Część 15


Eva

Jak tylko się budzę, od razu myślę o tacie. Moje wątpliwości musiały go zranić. Nie chcę, by żył w przeświadczeniu, że mam go za bezwzględnego przestępcę, który mógłby odpowiadać za śmierć niewinnej dziewczyny.

Wstaję z łóżka i udaję się do łazienki, by szybko się ogarnąć. Następnie ubieram się w czarne legginsy i szarą bluzę oversizową. Włosy upinam w luźny kok, potem zakładam trampki i wychodzę z sypialni.

Odnajduję tatę w kuchni, gdy czyta poranną gazetę i popija gorącą kawę.

– Dzień dobry – odzywam się pierwsza. Unosi swój wzrok, po czym uśmiecha się nieznacznie. Następnie wraca do swojego zajęcia.

Podchodzę do ekspresu i widzę, że ostatnia opcja jest ustawiona na caffé latte. Albo polubił ten rodzaj kawy albo znowu przegrał z kuchennym sprzętem. Na ten widok uśmiecham się, a gdy obracam się w jego stronę i przez chwilę patrzę na niego, rozumiem swój ogromny błąd.

– Przepraszam tato. Przepraszam, że w ciebie zwątpiłam.

Ponownie na mnie patrzy, lecz tym razem przytrzymuje swoje spojrzenie na dłużej.

– Czyli już nie uprowadzam studentek?

Jego pytanie jest dla mnie bolesne. Jak cierń wciskany w moje serce. Pozwoliłam mu myśleć, że mam tak złe o nim zdanie.

– Nie. Wiem, że tego nie zrobiłeś.

– Mam wiele grzechów na sumieniu Evo. Nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem dobrym człowiekiem.

– Jesteś nim.

– Dla was, dla osób, które kocham i cenię. Jednak nie zajmuję się uprowadzaniem młodych kobiet i nie morduję, aby handlować narządami – oznajmia surowo.

– Jeszcze raz przepraszam, ale to wszystko wyglądało dziwnie i do tego Dario. Proszę uwierz mi, on widział ten łańcuszek, dlatego tak mnie to męczy. Wiem, że kłamie, ale nie potrafię tego udowodnić.

– Dario nic złego nie zrobił. Jeśli jemu nie ufasz, zaufaj mnie. Możesz to dla mnie zrobić?

Przez chwilę patrzymy sobie w oczy w totalnej ciszy. W końcu przytakuję na jego prośbę. Co innego mi pozostało? To mój tata, muszę mu zaufać. Nie widzę innej opcji. Przynajmniej nie w tej chwili.

***

Mina Jasona, kiedy wkroczyliśmy z do jego mieszkania była bezcenna.

– Ekipa przybyła! – oznajmia wesoło Lilly, po czym kładzie na podłogę torby z najpotrzebniejszymi rzeczami.

– Nie musicie tego robić, miałem już na oku firmę remontową...

– Braciszku, przecież sami to pomalujemy, a jak wyjdzie chujowo to nie będziesz nawet musiał nam płacić – mówi Boris, po czym zaczyna wyciągać wałki malarskie ze swojego plecaka.

– Jak to płacić? – pyta zaskoczony Jason.

Jeszcze przez chwilę licytuje się z bratem na temat opłat za malowanie ścian w salonie, a ja mam okazję popatrzeć na jego bardziej wyluzowaną odsłonę. Ubrany w szary dres i białą koszulkę na krótki rękaw, wygląda apetycznie. Jest umięśniony dokładnie w takim stopniu, jak najbardziej mi się podoba. Nie jest napakowany, ale też nie jest chudy. Ma całkiem szerokie bary, jednak w pasie jest szczupły.

– Dobra, skoro ustalone, że jesteś sknerą i nie zapłacisz nam nawet centa, to czas przejść do kolejnego etapu. My, dziewczyny idziemy ogarnąć twoją kuchnię. Kupiłyśmy parę potrzebnych rzeczy i potem powiemy ci co, gdzie, jest. A wy chłopacy malujecie ściany.

Generał Lilly po rozdzieleniu zadań maszeruje dumnie do kuchni, a Amelia również po chwili idzie w jej ślady.

Matteo i Boris wyciągają puszki z farbami, po czym zaczynają szykować swoje miejsca pracy. Jason patrzy na mnie z uśmiechem, ale chyba nadal jest zaskoczony naszą małą akcją charytatywną.

Podchodzi do dywanu, który należy zwinąć, by nie został poplamiony przez dwóch niedoświadczonych majstrów. Postanawiam mu pomóc.

Kucam tuż obok niego, po czym zaczynamy razem zwijać w rulon. Spory dywan jest całkiem ciężki, gdy go podnosimy i odkładamy na bok. Następnie postanawiam pomóc mu w rozkładaniu foliowych plandek na piękną, drewnianą podłogę.

Na szczęście mama powiedziała mi jaki kolor ma zamiar Jason pomalować ściany, więc tutaj nie przeżyje szoku. Delikatny cynamon idealnie będzie pasować do tego słonecznego pomieszczenia.

Enrico, pierwszy by udawać, że coś robi pożytecznego, a tak naprawdę woli obijać się, przywiózł ze sobą laptopa i głośniki. Po chwili w mieszkaniu Jasona rozlega się głośna muzyka, która sprawia, że nasza praca staje się przyjemniejsza. W końcu dołączam do dziewczyn w kuchni i pomagam układać naczynia w szafkach, które do tej pory prawie świeciły pustkami.

***

Dwie godziny później

Jason

Jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności malarskich Matteo i Borisa. Naprawdę nieźle im to wychodzi. Myślałem, że mój braciszek potrafi tylko wygłupiać się i cwaniakować a tu taka niespodzianka.

Nie spodziewałem się takie nalotu na mieszkanie. Mam wrażenie, że moja ostatnia rozmowa podczas kolacji u rodziców sprawiła, że w głowie Amelii pojawił się ten zwariowany plan. Oczywiście nie mogło zabraknąć Colettich i... Lilly Mitchell. Całe szczęście, że jej siostra jest o wiele młodsza. Obawiam się, że dwóch takich dziewczyn na raz nikt by nie wytrzymał. Ale kocham tę wariatkę, jak własną siostrę.

I wtedy do salonu wchodzi Eva. Czy ją także traktuję jak przyszywaną siostrę? Do niedawna tak właśnie było. Jednak, gdy wróciłem, miałem okazję spędzić z nią więcej czasu. Coraz częściej przyłapuję się na tym, że patrzę na nią tak, jak mężczyzna patrzy na atrakcyjną kobietę. Ile jeden pocałunek może zmienić...

Moje wpatrywanie się w dziewczynę przerywa dzwonek do drzwi. Już mam podejść, gdy Eva krzyczy, że to zamówiona pizza i biegiem pędzi do drzwi, by je otworzyć.

I wtedy zamiast dostawcy, dostrzegam Brandona, mojego kumpla ze studiów. Mieszka od kilku lat w Nowym Jorku, więc gdy podjąłem decyzję o powrocie, od razu postanowiłem zwerbować go do swojej kancelarii. Wspólna praca go zaciekawiła, więc wszystko układa się na razie po mojej myśli.

Ruszam w ich stronę i z każdym krokiem, które mnie przybliża do kumpla, zauważam, że jest wpatrzony w Evę jak w obrazek. Nawet nie zwraca uwagi na to, że stoję tuż obok niej, tylko zaczyna się przedstawiać, a raczej sprzedawać swoją gadkę podrywacza.

Eva uśmiecha się serdecznie, po czym odsuwa się, aby zrobić Brandonowi miejsce. W końcu kumpel mnie dostrzega i wita się ze mną.

– Pomyślałem, że wpadnę i sprawdzę, jak się urządziłeś, ale widzę, że masz tu małą imprezę.

Nie pozostaje mi nic innego, jak przedstawić mu wszystkich. Dziewczyny zdecydowanie go zachwyciły, więc będę musiał mu przypomnieć później, ile mają lat i ile jest od nich starszy. Poza tym niech by tylko tknął moją młodszą siostrę, to przysięgam, że złamałbym swoje zasady i spuściłbym mu łomot życia.

Ale czy mam prawo odezwać się, gdyby chodziło o Evę? Jest starsza od Amelii i Lilly o trzy lata i z pewnością miała już kontakt z chłopakami. Nikt nie całuje tak dobrze, bez żadnego doświadczenia. Cholera! Muszę naprawdę przestać myśleć o tym pocałunku! Za chwilę do reszty mnie popierdoli!

Kolejny raz rozbrzmiewa dzwonek, więc tym razem pewnie to dostawca. Eva już rusza na przód, ale nie pozwolę, aby płaciła za nasz obiad. Wystarczy, że przyjechali, aby pomóc mi do końca ogarnąć nowe lokum.

Gdy wyciąga kartę kredytową, ujmuję jej rękę i odsuwam.

– Ja płacę.

– Ja zamawiałam i chcę zapłacić.

– Nie ma mowy Coletti – mówię, po czym puszczam oczko.

Gdy płacę młodemu chłopakowi za cztery różne pizzy, czuję na sobie jej wzrok. Trzymam wieżę z kartonowych pojemników i idę w głąb mieszkania.

– Masz jakiś problem, gdy płaci dziewczyna McCarthy? – pyta podejrzliwie, ale widzę, że nie jest obrażona. Nie potrafi ukryć uśmieszku.

– Może mam.

– Słyszałeś o czymś takim jak równouprawnienie?

– Słyszałem i w pełni popieram. – Kładę pizzę na podłogę, a potem ponownie się odzywam. – Lubię opiekować się kobietą, z którą mam zamiar zjeść smaczny posiłek. Zwłaszcza, gdy jest moim gościem. Jeśli chce, zawsze może się odwdzięczyć i coś dla mnie ugotować, będę wtedy zachwycony.

– A jeśli nie umie gotować?

– To nic nie szkodzi, zawsze można razem coś wykombinować. Sam także nie jestem świetnym kucharzem.

– A ja lubię gotować i jeśli mam okazję robić to dla pięknej kobiety, jestem bardziej niż zachwycony – wtrąca się nagle do naszej rozmowy Brandon, a gdy puszcza jej oczko, co wywołuje na jej twarzy uśmiech, mam ochotę przywołać go do porządku.

Eva podnosi jeden karton z pizzą i rusza z nim w stronę kuchni, gdzie dziewczyny nadal sprawują władzę.

– Jezu, co za ślicznotka. Hiszpanka? Włoszka?

– Włoszka.

– Seksowna.

– Brandon? Uprzedzam, że jeśli będziesz ją podrywać, to nie ręczę za siebie.

– Czy ty nie masz dziewczyny, z którą zamieszkasz w tym przyjemnym przybytku?

– Nie zabraniam ci flirtować z Evą z zazdrości, tylko z troski o dziewczynę, którą znam prawie całe życie. I na litość boską jest dla ciebie za młoda.

– Nie przesadzaj, nastolatką już nie jest. A niektóre młode dziewczyny wolą starszych facetów od siebie, bo są bardziej dojrzali od ich rówieśników. Poza tym nie jestem obleśnym staruchem. Mam dopiero trzydzieści lat.

– No to powiem inaczej. Nie podrywaj jej, bo może cię spotkać coś złego.

– Grozisz mi? – pyta rozbawiony.

– Nie ja. Jej rodzina. To Eva Coletti.

Słysząc nazwisko seksownej dziewczyny, coś zaczyna mu świtać. Gdy pyta, czy jej tatą jest Asa Coletti i przytakuję na zgodę, chyba rozumie co chciałem mu przekazać.

– W razie problemów chyba mogę liczyć na pomoc ojczyma najlepszego kumpla?

– Anton nic nie wskóra, jeśli zranisz córkę Asy. Tego jestem pewny.

– Może to ona zrani mnie. Mam silne przeczucie, że taka dziewczyna potrafiłaby mnie rozkochać w sobie do szaleństwa.

– Błagam, ty nigdy nie byłeś w poważnym związku. Co miesiąc widziałem cię z inną laską.

– Oj na każdego przychodzi czas. Strzała amora pierdolnie cię w dupsko i nie ma śladu po życiu kawalerskim.

– Wątpię, aby miało cię to spotkać w najbliższym czasie.

– A co z tą blondyneczką w skórzanych spodniach? Też jest zakazana?

– Lilly? Ma osiemnaście lat, ale wiesz co? Powodzenia, przyda ci się – mówię tym razem ja rozbawiony i klepię kumpla po plecach.

Z panną Mitchell długo by nie wytrzymał. Zagadałaby go na śmierć, a do tego ma cięty charakterek. Jednak prawda jest taka, że gdybym zauważył Brandona uderzającego do tej zwariowanej dziewczyny i tak pewnie bym wkroczył. W jakiś sposób czuję się za nie wszystkie odpowiedzialny.

Eva

Zajadając pizzę z salami i ostrymi papryczkami jalapeno plotkujemy w kuchni, a gdy wkracza do niej Boris, nagle zapada cisza. Obdarza nas zabawnym spojrzeniem, a potem otwiera lodówkę, gdzie wcześniej schowałyśmy kilka puszek piwa imbirowego. Otwiera bezalkoholowy trunek, po czym wypija prawie wszystko jednym duszkiem.

– Co tak zamilkłyście? Kogo obgadujecie?

– Nikogo – mówię, choć jest to kłamstwo.

– Głupi nie jestem. Słyszę wiewiórcze chichotanie, a gdy tylko mnie widzicie nagle nastaje grobowa cisza.

– Nie zgadzam się – oznajmia Lilly, a w odpowiedzi Boris parska śmiechem.

– Nie przestałyście rozmawiać? Poważnie Lilly?

– Nie to miałam na myśli. Nie zgadzam się z twoim stwierdzeniem, że nie jesteś głupi.

Cięte riposty to specjalność Lilly. Boris mierzy ją ostrym spojrzeniem. Oni zawsze sobie dokuczają, ale nigdy nie pokłócili się do tego stopnia, by zaprzestać swoich zwyczajów.

– Niech zgadnę, kumpel ze studiów Jasona wpadł wam w oko. To jego obgadujecie? No której się spodobał?

– Nie twój zakichany interes – odpowiada kolejny raz Lilly.

– No nie mów, że tobie się spodobał? Taki wymuskany facet w graniaku i ty?

– A co ze mną jest nie tak?

– Nic, chodziło mi o to, że nie pasuje do ciebie. Zanudziłabyś się przy nim na śmierć.

– Czyżby?

– Pewnie.

– To kto by do mnie pasował według ciebie?

– Ktoś zdecydowanie zabawniejszy i taki, który ogarnąłby twoje szaleństwo.

Spoglądam na Amelię, która także zafascynowana patrzy na swojego brata i przyjaciółkę. Ich wymiana zdań nie bardzo różni się od wszystkich wcześniejszych, ale jednak coś w niej jest innego. Gdy Lilly oznajmia uroczyście, że może zdobyć każdego faceta, mina Borisa jest bezcenna. Nie jest zaskoczony, nie jest tym bardziej rozbawiony. Jest zdecydowanie wkurzony.

Do kuchni wkracza Matteo, który także sięga po schłodzone piwo z lodówki. Zaczyna poganiać Borisa, mówiąc, że muszą jeszcze skończyć nakładać drugą warstwę farby. Wkrótce chłopacy wychodzą i dokładnie w tym samym momencie zarówno ja, jak i Amelia przyszpilamy czujnymi spojrzeniami Lilly.

– No co? – pyta zdezorientowana.

– Czy ty i Boris właśnie w jakiś pokrętny sposób flirtowaliście?

– Oszalałaś Eva? Prędzej ogolę się na łyso niż będę flirtować z tą pokraką.

Aby sprawa była jasna. Boris nie jest pokraką, jest przystojny i ma cholernie piękny uśmiech. W przeciągu ostatniego roku zdecydowanie nabrał masy mięśniowej i muszę przyznać, że zrobił się z niego niezły okaz.

Lilly wychodzi z kuchni, aby chyba uniknąć dalszych pytań i wtedy słyszę cichy głos Amelii.

– Myślę, że ładnie będzie jej bez włosów. Jej akurat taki styl pasuje.

Obie po chwili śmiejemy się, ale staramy się to robić dyskretnie. Jeszcze wróci tu przyszły łysol i nam wpierdoli.

***

Po kolacji, idę na górę, aby odpocząć w swojej sypialni. Siadam na łóżku i sięgam po swój telefon. Otwieram galerię ze zdjęciami, po czym oglądam z uśmiechem wszystkie fotki, które zrobiłam dzisiaj podczas akcji remontowej u Jasona. Każdy ma przynajmniej jedno zdjęcie z głupią miną, nawet McCarthy nie mógł się z tego wykręcić. Moją uwagę przykuwa fotka z Lilly, która udaje, że jest kulturystką, prezentującą mięśnie. Jednak mistrzem drugiego planu jest Boris, który z daleka jest oparty o ścianę i patrzy z uśmiechem na naszą szaloną przyjaciółkę. Tak, coś z pewnością jest na rzeczy...

Już mam odłożyć telefon i sięgnąć po laptopa, gdy zauważam kolorowe i migające światła, które dobiegają z okna.

Wstaję szybko z łóżka i podchodzę, by sprawdzić co się dzieje. Na podjeździe parkuje radiowóz policyjny, z którego wysiada dwóch funkcjonariuszy. Odsuwam się od okna, po czym szybko wychodzę z sypialni. Biegnę korytarzem i gdy już jestem przy schodach widzę w holu policjantów, którzy rozmawiają z tatą. Mama także pojawia się u jego boku. Nie słyszę co mówią, więc zaczynam schodzić na dół. Mama mnie zauważa, więc pospiesznie do mnie podchodzi i zatrzymuje w miejscu. Spoglądam na tatę, który także na mnie patrzy.

– Pojedzie pan z nami na komisariat – oznajmia jeden z funkcjonariuszy.

Spojrzenie taty nadal jest skupione na mnie. Uśmiecha się pocieszycielsko, ale widzę w jego oczach zmartwienie. Dopiero potem wychodzi z domu w towarzystwie policjantów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top