Rozdział 26

DANI 

Głupie serce, galopuje w mojej piersi jak oszalałe i nie wiem, czy bardziej czuję ulgę, ponieważ Grace jest cała i zdrowa, czy żal, że zostałam oszukana. Może powodem jest też fakt, że kilka kroków dalej stoi blondyn.

Pomimo, że moja pierwsza myśl to odwrócić się i uciec jak najdalej, zbieram się jednak na odwagę i przekraczam próg pomieszczenia.

Nie wiem co jest tak ważnego, że tak bardzo chcieli mnie zobaczyć, ale chcę mieć to już za sobą. Woods robi kilka kroków w moim kierunku z miną niewiniątka.

— Nie gniewaj się proszę na Grace, to ja wymyśliłem całą tą chorobę. Chwytałem się wszystkiego, co możliwe, żeby móc cię spotkać — tłumaczy ze skruchą mężczyzna.

Matko, czy ten facet przypadkiem nie ma jakiś odchyłów?

— Rozumiem, proszę mi tylko wytłumaczyć, co wspólnego z tą sprawą ma pana...podopieczny? — pytam oschle. Kątem oka widzę, jak chłopak się wzdryga i nie mam zamiaru poświęcać mu uwagi. 

— Może lepiej będzie, jeśli pójdziesz ze mną do mojego biura — proponuje mężczyzna ignorując moje pytanie.

Godzę się szybko, wszystko byle tylko nie przebywać w jednym pomieszczeniu z nim.

Po chwili wchodzimy już do pomieszczenia i Woods od razu wskazuje białą kopertę, leżącą na biurku.

— Rozważałem dwie opcje, albo powiedzieć ci prawdę osobiście, na co zasługujesz, albo napisać list i jak tchórz prosić cię, żebyś go przeczytała. 

Boże, o co tu chodzi? Jaka znowu prawda? Na serio zaczynam się teraz zastanawiać, czy nie jestem ofiarą jakiegoś głupiego żartu. 

— Wie pan, ja mam nowe życie, nie są mi potrzebne żadne dramaty. O co chodzi? — Moja cierpliwość sięgnęła zenitu, a ciążowe hormony zaczynają szaleć.

— Po prostu... Poszę przeczytaj to i błagam, nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji. — Zanim mężczyzna odwraca się do wyjścia, mam wrażenie, że w jego oczach pojawiły się łzy.

Kiedy drzwi zamykają się za Woodsem, podchodzę do okna i otwieram je szeroko. Zamykam oczy i zaciągam się głęboko powietrzem, kiedy delikatny powiew wiatru omiata moją twarz.

Chcę nacieszyć się tą chwilą spokoju, bo coś w mojej podświadomości mówi mi, że za chwilę otworzę puszkę pandory i rozpęta się chaos.

Zmuszam się w końcu, żeby unieść powieki i podejść do biurka. Siadam na dużym, skórzanym fotelu obrotowym i sięgam po kopertę, wyjmuję kartkę papieru i powoli rozkładam ją. Zamiast cierpliwie zacząć od początku czytać, błądzę wzrokiem po pochyłym piśmie na całej stronie.

Imiona na niej zapisane, jakby ożyły i zaczęły wyskakiwać, a ja już wiem, co to jest. Moja dłoń zaczyna drżeć, a kartka z każdą chwilą jakby przybierała na wadze. Nie mogę odwlekać tego w nieskończoność, więc zaczynam czytać.

Droga Danielle

Chcę opowiedzieć Ci pewną historię. Historię, która zniszczyła już niejedno życie i złamała niejedno serce. Zapewne na początku będziesz zastanawiała się, po co stary, obcy facet wciska Ci kartkę papieru z jakimiś bzdurami. Jednak kiedy doczytasz do końca zrozumiesz i mam nadzieję, że wybaczysz.

Będąc jeszcze beztroskim osiemnastolatkiem, na kolejnej imprezie przespałem się z pewną dziewczyną. Jak się później okazało, zaszła w ciążę. Dla tak młodego człowieka, to wielki wstrząs i świat wywraca się do góry nogami. Jednak nie uciekałem od odpowiedzialności , z pomocą rodziców, ja i dziewczyna przygotowywaliśmy się do bycia rodzicami.

W ósmym miesiącu ciąży na świat przyszły dwie dziewczynki, bliźniaczki. Od pierwszych chwil, bardziej nie mogły się od siebie różnić i wyglądem i charakterem. 

Pomimo, że i ja i matka dziewczynek kochaliśmy je bardzo, to między nami nie nawiązały się żadne głębsze uczucia, wręcz przeciwnie. Każde z nas miało inne plany życiowe. Kiedy dziewczynki skończyły pół roku, ich matka zaproponowała mi układ, a ja podjąłem najgłupszą decyzję swojego życia.

Rozstaliśmy się, tym samym rozdzielając dziewczynki i zgodziłem się na zerwanie wszelkich kontaktów. Nie minęło dużo czasu, kiedy chciałem wszystko odwrócić, ale dziewczyna z moją drugą córką wyjechała, nie miałem jeszcze wtedy tyle pieniędzy, żeby móc wynająć detektywa w celu ich odszukania.

Przez całe lata sumienie nie dawało mi spokoju, wydawało by się, że w życiu mam szczęście, zdrowa córka, wspaniała kariera i pieniądze. To nie było chwili, w której nie myślałem o mojej drugiej córeczce i nie traciłem nadziei, że kiedyś ją odnajdę.

Zbliżały się osiemnaste urodziny Isabelle i  zaraz po nich chciałem wyjawić jej prawdę. Jednak kiedy nadszedł ten dzień, nie wiadomo skąd, pojawiła się jej matka. Nie wiem jakich argumentów kobieta użyła przeciwko mnie, ale udało jej się w ciągu kilku godzin sprawić, że dziewczyna wykrzyczała mi w twarz jak bardzo mnie nienawidzi. Po tym spakowała się i wyjechała. nie mogłem odnaleźć jednej córki, a drugą straciłem.

Rok później Isabelle zginęła w wypadku samochodowym. W tym samym dniu otrzymałem wiadomość, że moja druga córka mieszka na terenie Kalifornii. 

Pomimo, że wcześniej miałem pewne podejrzenia, to pięć miesięcy temu dostałem stuprocentową wiadomość, że to Ty Danielle, to Ty jesteś córeczką, której szukałem. Dopiero wtedy też dowiedziałem się jakie życie zgotowała Ci Carla, Twoja matka.

Wiem, że w tym momencie chcesz uciec jak najdalej , ale jestem gotów paść przed tobą na kolana i błagać o wybaczenie choćby do samej śmierci, jeśli będzie trzeba i jeśli wybaczysz mi nawet w ostatniej sekundzie mojego życia, to umrę szczęśliwy.

                                                                                                                      Twój tato

                                                                                                            Daniel Woods

Świst wyrywa się z mojego gardła i zdaję sobie sprawę, że organizm domaga się tlenu, którego mu zabroniłam, wstrzymując oddech. Pismo na kartce w mojej ręce zaczyna się rozmywać, przez krople łez, które spływają z mych oczu.

Co robić, cholera, co robić?

Nie mogę tu zostać, muszę to wszystko przemyśleć. . Pamiętam jak Ben mówił, że kierowca jest w każdej chwili do mojej dyspozycji, więc powoli wstaję z fotela, choć moje ciało jest całe roztrzęsione, daję sobie chwilę, żeby dojść do siebie. 

Opuszczam w końcu biuro i kieruję się do wyjścia, kiedy mijam bibliotekę, jej drzwi otwierają się. Ignoruję to jednak i idę dalej przed siebie, dopóki przede mną nie staje osoba, z którą w tym momencie najmniej potrzebuję rozmawiać.

— Nie możesz teraz wyjść moja... — Nie jest mu dane dokończyć, bo kiedy z boku zauważam jednego z ochroniarzy Woodsa, daję mu znak, żeby usunął chłopaka z mojej drogi.

Nie muszę długo czekać i dwóch potężnych mężczyzn ratuje mnie od jego bliskości, to tylko daje mi do zrozumienia, że wszyscy wiedzą kim ja jestem. Kontynuuję swoją wędrówkę, a za plecami słyszę jego krzyk.

— Dani nie odchodź, wbrew temu, co ci się wydaje, wybrałem ciebie. ZAWSZE WYBIORĘ CIEBIE! — Jego krzyk odbija się o ściany dookoła i urywa się dopiero, kiedy zamykam za sobą drzwi. Wsiadam do samochodu i podaję kierowcy adres hotelu. 

Wiem, że będę musiała porozmawiać z Woodsem, ale moje dziecko jest dla mnie ważniejsze, a limit stresu, jak na ciężarną kobietę, został dziś dziesięciokrotnie przekroczony.

***************

Następny rozdział za nami, w następnym konfrontacja i... 

Dziękuję, że pozostawiacie po sobie ślad i piszcie, co myślicie o tym rozdziale. Pozdrawiam♥♥♥
















Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top