11. ||Percy||
Oderwałem się od szarych oczu Annabeth i spojrzałem z przerażeniem na brunetkę, która z prawie zamkniętymi oczami patrzyła na swoją kuzynkę.
- Piper zadzwoniła do mnie, ponieważ jej... tata ma gorączkę. Pytała się, czy jutro mogłabym przynieść jakieś leki. - skłamała, zająkając się tylko w jednym momencie.
- Och, okey. Wszystko z nim w porządku? To coś poważnego? - zapytała. - Czekaj, zapalę lampkę. Oczy mi się same zamykają a chcę teraz pogadać.
- Nie, tylko nie lampkę! - pisnęła blondynka poddenerwowana. - To znaczy... Chodzi o to, że jestem bez makijażu i okropnie wyglądam, nie chcę żebyś mnie taką oglądała.
- Ale przecież nie raz widziałam cię bez makijażu - zmarszczyła brwi Taylor. Bałem się poruszyć, a przypomnę że siedziałem obok szarookiej i w każdej chwili jej kuzynka mogła mnie zauważyć.
- No tak, ale... Dzisiaj wyglądam wyjątkowo źle.
- No dobra - przeciągnęła się i ziewnęła - To przez Percy'ego, prawda?
Zdrętwiałem. Moje myśli aż huczały od tego, że zielonooka mnie zauważyła. Nie, to się nie mogło dziać na prawdę...
- Co? - spytała nerwowo Ann.
- To zaczyna być chore, że cały czas kłócimy się o jednego chłopaka. Annabeth, czemu nie dasz sobie spokoju? To mnie wybrał. I możesz sobie wmawiać co chcesz oraz robić nadzieje, ale to ja jestem tą lepszą.
Blondynka spuściła głowę, a na twarzy Taylor wymalował się triumfalny uśmiech.
- Wiesz co? - mina szarookiej diametralnie się zmieniła, kiedy podniosła hardo podbródek do góry - Jesteś naiwna. Myślisz, że on cię kocha - zaśmiała się sztucznie - Aż mi się żal ciebie zrobiło. To ty możesz sobie wmawiać co chcesz i udawać, że wszystko jest idealnie. Ale powiedz mi, szczerze. Czy kiedykolwiek to on cię pocałował, a nie ty jego? Spojrzał na ciebie z miłością? Poświęcił się dla ciebie?
Kiedy brunetka milczała, wiedziałem że to Annabeth jest na wygranej pozycji.
- Tak myślałam. Biedna - powiedziała z udawanym smutkiem - Nie przejmuj się. Na pewno ktoś kiedyś cię pokocha taką, jaka jesteś.
- Ann, czemu ty mi to robisz? - zielonooka płakała - Wiesz jakie to uczucie, kiedy bliska dla ciebie osoba zabiera ci chłopaka, którego kochasz? Czy ty masz pojęcie jak się teraz czuję?
- Wyobraź sobie, że tak - wycedziła przez zaciśnięte zęby blondynka. - Mam o tym doskonałe pojęcie.
Brunetka zamarła, kiedy uświadomiła sobie co jej kuzynka ma na myśli.
- A-ale on nie był dla ciebie tak ważny jak dla mnie... - załkała. I wtedy szarooka wybuchła.
- Nie masz pojęcia, co ja odczuwałam przez te wszystkie dni! - chciała chyba wrzasnąć, ale przypomniała sobie w porę, że w tym domu mieszkają jeszcze jej przyrodni bracia oraz rodzice. - Każda wylana łza, każde wspomnienie i moment bolały mnie, jakbym była torturowana! Weszłaś do mojego, do naszego życia niszcząc wszystko. Zabrałaś mi go, nawet nie patrząc na moje uczucia!
- Ann...
- Przypomnij sobie, kto był przy tobie kiedy twoja siostra zmarła - wysyczała. Rozszerzyłem ze zdumienia oczy. Taylor miała siostrę? - Kto cię pocieszał, kiedy twój ojciec się tobą nie interesował. Kto pomagał ci się pozbierać po wiadomości że musisz zostawić wszystkich znajomych, bo wyjeżdżasz do innego stanu.
Chyba każdy już się domyślił, jaka była odpowiedź.
- A kiedy przyszła kolei na ciebie, ty nie popatrzyłaś na moje uczucia ani razu!
- Daj mi się wytłumaczyć - poprosiła drżącym głosem brunetka.
- No to słucham - Annabeth spojrzała na nią przewracając oczami - Jeżeli chcesz się wytłumaczyć to szybko, chcę iść wreszcie spać.
- Nigdy nie chciałam ci go zabrać - zaczęła cicho Taylor - Chodziło o drobną przysługę... To teraz nie istotne. Nie miałam w planach zakochiwania się w twoim chłopaku. Zawsze będę pamiętać, że to ty byłaś przy mnie w trudnych chwilach i momentach życia. Byłam prawie przekonana, że kocham kogoś innego. Ale i teraz los postanowił zrobić mi na złość.
Blondynka milczała, próbując stłumić w sobie falę gniewu.
- I wiem, że to teraz nie najlepszy moment na uświadamianie ci tego - ciągnęła zielonooka - Ale musisz w końcu zdać sobie sprawę, że w którymś momencie on będzie musiał dokonać Wyboru między nami. Wtedy będziesz musiała uszanować to, że będę tą lepszą.
- A kto powiedział, że on wybierze ciebie? - zaśmiała się kpiąco w odpowiedzi szarooka. Chyba pierwszy raz widziałem, żeby była tak bardzo wkurzona.
- Obie wiemy, że tak będzie. - mrugnęła do niej porozumiewawczo brunetka. Jej pewność siebie podrosła, kiedy zobaczyła że Ann nie jest tak wściekła jak kilka minut temu. - Dobranoc.
To mówiąc przykryła się kołdrą i przymknęła oczy. I może bym uwierzył w to że na prawdę śpi, gdyby nie zawadiacki uśmiech, błąkający się po jej twarzy.
***
I kolejny rozdział już za nami. W ogóle zauważyłam, że to jest trzeci rozdział gdzie opisuję tę samą noc 😂.
No chyba więcej nie mam nic do dodania, więc to tyle ode mnie. Kocham was! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top