moja droga przyjaciółko! — Katie drgnęła przestraszona.
Spojrzała na Deana, który wepchnął się na miejsce między nią, a Maggie. Chłopak złożył pocałunek a ustach blondynki.
Katie uśmiechnęła się pod nosem.
Jeszcze kilka dni temu Maggie była nieszczęśliwie zakochana w Matthewie, a teraz zawstydzona zwieszała głowę. To urocze.
— Dean. — Katie trąciła chłopaka, gdy ten zaczął jeść śniadanie? — Czy chciałbyś mi o czymś powiedzieć?
Dean zmarszczył brwi i pokręcił przecząco głową. Katie przewróciła oczami na głupotę przyjaciela.
— Jesteście w związku?
Dean spojrzał na nią jak na idiotkę.
— W czym jesteśmy?
— W związku, Dean, w związku.
— Z kim?
— Boże, jesteś takim idiotą! — zawołała. — Ty i Maggie, a kto?
Chłopak parsknął.
— Tylko się pieprzymy, Katie. — Położył rękę na jej ramieniu w uspokajającym geście. Nie miał jej z czego uspokajać. — Nic więcej.
— Potrafisz zepsuć najprostszą rzecz — wytknęła mu.
Wzruszył ramionami i sięgnął po grzankę. Katie wzrok mimowolnie skierował się w stronę Kospera.
Chłopak opierał się o ścianę. Nie wyglądał jakby miał za sobą trzy godziny pracy. Ubranie miał nienagannie proste. Kontrast przedstawiały stroje jej przyjaciółek, które... No cóż, były całe poplamione, pogniecione i śmierdziały. Kosper, jakby wiedział, że jest obserwowany, podniósł głowę i się rozejrzał. Katie spuściła wzrok na swoje dłonie, odczekała kilka sekund i kątem oka zerknęła na chłopaka.
Ich spojrzenia się spotkały, a ją zmroziło. Wbiła paznokcie w udo, by nie krzyknąć. Intensywność w jego spojrzeniu powalało. Lodowaty błękit wprawiał ją w paraliż. Miała wrażenie, że nie może poruszyć żadną kończyną. Nagle, zupełnie niespodziewanie, ich kontakt wzrokowy przerwała burza czarnych włosów. Victoria musiała zdać sobie sprawę, że od dłuższego czasu była ignorowana. Postanowiła nachylić się nad stołem, a Kosper z powrotem się nią zainteresował.
Katie poczuła ulgę.
Spojrzała w dół i rozluźniła palce. Położyła dłoń na blacie, a w miejscu jej poprzedniego położenia ujrzała cztery podłużne dziury.
***
Opuściła stołówkę zanim zrobiły to jej przyjaciółki.
Miały plan do zrealizowania.
W domku wyjęła babeczki z zamiarem ich udekorowania. Polała je z wierzchu czekoladą i posypała płatkami migdałowymi, które znalazła w koszyku z przyprawami.
Poinformowała brata przez sms-a, że ma zamiar go odwiedzić. Wolała nie stać pod pustym domkiem. Przyjaciółki przebywały w pobliżu, aby szybko zrealizować drugą część planu – znacznie łatwiejszą.
Odetchnęła głęboko i przywołała na usta uśmiech.
Zapukała i nie czekając na odpowiedź pchnęła drzwi. Matthew razem z Noelem siedzieli na kanapie. Oglądali telewizje. Na jej widok obrócili tylko głowy i zlustrowali ją wzrokiem zatrzymując się na talerzu w jej rękach.
— Co tam masz? — spytał Matthew.
Katie postawiła talerz na stoliku, na którym trzymali nogi. Zepchnęła ich kończyny, aby mogli lepiej ujrzeć jej wypieki.
— Niespodziankę — odpowiedziała, ściągając z góry folię.
Bratu zaświeciły się oczy. Wyglądał jak dziecko podczas odpakowywania Bożonarodzeniowych prezentów.
— Ty robiłaś? — Zainteresował się Noel.
Katie potwierdziła skinieniem głowy.
— Stary, jak moja siostra coś piecze to trzeba brać bez zastanowienia.
Na potwierdzenie swoich słów sięgnął po babeczkę i wziął ogromny gryz.
— Genialne.
— Przyniosłam wam pierwszą porcję, druga będzie z kokosem.
Katie usiadła obok nich i uśmiechnęła się. Z radości. Niekoniecznie cieszyła się, że im smakowało, raczej miała nadzieję, że olejek waniliowy szybko zadziała.
Noel także spróbował, zachęcony reakcją Matthewa. Po dwóch babeczkach ich ruchy stały się powolne. Noel chciał wstać, ale opadł na plecy bez sił.
— Katie... — Matthew bezowocnie próbował skleić zdanie. Niestety, język mu się plątał.
Na ich czołach pojawiły się kropelki potu. Dłonie, w których trzymali babeczki, zaczęły się trząść.
Katie przypatrywała się temu wszystkiemu z lekką obawą. Miała nadzieję, że książka nie pomyliła się i wampirzyca nie wyrządziła im żadnej krzywdy. Tylko lekko oszołomiła.
Próbowali ze sobą walczyć, ale po kilkunastu sekundach się poddali. Padli jak muchy.
Katie, widząc to, wstała z kanapy i wygrzebała telefon z kieszeni. Ruszyła do pokoju Matthewa.
— I?
— Zadziałało.
— To świetnie — ucieszyła się Isabel. — Idziemy już do ciebie.
— Co z Maggie?
— Zabawia Deana.
— A Sydney?
— Pilnuje Kospera — odpowiedziała Isabel, wchodząc do domku z telefonem przy uchu.
Katie odłożyła komórkę i wskazała na sypialnie chłopaków.
— Do wyboru, do koloru.
Rozdzieliły się i rozpoczęły poszukiwania.
Tamara dołączyła do Katie i od razu stanęła na szafie. Natomiast wampirzyca wsunęła się pod łóżko i wyciągnęła stamtąd wszystkie śmieci. Zaczęła przeglądać każde opakowanie po chipsach, którego rozmiar był wystarczający, aby pomieścić chorągiewkę.
— Musimy się pośpieszyć — mruknęła Katie wyrzucając z szuflad biurka wszystkie rzeczy.
Nie wiedziała, co było gorsze. Oglądanie brudnych bokserek należących do brata, czy znalezienie pustego opakowania po smakowych prezerwatywach.
Ananasowych, jakby ktoś pytał.
— Sydney odesłała Kospera do piwnic! — zakomunikowała Isabel.
Katie przyśpieszyła tempo pracy, choć było to praktycznie niemożliwe. Już wcześniej pracowała na największych obrotach.
Miały dosłownie kilka minut na ewakuację, bo właśnie tyle zajmie Kosperowi połapanie się w sytuacji. Miała nadzieję, że Sydney skutecznie zajmie się Margaret gdzieś indziej. W innym wypadku miały przekichane.
— Wycofujemy się! — Katie rozkazała.
— Ale nic nie mamy!
— Najwidoczniej chorągiewka wcale nie znajduje się w domku.
W popłochu opuściły teren wroga, zostawiając za sobą bałagan. Biegły szybko przez las, omijając przeszkody. Gałęzie smagały im ubrania, a one nie zwalniały. Wreszcie wypadły z lasu i znalazły się na ganku domku należącego do wampirzyc. Wpakowały się do środka i opadły na kanapy. Sydney już na nie czekała.
Katie westchnęła i pokręciła głową, próbując się oswoić z poniesioną porażką.
— Spójrzmy na to z drugiej strony, przynajmniej mamy pewność, że nie przetrzymują jej w domku.
— Niby tak. — Katie niechętnie zgodziła się z Maggie. — Ale jednak cała akcja poszła na marne.
Isabel nerwowo przechadzała się po salonie. Widać było, że intensywnie nad czymś rozmyśla.
— Gdzie indziej mogliby je schować?
— Wszędzie! Te zasady są tak strasznie nieprecyzyjne. —Kitty się zbulwersowała.
— Masz rację, następnym razem powinny być gdzieś spisane i zatwierdzone przez obie strony.
— Nie będzie następnego razu. — Sydney odezwała się po raz pierwszy od ich powrotu do domku. — Ta gra jest idiotyczna i już dawno powinna być zabroniona.
Katie zmrużyła oczy, a trybiki w jej mózgu zaczęły pracować. Słowa przyjaciółki mogły oznaczać tylko jedno.
— Zamierzasz nas zdradzić — stwierdziła Tamara.
Wampirzyce spojrzały z wyczekiwaniem na nie tylko współlokatorkę, lecz także przyjaciółkę. Miały nadzieję, że zaprzeczy, roześmieje się lub po prostu pokręci głową. Niestety nic takiego się nie wydarzyło. Zamiast tego Sydney wbiła spojrzenie w drzwi wyjściowe do domku i powoli skinęła, aby następnie podążyć w tamtym kierunku i zostawić je z poczuciem zdrady.
NatkaSsq
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top