Rozdział 19

DANI 

Przyglądam się dziewczynie i jednocześnie próbuję przetrawić słowa, które przed chwilą wypowiedziała. Muszę stąd wyjść, próbuję ją ominąć, ale szarpie mnie za ramię i siłą odwraca do siebie.

— Nie waż się jej kurwa dotykać! — wrzeszczy Aiden, co zwraca jej uwagę, wyrywam się z jej uścisku i biegnę do domu po torebkę, a potem mam zamiar stąd  zniknąć raz na zawsze. — Dani! — woła chłopak trzęsącym głosem, lecz nie zwracam już na niego uwagi.

Wpadam do domu i nie wiem dlaczego, ale idę prosto do kuchni. Siadam przy wyspie, chowam twarz w dłonie i łkam.

Słyszę ciche stuknięcie na blacie przede mną, wzdrygam się i odsłaniam twarz. Naprzeciwko mnie siada Grace, uśmiechając się ciepło i wskazuje na szklankę z bursztynowym płynem na znak żebym wypiła.

Posłusznie wykonuję jej polecenie, co skutkuje pieczeniem w przełyku, biorę kilka głębokich oddechów żeby wyeliminować nieprzyjemne uczucie.

— Chłopcy przebywają tu już trochę czasu, a ja też ładnych parę lat żyję — Śmieje się staruszka, po czym wzdycha. — Dani, żaden z nich muchy by nie skrzywdził, a gdzie tu podnieść rękę na kobietę. Zostań i wysłuchaj, co oni maja do powiedzenia.

Łatwo powiedzieć, obawiam się jednak, że jeśli teraz wyjdę i nie poznam prawdy, to ta sprawa nie da mi spokoju. 

Zgadzam się na tę rozmowę. Grace podchodzi do mnie, łapie mnie za rękę i prowadzi chyba w jakieś ustronne miejsce. Wchodzimy do pomieszczenia, które zapewne jest biblioteką. Dwie ściany z półkami, po sufit obładowane książkami, na środku kanapa i dwa fotele, a między nimi mały stolik. 

Siadam na fotelu, a Grace podaje mi kolejną szklankę z alkoholem i cicho wychodzi. Jak tak dalej pójdzie, to będę pijana do nieprzytomności, zanim dowiem się co się stało. 

Sącząc napój, siedzę już od kilku minut i czekam na chłopaków. Zastanawiam się, czy nie powinnam się bać. Zawsze jednak miałam dobrą intuicję, co do ludzi, więc jeśli chłopacy byli by złymi osobami wyczułabym to. Sama już nie wiem, co myśleć.

Drzwi od pomieszczenia gwałtownie otwierają się i staje w nich Aiden, jego twarz wyraża ból i smutek, jakby przeżył właśnie ogromna tragedię. Ten widok, mi mo wszystko powoduje bolesne ukłucie w mojej klatce piersiowej. Chłopak w końcu rusza się z miejsca i podchodzi do drugiego fotela, po czym powoli na nim siada. 

Następnie do pokoju wkraczają chłopacy z zespołu i zajmują miejsca na kanapie, za nimi też wchodzi siostra Stevena, w asyście dwóch ogromnych mężczyzn w garniturach.

Tym razem nie jest już tak zadowolona z siebie, wręcz bije od niej wściekłością. Mężczyźni stają po jej bokach przy jednym z regałów, łapiąc ją pod ramiona, jakby chcieli ją powstrzymać przed ucieczką.

W oczekiwaniu na nadchodzące rewelacje, spuszczam wzrok na stolik przed sobą i oddycham głęboko.  Aiden odchrząkuje kilka razy, zapewne przygotowuje się na przemowę, a we mnie buduje się coraz większy strach przed tym co za chwilę może nastąpić.

— Jak już wiesz, pochodzę z bogatej rodziny, chłopacy, Steven i jego siostra też. Z tym, że my się nigdy nie obnosiliśmy z naszym statusem, a pozostała dwójka tak. Między innymi to był powód, dla którego z nimi nie lubiliśmy przebywać. — Dziewczyna prycha na przemowę blondyna i jeden z mężczyzn nakazuje, żeby się uciszyła. — Poza tym, że mieliśmy przejąć rodzinne interesy po rodzicach, naszym marzeniem była muzyka, więc ja, Marcus, Drake i Gary założyliśmy zespół.

— Gary? — pytam, nie odrywając wzroku od stolika.

— Tak, to u niego w garażu mieliśmy cały sprzęt i graliśmy. Evan jeszcze wtedy nie należał do grupy, był tym starszym, mądrzejszym bratem. Ale o tym za chwilę. — Następuje długa niezręczna cisza, więc zaczynam się wiercić, prosząc w myślach, żeby już mieć to za sobą.

— Holy, siostra Stevena, miała jakiegoś bzika na moim punkcie i im więcej tłumaczyłem, że jej nie chcę, tym bardziej za mną wszędzie biegała. Pewnego razu pod nieobecność rodziców Garyego, zrobiliśmy małą imprezę. Byłem po kilku piwach i w dodatku nie w humorze, dziewczyna zaczęła znowu się kręcić przy mnie. Promile zrobiły swoje i stwierdziłem, że jak się z nią prześpię, to da mi spokój, więc tak zrobiłem. Po wszystkim powiedziałem jej, że dostała, czego chciała i ma się odczepić raz na zawsze, zszedłem na dół i zadzwoniłem do Evana z prośbą, żeby po mnie przyjechał.

— Stary, jak chcesz ja powiem resztę — wtrąca Drake z niepokojem w głosie, po czym Aiden odpowiada, że da radę.

— Z góry usłyszałem jakiś hałas, Drake krzyczał, żebyśmy szybko przybiegli na górę. Kiedy tam dotarliśmy, okazało się, że dziewczyna wpadła w szał, zaczęła obijać się o ściany, zniszczyła lustro w łazience i odłamkami cięła się gdzie popadło. Próbowaliśmy ją powstrzymać, ale miała taka siłę, że nie dawaliśmy rady, nie byliśmy w stanie jej utrzymać. Wyglądała jakby ktoś ją skatował i nie przestawała, dodatkowo wydzierała się, że ją zgwałciłem. Pojawił się Evan i zadzwonił do Stevena, a gdy ten się zjawił, uspokoił siostrę i zawiózł do szpitala. — Do mojego serca wlewa się ciepło, oni nic złego nie zrobili, jednak wiem, że to nie koniec opowieści i cierpliwie czekam.

— Na drugi dzień zostałem oskarżony o gwałt i pobicie, podobnie jak reszta. Po zeznaniach dziewczyna przyznała się. Żeby uniknąć skandalu nasi rodzice dogadali się. Jednak mój ojciec stwierdził, że przyniosłem mu wstyd i wygnał z domu, Evan wstawił się za mną i spotkało go to samo. Podobnie jak resztę.

— A gdzie jest teraz Gary? — pytam cicho.

— Dani, proszę nie każ mi...

— Gdzie?!

— Dzień przed całą aferą pokłóciłem się z dziewczyną i zerwaliśmy ze sobą. Wróciła podczas całej tej afery, prawdopodobnie, żeby się pogodzić. Usłyszała wrzaski Holy i pobiegła do samochodu, a za nią Gary, żeby wytłumaczyć jej sytuację. Niestety ruszyła samochodem i na pierwszej krzyżówce wjechała na czerwonym świetle, prosto pod ciężarówkę. Oboje nie żyją. — Zasłaniam dłonią usta i zalewam się łzami. Boże, tylu ludzi ucierpiało, i w imię czego, zachcianek bogatej panienki?

— Steven wiedział o naszych marzeniach związanych z zespołem i zaczął nas szantażować, a skoro nasi rodzice się dogadali nie było prawnego dowodu, że to ona kłamała. — Teraz to Evan zabiera głos. — Miał zdjęcia z obdukcji siostry i groził nam, że ujawni je. Chciał być naszym managerem, my mieliśmy dojść na szczyt, oddawać mu kasę. My z kolei mieliśmy plan, po zdobyciu zaufania ludzi, chcieliśmy wyjawić prawdziwą historię. Kiedy Aiden dowiedział się o twoich przeżyciach, bał się, że mu nie uwierzysz, błędne koło. 

Myślę, że usłyszałam już dość i nie wiem, co zrobić. Chcę wstać z fotela, ale nagle przede mną na kolana pada Aiden. 

— Nie wychodź, zostań. Błagam Cię, nie zostawiaj mnie. — Po jego twarzy płyną łzy, co łamie moje serce.

— Nie mogę Aiden, nie tym razem, pozwól mi to przemyśleć. To trochę za wiele, jak będę gotowa, odezwę się. — Próbuję ponownie wstać, ale ten ściska moje uda, opiera na nich głowę i łka. Nie mogę znieść jego cierpienia wplatam palce w jego włosy, w które spada też kilka moich łez. — Wrócę, obiecuję, że wrócę, ale pozwól mi dziś pojechać do siebie — mówię pociągając nosem. Unosi głowę i z nadzieją spogląda mi w oczy.

— Dostaniesz osobny pokój, nawet możesz się w nim zamknąć, ale nie wychodź stąd, potrzebuję wiedzieć, że jesteś blisko — błaga, ale ja już podjęłam decyzję i odmawiam. W końcu chłopak poddaje się.

Została mi jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Wstaję i podchodzę do dziewczyny, przez długi czas patrzę na nią, szukając jakiegoś wyrazu skruchy, ale na daremno.

— Zniszczyłaś życie wielu ludziom, dwie osoby z twojego powodu zginęły, jesteś szczęśliwa? — pytam cicho, lecz ta tylko wzdryga ramionami i krzywo się uśmiecha. Co za potwór.

— Możesz mieć tyle pieniędzy, żeby kupić cały wszechświat, ale zawsze będziesz biedniejsza od innych, bo prawdziwe bogactwo to miłość, lojalność, uczciwość i wiele innych pojęć, o których ty nie masz bladego pojęcia. — I tutaj w nią uderzyłam, dziewczyna szarpie się, chcąc mnie zaatakować, ale zostaje wyprowadzona.

Spoglądam jeszcze na chłopaków, cierpienie na ich twarzach łamie mi serce. Żegnam się cicho i wychodzę. Na prośbę Woodsa, który czeka pod drzwiami, pozwalam odwieść się do domu jego kierowcy.

********

No i co myślicie o przeżyciach chłopaków? Piszcie. Może wam się to nudzi, ale moja wdzięczność za tych, którzy ze mną tutaj trwają nie zna granic. Dziękuję za gwiazdki i komentarze, życzę wam udanego, pięknego weekendu. Kocham Was ludzie♥♥♥












Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top