Rozdział 7

DANI

Piekło w Mieście Aniołów. Tak można określić sytuację, która zaistniała dziś w naszym hotelu.

Ponieważ zaczyna się okres letni, od rana urywają się telefony z rezerwacjami.

Pomimo starań Grega, kac zamiast zanikać, nasila się do rozmiarów giganta, ale nie to jest problemem. Oj nie!

Dziś popsuła się nasza stara, dobra klimatyzacja. Szlag by to!

Stoję właśnie na stanowisku recepcji, wachlując się jedną ręką, a drugą odklejam swoje włosy od spoconej szyi. Wkurzam się na siebie, że zapomniałam cholernej gumki, kiedy do recepcji wraca właśnie zdyszana Eva.

- O matko kochana. Myślałam, że bardziej gorąco być nie może, dopóki nie zobaczyłam Marcusa bez koszulki - piszczy zdyszana.

- Się nie zapal - odpowiadam, wywracając oczami i nie przerywając wykonywanych czynności.

Dziewczyna plecie coś dalej i kątem oka widzę, że aż podskakuje z podniecenia, jednak już jej nie słucham. Marzę za to, żeby wskoczyć do oceanu.

- A wy kurwa co? na wakacjach jesteście? - Podskakuję nagle słysząc rozwścieczonego Adama. - Z tego co się orientuję, panno Jensen, to właśnie powinnaś zapierdzielać do tych z zespołu i pytać się czy niczego nie potrzebują - wydziera się dupek, mordując mnie spojrzeniem.

Kiwam tylko głową i posłusznie pędzę w stronę pokoi. Jeszcze tego brakowało, żebym robotę straciła.

W połowie korytarza przystaję i przeglądam się w ogromnym lustrze ściennym. Masakra, cholera!

Moje włosy wyglądają jak zużyty mop, a z twarzy spłynął cały makijaż. Wyglądam, jak ta babka w horrorze, wychodząca z telewizora. Po prostu zajebiście. Staram się jakoś ogarnąć, ale skutki i tak nie są zadowalające.

Załamana, ruszam dalej, w kierunku pokoi naszych wspaniałych gwiazd.

Gdy już staję, przed miejscem mojego przeznaczenia, pukam dwukrotnie, cofam się o krok i czekam, aż ktoś otworzy.

Kiedy drzwi zostają otwarte, wciągam głęboko powietrze i zamieram. Przede mną stoi Aiden, w samym ręczniku owiniętym wokół bioder, a po jego klatce piersiowej spływa kilka kropel wody.

Przeklinam w myślach mojego szefa, że ten to ma wyczucie. Otrząsam się jednak szybko, żeby nie wyjść na totalną idiotkę i próbuję zapytać, czy mogę w czymś pomóc.

Nie jest mi to jednak dane, bo chłopak wciąga mnie do pokoju i przyciska do ściany, obok zamkniętych już drzwi.

Moje serce, zaczyna bić w szaleńczym tempie, a oddech przyspiesza, gdy blondyn chwyta moją dłoń w swoją i kładzie na swojej piersi.

Nagle, powolnymi ruchami, zaczyna przesuwać coraz niżej. Zamykam oczy i myślę, jak dobrze czuć jego wspaniałe, wyrzeźbione ciało.

Gdy nasze dłonie docierają do brzegu ręcznika, unoszę powieki i spoglądam zawstydzona w te piękne, ciemnoniebieskie oczy.

- Tego właśnie chciałaś wczoraj, prawda? - pyta, po czym kąciki jego ust unoszą się.

Nagle, zaczynają do mnie docierać urywki z wczorajszego wieczoru. Nie miałam nawet czasu, żeby o tym pomyśleć.

- O mój Boże - kwilę, kiedy przypominam sobie, co ja wyrabiałam. Co za żenada!

- Mhm, tak mnie też nazwałaś - mruczy teraz zmysłowo, przy moim uchu.

Po chwili, przyciska mnie do siebie i czuję, jak w mój brzuch wbija się coś twardego.

- O mój Boże - powtarzam, a ten śmieje się cicho. Eva miała rację, jednak może być goręcej. Wręcz nie ma czym oddychać.

Czuję, jakbym usadowiła tyłek w kraterze wulkanu, z którego zaczyna wypływać lawa.

- Aiden...nie powinno tak być - skamlę błagalnie. - Właściwie to przyszłam...

Moją przemowę przerywa Drake, który gwałtownie otwiera drzwi i wprasza się do pokoju.

Serio. Zaraz na zawał zejdę, ten też w samym ręczniku.

Zanim mogę jakkolwiek zareagować, zostaję niespodziewanie szarpnięta i moja twarz ląduje na klatce piersiowej Aidena. O matko kochana, płonę.

- WYPIERDALAJ! - wydziera się blondyn na intruza, a tamten z gromkim śmiechem wychodzi, sądząc po trzaśnięciu drzwi.

Mam już dość tego typu wrażeń na dziś, tego jest zbyt za wiele. Wyrywam się z jego objęć i szybko wychodzę z pokoju.

Drogę do recepcji, pokonuję dosłownie biegusiem, myśląc o tym, że Adam za chwilę znowu zacznie się nade mną znęcać.

Ten jednak, znalazł sobie kolejną ofiarę i w tej chwili wydziera się na biednego Grega. Po chwili chłopak odchodzi i przewraca oczami.

- Widziałem to Hudson! - krzyczy za nim cham jeden.

Byle przetrwać do końca zmiany.

**********

Mijają cztery godziny i problem zostaje zażegnany, a mieszkańcy i obsługa hotelu, mogą już poczuć powiew chłodnego powietrza. Adam znika z pola widzenia i świat staje się piękny.

Kończymy właśnie zmianę i zdajemy raport dziewczynom z nocnej zmiany, kiedy do hotelu wkraczają cztery piękne kobiety. Serio, piękne.

Naprawdę, taki wygląd, powinien być zdecydowanie nielegalny i bardzo surowo karany. Dwie brunetki o identycznym wyglądzie, obie też ubrane w czerwone, obcisłe sukienki i złote sandały na wysokim obcasie. Blondynka, cała ubrana na czarno, jest też i rudowłosa, cała w bieli i jest najpiękniejsza z całej czwórki.

Nawet te modelki na wybiegu, nie chodzą tak wycackane. Ech, my zwykli szarzy ludzie.

Spoglądam w dół, na swoje przetarte spodenki, znoszony top i ledwo trzymające się sandały.

Z użalania się nad swą marnością, wyrywa mnie Eva, twierdząc, że Greg czeka już na nas w samochodzie. Kierujemy się z recepcji do wyjścia, lecz w pewnym momencie odwracam się, kiedy w holu pojawiają się rockowcy.

Wszyscy w czarnych skórzanych spodniach i dopasowanych koszulkach w takim samym kolorze. Jest też z nimi Steven, który coś im tłumaczy.

Nagle cztery kobiety podchodzą do chłopców. Brunetki do Drake'a i Marcusa, blondynka do Evana, a rudowłosa oczywiście do Aidena. Nie!

Kładzie swoją idealną dłoń na jego ramieniu, unosi się delikatnie na palcach i składa pocałunek na jego policzku.

Nie wiem dlaczego, ale czuję bolesne ukłucie w piersi i jest mi po prostu przykro. Odwracam się i wychodzę zrezygnowana, nie oglądając się za siebie. Po co się katować.

*******

Po naszej małej przeprowadzce, postanawiamy z Evą, ukraść Gregowi koszulki i bokserki. Rozsiadamy się na kanapie przed telewizorem i oglądamy film. Właściwie tamta dwójka ogląda, ja jestem zbyt zajęta rozmyślaniem o Aidenie.

Myślę co teraz robi i czy jest z nią, przecież to jest chore. Nawet nic o nim nie wiem, a czuję się zazdrosna, zdradzona.

Później, w nocy śni mi się kolejny koszmar, poprzednie w porównaniu z tym, to czysta sielanka.

********

I jak, co sądzicie o Aidenie?😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top