Część 1
Prolog
Eva
Omijam elegancko ubranych ludzi wpatrzonych na moich rodziców, którzy właśnie świętują dwudziestą drugą rocznicę ślubu. W rozległym ogrodzie ustawiono białe namioty, gdzie wszyscy mogą zasiąść do stołów, uginających się od wykwintnych dań i drogich trunków.
Kelnerzy pląsają się wśród gości, aby zapewnić każdemu kieliszek szampana.
Gdy wszyscy już mają "poprawiacz humoru", mogą spokojnie obserwować drewniany parkiet, wyłożony specjalnie na tę okazję. Rodzice zaczynają tańczyć w rytm spokojnej melodii , imitując pierwszy taniec weselny.
Co roku organizują wystawne przyjęcia , aby uczcić rocznicę ślubu w towarzystwie najbliższych znajomych, jak i pozostałej śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku.
Kilka lat temu zapytałam tatę, dlaczego nie wybiorą się na kameralną kolację, które tak uwielbia mama. On tylko się uśmiechnął i powiedział, że nadrabiają zaległości. Gdy zapytałam dokładnie o to samo mamę, ona także obdarzyła mnie uśmiechem, jednak jej był bardziej szyderczy. Oznajmiła, że Asa Coletti lubi podkreślać wszystkim do kogo należy. Uznałam to za skrajnie dziwaczne, w końcu są tyle lat po ślubie i chyba nikt nie ma wątpliwości, do kogo należy serce mamy.
Ale byłam wtedy nastolatką i miałam nieco inny pogląd na sprawy sercowe. Dzisiaj uważam , że w jakiś sposób tata potrafi być uroczy. Nawet gdy tak bardzo jest zazdrosny i zaborczy o mamę. Przynajmniej mam pewność, że kocha ją tak samo mocno, jak przed ślubem.
Mam wielu znajomych , których rodzice rozwiedli się, ale myślę , że moich to nie czeka. Nie, kiedy widzę, jak patrzą na siebie z miłością i co gorsza...z pożądaniem. Z tym to akurat mogliby przestać. Zwłaszcza tata.
Nie zliczę momentów, kiedy nakryłam ich na całowaniu się . Na szczęście nie miałam tego przykrego zaszczytu przerwać im czegoś mocniejszego. Myślę, że dziękować za to mogę tylko mamie, która zdecydowanie jest bardziej opanowana w tym związku.
Wracając do mojej dyskretne ucieczki z przyjęcia...
Zanim wejdę do domu przez drzwi tarasowe, zauważam Lilly, która przygląda mi się uważnie.
Dzisiejszy "code dress" wymagał białej bądź jasnej kreacji, ale moja przyjaciółka zawsze potrafi ominąć tak mało dla niej znaczące konwenanse. Owszem, podobnie jak ja jest ubrana w letnią , białą sukienkę, ale zestawiła z nią ciężkie, czarne buty trapery z neonowymi, różowymi sznurówkami, które tak się składa, pasują do jej kolorowych pasemek włosów.
Jest drobną blondynką z zadziorną fryzurą, przyciętą tuż przy ramionach. Jest piękna , nawet z tym kolczykiem w wardze. Moja przyjaciółka jest zdecydowanie buntowniczką.
Kiwam ręką, a potem przykładam palec do ust, aby nie mówiła , że mnie widziała. Ona zrozumie, jest kumata, poza tym zna mnie na wylot. Podobnie jak Amelia, która dyskutuje o czymś zawzięcie z moim bratem Matteo. Cała trójka chodzi do tej samej klasy i świetnie się dogadują, ale to są moje dziewczyny.
Zawsze mogę liczyć na Lily Mitchell i Amelię Nawczenko. Nigdy mnie nie zawiodły.
Wchodzę do części z basenem i zamykam za sobą ostrożnie szklane drzwi tarasowe. Prędko ruszam w stronę wyjścia. Mijam kantorek, gdzie znajdują się stroje kąpielowe i ręczniki, a potem wchodzę na siłownię. Mogłabym biec, ale moje szpilki zdecydowanie to mi utrudniają. Na co dzień wybieram zdecydowanie bardziej wygodne obuwie, ale dzisiaj zależało mi , aby wyglądać seksownie.
Nawet jeśli mam na sobie uroczą, koronkową sukienkę na krótki rękaw, która kończy się tuż przed kolanami.
Nie wypadało ubrać się odważniej, zwłaszcza gdy tata patrzy, ale przynajmniej zjawiskowymi butami dodaję sobie drapieżności. A mam zamiar być drapieżna, niech tylko znajdę swoją ofiarę.
Kilka minut temu udał się do łazienki, więc to moja okazja, aby go dopaść.
Po wyjściu z siłowni przede mną rozciąga się korytarz, który kończy się holem. Jednak , gdy dostrzegam, jak wychodzi z łazienki dla gości, podbiegam do niego i obejmuję go w pasie. Jest odwrócony do mnie plecami, ale gdy śmieje się , wiem, że doskonale zdaje sobie sprawę, kto go schwytał.
- Co robisz Evo? - pyta tym swoim niskim głosem. Czy tembr głosu może podniecać? Tak! Tak! Tak!
- Zapraszam pana do gabinetu na omówienie ważnego interesu.
- A jaki to interes może mi zaoferować Eva Coletti?
- Interes nie do odrzucenia.
Nie czekam na jego odpowiedź. Uwalniam go z objęć , ale tylko po to, by sięgnąć po jego rękę i zaciągnąć do gabinetu, który tak się składa, jest kilka metrów dalej.
Drzwi do królestwa taty są zawsze zamknięte, zwłaszcza kiedy w domu jest tyle ludzi, ale ja planowałam tę schadzkę przez cały poranek i wykradłam tacie klucze.
Otwieram szybko wrota, a potem wciągam za sobą najprzystojniejszego faceta, jakiego w życiu widziałam. Puszczam jego rękę i przez chwilę patrzymy na siebie w ciszy.
Czuję , jak atmosfera między nami gęstnieje. To napięcie seksualne jest najlepszym doświadczeniem w moim życiu. Każdemu polecam taką dawkę namiętności. Nic się z tym nie równa.
Wkłada dłonie do kieszeni swoich eleganckich, granatowych spodni i jego postawa się rozluźnia. Wygląda nonszalancko , gdy ma lekko rozpiętą , białą koszulę , a jej rękawy są podwinięte do łokci. Brązowe włosy są lekko rozwiane od wiatru, ale nadal prezentuje się nienagannie.
- Czego chcesz Coletti?
Po tym pytaniu jego usta delikatnie drgają na znak, że chciał się uśmiechnąć. Uwielbiam tę grę, gdy zmusza mnie do mówienia, czego od niego oczekuję.
Podchodzę bliżej, a gdy stoję już tuż przed nim, kładę dłoń na jego klacie , unoszę się na palcach i szepczę prosto w jego usta...
- Chcę ciebie.
Gdy chce się nachylić i mnie pocałować, odsuwam się z uśmieszkiem, a potem go omijam.
Zamykam drzwi na klucz, a gdy ponownie się do niego odwracam , widzę, że bacznie mnie obserwuje.
Nigdy nie byłam nieśmiała, nigdy nie martwiłam się o to, co powiedzą o mnie inni, ale on potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. Tylko przy nim czuję się czasami bezbronna , a zarazem silna. Czy to normalne? Czuć tak dwie skrajne emocje jednocześnie?
Ma nade mną władzę, ale ja także potrafię wywołać szybsze bicie serca Jasona McCarthy'ego.
Sięgam po suwak na boku mojej sukienki i go odpinam. Gdy czuję, jak materiał staje się luźny przy moim ciele, zsuwam sukienkę, cały czas patrząc na niego.
Materiał opada przy moich stopach, a ja opieram się plecami o drzwi. Moja bielizna jest zdecydowanie bardziej odważna, ponieważ jest głównie wykonana z siateczki. Podobnie jak niebotycznie wysokie szpilki, ona także sprawia, że czuję się seksownie.
Mina Jasona staje się napięta, a w oczach widzę pożądanie. Powoli — co jest czystą torturą — obdarza moje ciało pochlebnym spojrzeniem.
Jeszcze mnie nie dotknął, a już czuję się rozpalona do granic możliwości.
- Ubijamy interes McCarthy? - pytam poważnie.
Niespiesznie podchodzi do mnie. Czuję zapach jego perfum, co zawsze mnie wręcz odurza. Uwielbiam to, czym się pryska, mogłabym sama używać tych perfum, ale jeśli mam być szczera, wolę doznania, które on mi dostarcza.
Prawą dłonią ujmuje mój policzek. Kciukiem pieści moją skórę, a ja próbuję opanować się i nie skomleć na tak mały kontakt.
No dobra, lubię dominować, lubię inicjować nasze schadzki, ale gdy już mnie dotyka, mam wrażenie , że przejmuje kontrolę i nie pozostaje mi nic innego, jak poddać się mu.
Jego dłoń przemieszcza się na moje gardło. Nie ściska, nigdy nie zrobiłby mi krzywdę , ale lubi powtarzać ten gest. Prawdę mówiąc...ja to ubóstwiam!
Pochyla się nade mną i wargami muska moje usta. Chcę, by już mnie pocałował. By mnie dotykał i zabrał do krainy szczęścia, a potocznie mówiąc do orgazmu.
- Jaki dzisiaj układ mi proponujesz?- pyta szeptem.
- Proponuję niesamowite przeżycia. Proponuję coś, co będziesz wspominać z wypiekami na policzkach, gdy będziesz już starszym, statecznym panem.
- Z wypiekami? Czy to nie kobiety się rumienią?
- Mężczyźni także to robią.
- Czyli chcesz mnie zawstydzić Evo? Myślisz, że jest to możliwe?
- Oczywiście. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.
- Czyżby?
- Tak, właśnie tak.
Ponownie nasze usta ocierają się o siebie. Moje serce łomocze jak szalone, oddech staje się urywany, a ciało pokrywa gęsia skórka.
Właśnie to ten moment jest najbardziej ekscytujący, kiedy wiesz, że zaraz cię pocałuje. Z jednej strony chcę , by już to zrobił, z drugiej — delektuję się każdym etapem gry wstępnej.
Ale czas przejść do kolejnego etapu. Chwytam za ramiączka mojego biustonosza i opuszczam je nad dół, wzdłuż moich ramion. Odkrywam nieco moje piersi, aby mógł dostrzec skrawki moich sutek, które pod wpływem podniecenia stały się twarde jak kamyki.
Jego spojrzenie ląduje na odkrytym ciele, po czym bierze głęboki wdech. Mam cię McCarthy, a rumieńce są mile widziane, nie wstydź się kochany.
Dłoń trzymająca moją szyję, zjeżdża na dół, by kciukiem trącić prawy sutek. Drugą dłoń kładzie na moim biodrze i lekko ściska.
- Twój ojciec zbiłby mnie , gdy wiedział, co teraz robię.
- Teraz chcesz rozmawiać o moim ojcu?
- Nie, ale to jego gabinet, jego dom i jego córka.
- I jego przyjęcie, na którym jest bardzo zajęty.
- Chyba masz rację.
- Nie jestem warta ryzyka?
Jason uśmiecha się zawadiacko, po czym kolejny raz dotyka mojego sutka.
Dość gry wstępnej! Ujmuję w dłonie jego twarz i sięgam po jego usta...
Ale należy wrócić do początku...
Wypadałoby wytłumaczyć, jak do tego doszło. Jak doszło do tego, że zaraz będę kochać się w gabinecie mojego ojca z Jasonem McCarthy , który jest starszy ode mnie o dobre dziewięć lat.
Który jeszcze do niedawna widział we mnie tylko irytującą przyjaciółkę jego młodszej siostry.
Byłam złem koniecznym, upierdliwą laską, która próbowała zwrócić na siebie jego uwagę. Która nieraz namieszała mu w życiu i nigdy nie przepraszała za to.
Tak naprawdę nasza historia nie jest skomplikowana . Nie jest nawet odkrywcza. Jest stara jak świat. Po prostu — o dziewczynie podkochującej się w starszym chłopaku, który jej nie dostrzega.
Jednak ta historia zdecydowanie nie kończy się w tym gabinecie. To tylko piękny moment przed nadchodzącymi problemami...
I to ja ściągnę na nas te problemy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top