Część 23

Eva

Amelia zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy nie mam ochoty przyjechać do niej i spróbować jej nowego przepisy na sernik. Przyznaję, że słysząc jej słodkie zaproszenie, aż ślinka mi poleciała. Jednak musiałam odmówić. Nie chcę wpaść na Jasona. Jeszcze pomyśli, że za nim chodzę. Dałam mu jasno do zrozumienia, że teraz do niego należy kolejny krok. Jak dla mnie? Ociąga się niemiłosiernie, ale co mam zrobić? Jechać do niego i znów się na niego rzucić? Mam swoją godność! A może nie mam? Bo myśl, że znów mogę poczuć jego usta jest niesamowicie kusząca.

Ale jak miałoby to wyglądać? Pojadę do jego mieszkania, otworzy drzwi i powiem mu co? Weź mnie tu i teraz, bo już nie wytrzymuję? A jeśli faktycznie Vanessa nadal tam pomieszkuje? Co jej powiem, gdy to ona otworzy? Cześć, przyszłam uwodzić twojego byłego? To znaczy hipotetycznie mogłabym tak właśnie zrobić, wtedy na pewno by się wyniosła.

Wchodzę do kuchni, otwieram lodówkę i sięgam po jogurt naturalny. Podczas jedzenia, rozmyślam nadal na tym co powinnam teraz zrobić. Wiem, że jestem jak w gorącej wodzie kąpana, ale taka już jest moja natura. Wszystko przez geny taty.

Drzwi otwierają się i do środka wkracza Dario. Gdy mnie widzi, na jego twarzy wypływa uśmieszek. Staje naprzeciwko mnie, krzyżuje ramiona przy klacie i patrzy na mnie, jakby czekał na moją reakcję. Jakbym to ja musiała się tłumaczyć co tutaj robię.

– Czego chcesz? – pytam bez zbędnej grzeczności.

– Przyszedłem po wodę mineralną.

Ale ściema. Ochroniarze nie przychodzą do naszej kuchni, gdy zachce im się pić. Mają udostępnione całkiem dobrze wypasione pomieszczenie, aby tam trzymać potrzebne im rzeczy. Jednak Dario to nie jest zwykły pracownik. Jest synem przyjaciela taty i jak widać korzysta bezczelnie z pewnych przywilejów.

– Jest w lodówce.

Jego uśmiech się poszerza, potem podchodzi do lodówki i gdy sięga po butelkę, zerkam na niego, nadal wcinając jogurt. Oparta o blat, jestem całkiem blisko tego Włocha, a gdy się odwraca i zamyka lodówkę, zamiast wyjść, podchodzi do mnie, wyciąga rękę i muska kciukiem kącik moich ust.

– Miałaś tu coś – mówi niskim głosem, po czym wkłada palec do swoich ust i oblizuje z niego odrobinę jogurtu.

– Chcesz stracić rękę? – pytam równie poważnie.

– Właśnie to mi grozi?

– Tak.

– Jesteś ostra i podoba mi się to.

– Tak i jestem piękna, gdy się złoszczę? – pytam, jednocześnie nawiązując do wiadomości, którą przysłał mi w nocy.

– Zdecydowanie jesteś wtedy piękna.

– Już ci powiedziałam, żebyś przestał. Czego nie zrozumiałeś? Powiedzieć to po włosku?

Dario śmieje się, ale nie odpowiada na moje istotne pytanie. Odsuwa się ode mnie, a gdy ponownie na mnie patrzy, widzę błysk w jego oczach.

– Marnujesz się tutaj z tym temperamentem. Może powinnaś pomyśleć o przeprowadzce do Włoch. Tam ojciec nie miałby nad tobą takiej kontroli.

– To chyba nie znasz mojego ojca. Gdyby musiał, kontrolowałby sprawy nawet na Antarktydzie.

– Znam wystarczająco i gwarantuję ci, że zostając w tym domu, niewiele będziesz korzystać z życia. Jesteś młoda i powinnaś teraz szaleć, popełniać błędy...

– Może jeszcze z tobą te błędy powinnam popełniać?

– A dlaczego nie? Czegoś mi brakuje? – pyta, pokazując jednocześnie ręką całą swoją postać.

– Czy ty oczekujesz, że teraz zasypię cię komplementami? Myślę, że dobrze zdajesz sobie sprawę ze swojej atrakcyjności, więc błagam, przestań narcyzie.

Kolejny raz się śmieje na wskutek moich słów. Fajnie, że kogoś bawię, brawa dla mnie.

Ponownie się do mnie zbliża, a jego uśmiech znika. Jeśli znowu mnie dotknie, połamię mu paluchy.

– Chciałbym cię pocałować – mówi, wpatrzony w moje usta.

Już mam mu powiedzieć, aby tego nie robił, gdy do kuchni wchodzi kolejna osoba. Tym razem moje oczy lądują na Jasonie. Nagle zatrzymuje się w pół kroku, patrząc na nas z niedowierzaniem. Potem rozumiem co widzi. Dario stoi zbyt blisko mnie, aby wyglądało to niewinnie. A gdy widzę jego uśmieszek skierowany do McCarthy'ego, mam ochotę go skrzywdzić.

Jason poprawia się i wygląda już na bardziej opanowanego.

– Przeszkadzam? – pyta, patrząc na mnie.

– Właściwie to tak – odpowiada zadowolony Dario.

Odsuwam się od De Matteis 'a, wyrzucam kubeczek do kosza i ponownie patrzę na Jasona.

– On żartuje, nie przeszkadzasz – mówię i cholera nie potrafię się do niego nie uśmiechnąć. Kuźwa ta miłość jest porąbana! Mogłabym teraz z łatwością przy pomocy Dario wzbudzić w nim zazdrość, ale nie chcę tego robić. Nie chcę prowadzić z nim żadnych gierek. Chcę by wiedział, że liczy się tylko on.

– Mnie przeszkadza – dodaje Dario, więc mierzę go ostrym spojrzeniem.

– Jeśli myślałeś, że pytam ciebie Danny, to jesteś w błędzie. To dom Evy i tylko jej zdanie mnie obchodzi – oznajmia Jason, a jego mina staje się coraz groźniejsza. O cholera, tego się nie spodziewałam. Ale niech mnie diabli wezmą, jeśli McCarthy nie jest w tej chwili maksymalnie seksowny.

– Dario, a nie Danny – poprawia go De Matteis, który już nie wygląda na rozbawionego.

– Wybacz, mam słabą pamięć do imion.

Tym razem Jason obdarowuje swojego konkurenta złośliwym uśmieszkiem. Co tu się wyprawia?

– Wy się znacie? – pytam zaciekawiona.

– Poznaliśmy się u Antona – odpowiada mi Jason, ale nawet na mnie nie patrzy. Cały czas wlepia oczy w Dario i mam wrażenie, że większego opisu ich spotkania nie otrzymam.

– Szukasz mojego ojca? – pytam.

– Szukam ciebie – oznajmia poważnie i w końcu kieruje swój wzrok na mnie. Słysząc te słowa i widząc jak jego oczy łagodnieją, moje serce właśnie odbywa taniec zwycięstwa.

– Może porozmawiamy gdzie indziej?

Jason tylko przytakuje, więc nie pozostaje mi nic innego, jak ruszyć w stronę wyjścia. Słyszę kroki za mną, a po chwili czuję, jak zbliża się do mnie jeszcze bardziej. W korytarzu zrównuje się ze mną, idąc tuż obok mnie. Moja dłoń styka się przez sekundę z jego i nie mogę się powstrzymać, aby nie powtórzyć tego kontaktu. Więc muskam palcami jego rękę, na co on odpowiada podobnie. Jednak na naszej drodze staje Enrico.

– Siemanko Jason, co tam? – pyta mój młodszy brat, po czym podaje mu rękę. Nasz kontakt się urywa, gdy ujmuje jego dłoń, a ja w myślach zabijam brata. Bardzo okrutnie go zabijam.

Przez chwilę dyskutują o czymś mało istotnym, jak nauka Enrico, ale widzę, że Jason chce zakończyć to spotkanie nie mniej niż ja. W końcu robal się odpierdala i rusza w stronę głównych drzwi. W ciszy patrzymy na siebie, a gdy się uśmiecha do mnie i widzę te słodkie dołeczki na jego polikach, wzdycham bezradnie, po czym ponownie idę w stronę siłowni. Tam będziemy mieli spokój. Rodziców nie ma, Matteo gdzieś wylazł rano, a i Enrico zdaje się mieć plany na ten dzień.

Jason zaczyna spacerować po siłowni, a ja staję w miejscu i czekam na jego ruch. Tak kolego, czas abyś się nieco zrehabilitował.

– Wiesz, że zerwałem z Vanessą? – pyta i odwraca się w moją stronę.

– Naprawdę? – Słysząc moje pytanie zabawnie marszczy brwi. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jestem tego świadoma. – Okej, wiem o tym, Amelia mi powiedziała.

– Wiesz, dlaczego z nią zerwałem?

– Dlaczego? – pytam i mam nadzieję, że zaraz powie, iż powodem tego były rodzące się uczucia do mnie.

– Bo nie czułem do Vanessy tego, co powinienem czuć.

No dobra, to nie dokładnie wypowiedź, na którą liczyłam, ale może jeszcze mnie zaskoczy.

– A co czułeś?

– Stabilność, może trochę wygody, zależało mi na niej, ale brakowało tego czegoś, rozumiesz?

– Chyba tak.

– Więc wytłumaczę jaśniej – oznajmia, po czym robi kilka kroków na przód, tym samym zmniejszając odległość między nami. Gdy stoi blisko, aż czuję jego perfumy, ponownie się odzywa. – Nie czułem takiego podniecenia, gdy stała blisko mnie. Nie czułem jak serce mi łomocze, gdy mnie dotykała. Nie czułem tej niepewności, a zarazem ciekawości co zaraz nastąpi.

Ostatnie zdanie niemalże szepcze, jednocześnie patrząc w moje usta.

– A co powinno teraz nastąpić?

Jason nie odpowiada od razu, tylko ujmuje w dłonie moją twarz. Pochyla się nade mną, a po chwili jego usta muskają moje wargi.

– Jeśli właśnie popełniam błąd, to nie obchodzi mnie to. Za bardzo cię pragnę Evo. Nie chcę już z tym walczyć.

– Więc nie walcz.

Po tych słowach całuje mnie czule, a moje kolana się uginają. Gdy pogłębia pocałunek, nadal jest przy tym delikatny i cholernie mi się to podoba. Nie spieszymy się, to jak leniwe pieszczoty, które sprawiają, że czuję mrowienie w podbrzuszu. Wsuwa dłonie w moje rozpuszczone włosy, a ja oplatam ramionami jego talię. Przywiera do mnie ciałem, co sprawia, że czuję się bezpiecznie. To takie przyjemne, gdy ma mnie w objęciach, gdy mogę w końcu bezkarnie się do niego przytulić. Jason McCarthy w końcu jest mój.

***

Jason

Mieszam sos do spaghetti według przepisu mamy, po czym sprawdzam, czy makaron jest już gotowy. Gdy stwierdzam, że jest w punkcik, gaszę palnik.

Wyciągam naczynia z szafki i gdy kładę wszystko na stoliku w salonie, słyszę dzwonek do drzwi. Na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Podchodzę do drzwi, a gdy je otwieram, zamieram.

Eva stoi przede mną ubrana w obcisłą, czarną sukienkę, a na stopach ma niebotycznie wysokie szpilki w tym samym kolorze. Jej długie włosy są swobodnie rozpuszczone, tym samym zakrywając jej smukłe ramiona. Zachwycony jej osobą, chyba muszę mieć zabawną minę, bo uśmiecha się zawadiacko, po czym podchodzi do mnie bliżej, kładzie dłoń na mojej klacie i składa całusa na moim prawym policzku.

– Zaprosisz mnie do środka, czy będziemy całować się tutaj w progu? Ja nie mam z tym problemu, ale martwię się, że zgorszymy twoich sąsiadów i stracisz niepokalaną opinię idealnego lokatora.

Ta dziewczyna jest niemożliwa, zawsze sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Odsuwam się od niej, po czym robię jej miejsce, aby weszła do mieszkania. Gdy mnie mija, czuję jej słodkie perfumy. Spaceruje powoli po mieszkaniu, a gdy zauważa talerze i świece uszykowane na stoliku, odwraca się do mnie z uśmiechem.

– Co będzie na kolację?

– Spaghetti, sam robiłem, więc mam nadzieję, że będzie ci smakować.

– Jestem Włoszką, uwielbiam makaron pod każdą postacią.

– To dobrze, bo nie umiem za wiele zdziałać w kuchni.

Eva siada na podłokietniku kanapy i zakłada nogę na nogę. Ten ruch jest zdecydowanie taktyczny. Wie, że tak przyciąga moją uwagę i przyznaję, że ciężko oderwać wzrok od jej zgrabnych nóg. Cholerna manipulantka!

– Czy zanim zjemy, przywitasz się ze mną? – pyta.

Jeśli chce się bawić w taki sposób, to jestem jak najbardziej za. Podchodzę do niej, dotykam jej policzka, po czym przejeżdżam kciukiem po jej dolnej wardze. Eva lekko uchyla usta, więc pochylam się i składam pocałunek. Nie pogłębiam go, tylko szybko się odsuwam. Widzę zawód w jej oczach, ale ja też potrafię się drażnić.

– Poczekaj tutaj. Zaraz wracam.

Eva

Cholera, liczyłam, że zacznie mnie całować bez opamiętania. Jestem tak napalona, że zaraz wybuchnę. Już podczas szykowania się na sekretną schadzkę z Jasonem, czułam niesamowite podniecenie. Pod prysznicem postanowiłam zaspokoić się, jednocześnie wspominając nasz pocałunek w siłowni.

Jestem dziewicą, ale coś tam już robiłam z chłopakami, więc jestem w pełni świadoma swoich potrzeb. A gdy dochodzi tak silne uczucie, jakim darzę tego faceta, wszystkie doznania się potęgują. Myślę, że w tej chwilowej niedoli nie jestem osamotniona. On także wygląda na podjaranego. Jest straszy i może łatwiej mu się opanować, gdy tymczasem ja mam wrażenie, że zaraz eksploduję. Już teraz czuję, że moje koronkowe majtki są przemoczone. Kuźwa! Czy kolacja jest potrzebna? Doceniam jego starania, ale ja tu umieram! I to nie z głodu!

W końcu wraca z półmiskiem z parującym od gorącego sosu makaronem. Nakłada porcje na nasze talerze, więc siadam w końcu poprawnie na kanapie. Jason zajmuje miejsce tuż obok mnie, po czym sięga po butelkę czerwonego wina i napełnia nasze kieliszki. Podaje mi jeden, a następnie unosi swój i stukamy się w toaście. Stuknij mnie inaczej! Stuknij mnie inaczej!

Biorę łyk słodkiego trunku, który przyjemnie rozgrzewa moje gardło. Nie żebym potrzebowała większego rozpalenia, już i tak jestem na krawędzi.

Jason patrzy mi prosto w oczy, a potem uśmiecha się i odkłada swój kieliszek. Następnie odbiera mój i jego także stawia na stoliku. Gdy już myślę, że powie coś w stylu – Życzę smacznego, on używa zupełnie innych słów.

– Pieprzyć to, dłużej nie wytrzymam.

Ponownie ujmuje moją twarz w dłonie i wpija się w moje usta. Całuje mnie namiętnie, po czym owija lewe ramię wokół mojej talii i przyciąga mnie do swojego ciała. Zarzucam ręce na jego kark, a potem wdrapuję się na jego kolana. Siadam na nim okrakiem, co przyczynia się do podwinięcia mojej sukienki do góry. Moje całe uda są teraz odkryte, a gdy kładzie dłonie na nich, czuję jak skóra mnie parzy od jego dotyku. Przerywa pocałunek i trąca nosem mój nos. To było tak słodkie, że nawet nie umiem tego odpowiednio nazwać. Ale gdy masuje moje uda, słodkość gdzieś odchodzi, a zostaje zastąpiona silnym pożądaniem.

– Jesteś pewna, że tego chcesz Evo? Nie musimy nic dzisiaj robić?

– Jak przestaniesz, to cię zabiję.

Jason śmieje się, ale momentalnie przestaje, gdy poruszam znacząco pupą, jednocześnie ocierając się o jego twardość ukrytą pod spodniami. W zastępstwie słyszę jego cichy pomruk. Można to nawet określić jako męski jęk. Ja także ciężko wzdycham, szukając dla siebie coś w rodzaju wyzwolenia. Ocieram się o niego bezwstydnie, a gdy kładzie dłonie na moich biodrach i mi pomaga poruszać się rytmicznie, wiem, że cholernie mu się to podoba.

– Chryste panie...– szepcze zdyszany.

Chwytam za krawędzie sukienki, a potem ją ściągam przez głowę. Mina Jasona jest bezcenna. Oczywiście widywał mnie w stroju kąpielowym, ale koronkowa bielizna to zupełnie co innego. Zwłaszcza, gdy jest w kolorze czerwonym. Tak, przybyłam, aby go uwieść. Bezczelnie i bez skrupułów.

Jason chwyta mnie za szyję i znów przyciąga do pochłaniającego pocałunku. W tle słychać tylko nasze jęki i szelest jego ubrań. Sięgam do guzików jego koszuli i staram szybko się z nimi uwinąć. Gdy w końcu odsuwam poły materiału, odrywam od niego usta, po czym pochylam się i przejeżdżam językiem po jego szyi. Jego dłonie trafiają na moje pośladki i lekko je ściska, wywołując we mnie kolejny jęk i falę podniecenia.

Nagle chwyta mnie ponownie za biodra, unosi i kładzie na kanapę. Następnie ściąga pospiesznie swoją koszulę i rzuca ją podłogę. Dotykam klamrę jego paska, ale mnie zatrzymuje.

– Jeszcze nie teraz – mówi z uśmiechem.

Odsuwa się odrobinę, a potem unosi moją nogę i zaczyna składać pocałunki na wewnętrznej stronie łydki. Nadal mam na sobie szpilki i przyznaję, że w tej chwili oboje wyglądamy gorąco. Językiem wędruje przez moje kolano, potem przez udo, a gdy składa pocałunek na moim biodrze, moje serce bije jak szalone. Opuszkami palców dotyka moją cipkę, nadal zakrytą cieniutkim skrawkiem materiału. Delikatnie masuje mnie, co wywołuje kolejne odgłosy przyjemności wydobywające się z moich ust. Całuje mój brzuch, po czym wolną dłonią odsuwa miseczkę biustonosza. Patrzy mi prosto w oczy i nie przerywając kontaktu wzrokowego, pochyla się i przeciąga językiem po moim sutku, który momentalnie pod wpływem tego intymnego dotyku, staje się twardy. Dokładnie to samo robi z drugą piersią, nadal pocierając palcami moją kobiecość. Z pewnością czuje mokry materiał, więc powinien być z siebie dumny.

W końcu unosi się, siada wygodnie pomiędzy moimi rozłożonymi nogami i przez chwilę patrzy na mnie z zachwytem.

– Jeśli mam się teraz zatrzymać, to wystarczy twoje słowo i tak się stanie.

– Nie chcę się zatrzymywać. Tak dobrze się czuję – mówię zdyszana, gdy cały czas drażni mnie palcem.

Jason przytakuje, potem wsuwa place pod materiał i odsuwa go na bok. Jego knykcie ocierają się o moje mokre fałdki, co wywołuje kolejny dreszcz, przechodzący przez całe moje ciało. Teraz widzi mnie całą, najintymniejsze miejsce. Ponownie pochyla się, składa pocałunek na moich ustach, a potem językiem wytycza ścieżkę do mojej cipki. Jego pierwsze liźnięcie jest dokładnie takie samo, jakie podarował moim sutkom. Długie, powolne i delikatne. Moje nogi zarzuca sobie na barki, po czym z większą intensywnością zaczyna lizać i ssać nabrzmiałą łechtaczkę. Moje jęki i przyspieszony oddech wypełniają pomieszczenie. Patrzę na Jasona, który skupia się na dostarczeniu mi przyjemności i niech mnie diabli biorą, jeśli właśnie nie robi tego perfekcyjnie. To co zafundowałam sobie pod prysznicem, to nic w porównaniu z tym co teraz wyczynia ze mną przy pomocy swojego języka. Czuję jak moje ciało się napina, po czym nadchodzi ten najwspanialszy moment w życiu. Czy jest coś lepszego od orgazmu? Nie sadzę, przynajmniej nie w tej chwili.

Z zadowoleniem uśmiecha się do mnie, potem składa pocałunek na moim brzuchu i znów zwisa ciałem nade mną. Kładę dłonie na jego naprężonej i pięknie umięśnionej klacie, a on pochyla się, by dać mi buziaka.

– Tak cholernie dobrze smakujesz? Czujesz to na moich ustach? – pyta melodyjnym głosem. Nie spodziewałam się takich słów. Przytakuję nieco oniemiała, a on szczerzy się szeroko, po czym znów mnie całuje, tym razem namiętnie. Nie sądziłam, że coś takiego może mnie podniecić, ale dokładnie tak się dzieje.

Wsuwam dłoń między nasze ciała i umieszczam ją na jego wypukłości. Zaczynam masować, co wywołuje jęk Jasona. Odrywa ode mnie swoje usta.

– Nie musisz tego robić, mamy czas.

Nie odpowiadam, tylko wsuwam drugą rękę i odpinam jego pasek. Jego ramiona są naprężone i wyprostowane po obu stronach mojej głowy, więc obracam nią i składam pocałunek na jego przedramieniu. Odpinam guzik, następnie rozporek i opuszczam nieco jego spodnie. Nie odrywając oczu z jego napiętej twarzy, chwytam za krawędź jego bokserek i gdy je opuszczam, na światło dzienne wyskakuje jego naprężony członek.

Przerywam nasz kontakt wzrokowy i patrzę na to co mam w zasięgu ręki. Ujmuję go, co wywołuje nowe pomruki Jasona. Zaczynam poruszać ręką rytmicznie i tym razem to jego oddech przyspiesza. Nagle puszczam, co go zaskakuje, ale gdy kładę dłonie na jego klacie i lekko go popycham, z uśmiechem odsuwa się i siada na kanapie. Unoszę się, po czym schodzę z kanapy. Nie poprawiam stanika, nie mam już czego się wstydzić, a gdy widzę jego zachwyt w oczach, czuję się o wiele pewniej. Staję pomiędzy jego nogami, a potem kucam. Jason cały czas obserwuje mój każdy ruch. Ponownie dotykam jego penisa, a potem pochylam się i liżę powoli jego główkę.

– Chcesz mnie zabić? – pyta rozbawiony, a zarazem zdyszany.

– Nie mniej niż ty mnie.

Moja odpowiedź go rozbawia, ale gdy znów liżę jego kutasa, śmiech zamienia się w ciężkie westchnienie. Wsuwa dłonie w moje włosy, aby mi nie przeszkadzały i pozwala mi przynieść sobie takie samo zadowolenie, jakie mi podarował przed chwilą. Pierwszy raz robię coś takiego, ale widząc reakcję Jasona, śmiem stwierdzić, że całkiem dobrze mi idzie.

– Odsuń się, jeśli nie chcesz...

Jak powiedziałam, to dla mnie nowe doświadczenie, więc reaguję na ostrzeżenie Jasona i wyciągam z ust jego twardy członek. Zaczynam pompować go dłonią i po chwili dochodzi.

***

Ubrana w koszulę Jasona, stoję oparta o blat kuchenny i przyglądam się, jak podgrzewa naszą wcześniej zignorowaną kolację. Ma na sobie tylko spodnie, więc mogę podziwiać nie tylko jego zdolności kulinarne, ale także cudownie umięśnioną klatę, plecy i ramiona. Zerka na mnie, ale nie odwracam wzroku. Niech widzi, jak bezczelnie przyglądam się jego ciału.

– Bo mnie zaraz zawstydzisz – mówi z uśmieszkiem.

– Ciebie da się zawstydzić? Bo przed chwilą w salonie wyglądałeś na bardzo pewnego siebie.

– Nie powiedziałem, że nie jestem pewny siebie, tylko że mnie zawstydzisz.

– Masz boskie ciało Jason, co ja ci na to poradzę.

Moja odpowiedź przynosi mu rozbawienie. Jego śmiech, który roznosi się po kuchni, jest cudowny.

– To ja powinienem komplementować ciebie. I wierz mi, że mam co wielbić.

– A to kobieta nie może pierwsza wyrazić słowa zachwytu? Chyba nie jesteś jednym z tych mężczyzn, którzy na każdym kroku zachowują się jak władcy świata.

– Nie, chyba nie.

– Faceci nie mają monopolu na uwodzenie.

– To właśnie robisz? Uwodzisz mnie Coletti? – pyta z nową porcją zawadiackiego uśmiechu.

– Nadal masz wątpliwości?

– Nie, czuję się w stu procentach uwiedziony.

Odkłada łyżkę, którą mieszał sos, wyłącza kuchenkę, a następnie zbliża się do mnie. Kładzie dłonie na moje biodra, a mnie ponownie zaczyna podnosić się ciśnienie. Jak on to robi, że jednym dotykiem zamienia mój mózg w romantyczną papkę?

– Mówiłeś coś o komplementach, którymi powinieneś mnie obdarowywać...

Jason śmieje, się po czym szybko całuje moje usta.

– Jesteś niemożliwa Evo, przysięgam, że nie znam drugiej takiej osoby.

– I nie poznasz, jeśli będę miała coś do powiedzenia w tym temacie.

– To groźba?

– To ostrzeżenie McCarthy.

– W tej chwili trochę brzmisz jak twój ojciec. A tak przy okazji? Jak ci się udało przyjechać tutaj? Rodzice wiedzą, że jesteś u mnie?

– Powiedzmy, że wykorzystałam nieobecność rodziców. Tata wyjechał na dwa dni w interesy, a mama udała się do cioci Julii, aby omówić sprawy dotyczące przyjęcia z okazji rocznicy ślubu.

– Co z ochroną?

– Powiedzmy, że udało mi się wyjść pod osłoną małego kłamstwa.

– Chce znać szczegóły?

Zakładam ręce na jego barki, a potem przyciągam go bardziej do siebie.

– Jak ci powiem, to będę musiała cię zabić.

– Niebezpieczna z ciebie kobieta. W co ja się wpakowałem? – pyta, kręcąc głową z bezradności.

Jego rozbawienie jest przyjemne dla mego oka, ale dopada mnie coś w rodzaju nostalgii, a może nawet i niepewności.

– Żałujesz? – pytam cicho.

Jason oplata ramionami moją talię, ponownie pociera nosem mój nos i w końcu słyszę słowa, które mnie uspokajają.

– Nie mogę tego żałować, bo właśnie przeżywam najbardziej ekscytujące chwile w moim życiu. Wszystko zawsze miałem idealnie poukładane, wiedziałem jak będzie wyglądać mój następny krok, wiedziałem jaka przyszłość mnie czeka. Miałem zaplanowany każdy szczegół, jakby to miało zagwarantować mi szczęście. Ale teraz wiem, że brakowało mi czegoś bardzo ważnego, aby osiągnąć to uczucie.

– Czego ci brakowało?

– Ciebie. Kogoś, kto namiesza mi w głowie i w sercu, kto pokaże jak bardzo silne potrafią być uczucia. Jak ważne są te uczucia. Mam wrażenie jakbym w końcu przeżywał coś prawdziwego. I wcale nie musi być to idealne.

– Idealna na pewno nie jestem, masz na to gwarancję.

– I dobrze, ja też nie jestem idealny, przynajmniej nie będę już się starał takim być. – Nagle jego mina się zmienia, marszczy brwi i odsuwa się ode mnie odrobinę. – To znaczy nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy, czy cię oszukiwać. Nie to miałem na myśli, mówiąc, że nie będę się już starał...

Pocałunkiem przerywam mu wypowiedź, która chyba miała być wyjaśnieniem czy też zapewnieniem, że od teraz nie ma zamiaru być łotrem czy łamaczem serc niewieścich.

– Wiem, co chciałeś powiedzieć, więc trochę wyluzuj Jason.

Na jego twarzy w końcu powraca delikatny uśmiech. I takiego chcę go widzieć. Po prostu szczęśliwego. 

❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top