❄6❄
//O bosz ale tęskniłam qwq proszę o brawa dla mnie za bycie lamusem XD\\
🇸🇪 Szwecja 🇸🇪
Następnego dnia podczas wychodzenia z domu nie spieszyłem się wcale. Wstałem stosunkowo (owo) wcześnie jak na mnie, aby się nie spóźnić i móc pójść do szkoły razem z Norwegią. Postaram się jakoś naprawić naszą relację, choć gdzieś w głębi siebie czuję, że nie powinienem tego robić. Mam jakiś głos z tyłu głowy powtarzający mi w kółko, jak to nie zawinił, przyczyniając się do śmierci naszego przyjaciela. Nie jestem przekonany, czy zasługuje na wybaczenie, w końcu może tylko udawać i chcieć to powtórzyć... O czym ja w ogóle myślę? Nie wierzę faktom, które świadczą o jego winie. Nie zrobiłby tego, przecież znam go tak dobrze. Ruszyłem w stronę jego domu, próbując przerwać ten ogromny napływ myśli. Im dłużej nad tym rozmyślam, tym bardziej się w tym wszystkim gubię i mieszam. Podszedłem bliżej jego mieszkania. Trafiłem idealnie w czas, ponieważ akurat wychodził ze swojego domu. Niepewnie uśmiechnął się na mój widok, a ja śmiało odwzajemniłem uśmiech. Zbliżył się do mnie o kilka kroków, stając przy mnie.
- Coś się stało, że tak czekasz przed moim domem? - zapytał, nabierając lepszego humoru niż przed wyjściem na zewnątrz. Poszerzyłem nieświadomie swój uśmiech, widząc to.
- Tak wyszło, że przechodziłem obok i przystanąłem na moment - odparłem krótko. Bardzo łatwo wyczuł, że to lekko naciągana prawda.
- Skoro już tu jesteś to chcesz iść ze mną do szkoły, czy wolisz sam? - Już się bałem, że nie zapyta.
- Pewnie znasz odpowiedź - powiedziałem, a w jego oczach pojawiła się iskra radości. Zaczęliśmy iść w stronę szkoły, nie spiesząc się. Z chęcią spędzę z nim więcej czasu kosztem spóźnienia na pierwszą lekcję. Chciałbym jakoś nadrobić ten stracony czas.
- Nie boisz się teraz Rosji? - zmienił po chwili temat. Faktycznie, zapomniałem że teraz na pewno zmieni swoje podejście w stosunku co do mnie. Jednak nadal do końca nie wiem, po co się tam spotkali wtedy w trójkę. Czy to dobry pomysł, aby go teraz o to pytać? Nie chcę, by zmieniał nastawienie przez moje dociekanie. Chociaż, jeśli łączy nas prawdziwie silna więź to nie powinien się o to tak wzburzać jak Rosja.
- To zależy, po co się tam spotkaliście w trójkę i co chcieliście razem ukryć - odpowiedziałem, przez co znacznie się zmieszał. Wydawał się zestresować tym pytaniem. Patrzyłem w jego oczy doszukując się prawdy, cierpliwie czekając na jego odpowiedź. Zachował się bardziej podejrzanie, przez co nabrałem więcej podejrzeń.
- To znaczy, że powinieneś się bać nie mniej niż ja - wymamrotał. O co mu chodzi? Jego wzrok skupiony był na jego butach oraz chodniku, po którym stąpał. Przyglądałem się mu, lecz on nie wyglądał jakby chciał rozwinąć swoją myśl.
- Dlaczego tak uważasz? - Milczał, zdecydowanie się nad czymś wahając. Toczył pewnego rodzaju bitwę w swojej głowie z własnymi myślami. - Możesz mi szczerze powiedzieć, co tam robiliście. Zaufaj mi, nie zdradzę tego nikomu. - Zerknął na mnie nie będąc do końca przekonanym. Rozejrzał się wokół nas, zapewne by ocenić, czy ktoś nas może usłyszeć, po czym z powrotem skupił uwagę na mnie.
- To nie było do końca tak, że to ja nękałem Islandię - powiedział bardzo cichym, a także lekko przestraszonym głosem. Patrzyłem na niego pytająco. Czy on chce wykorzystać sytuację i kłamiąc przekręcić wszystko na swoją korzyść? Chyba nie byłby do tego zdolny... Choć może nie jest takim złym oszustem jak by się mogło wydawać? - To Rosja się nad nim znęcał w głównej mierze - dodał po chwili widząc, że nie wierzę mu w pełni.
- W takim razie, czemu tego nie powiedziałeś? Mogłeś temu wszystkiemu łatwo zapobiec. - Chłopak opuścił głowę i posmutniał o wiele bardziej. Raczej nie umiałby tak dobrze udawać emocji podczas kłamania. Nie odzywał się przez dłuższy czas, więc chyba źle to ująłem, przypadkiem raniąc go. Stanąłem w miejscu, lecz on zauważył to dopiero kilka kroków dalej. Również się zatrzymał, a ja podszedłem bliżej niego, by następnie go przytulić. Zdziwił się nie mało, ale także mnie przytulił. - Nie miałem na celu obwiniania cię. Chodziło mi o to, że mogłeś nam o tym powiedzieć, bo nie byłeś sam. Miałeś przecież nas.
- Nie mogłem tego zrobić - odparł poważnym tonem. - Nawet planowałem to, ale Rosja mi w tym przeszkodził. Szantażował nas... - urwał w tym momencie, co mnie znacznie zaniepokoiło. Odsunąłem się od niego, by swobodniej się rozejrzeć. Za mną były dwie osoby, których nie widziałem praktycznie od wieków. Przeszedł mnie drobny dreszcz po ciele widząc ich nieprzyjemne wzroki, skupione wyłącznie na mnie. Poczułem na swoim ramieniu dłoń Norwegii, która utrzymywała mnie przy dobrej myśli.
- No proszę... Czyżbyście się pogodzili? - zapytał Wyspy Alandzkie dosyć szorstko. Jego spojrzenie wprawiało mnie w poczucie głębokiego niepokoju. Gdy się zbliżyli Norweg zacisnął delikatnie swoją rękę, nadal znajdującą się na moim ramieniu. Złapałem go za tą dłoń, by poczuł, że jestem przy nim.
- Hej... Dawno nie rozmawialiśmy... - wydusiłem z siebie niechętnie.
- Już nie udawaj takiego niewinnego i miłego - rzucił z krztą pogardy w głosie. Zsunąłem dłoń Norwegii i odsunąłem swoją panikę na bok. Ponoć się uspokoili po tym "wypadku", stając się spokojniejsi.
- No tak... Zapomniałem, że lubisz bezpośredniość. - Nie zareagował na to w żaden sposób, oprócz skrzyżowania rąk na swojej klatce piersiowej. - Od kiedy interesuje was to, co jest między mną i Norwegią?
- Od zawsze, tylko ty nas zazwyczaj odpychałeś, więc ostatecznie odpuściliśmy.
- Więc dlaczego znowu się tym zainteresowaliście? - dopytałem mrużąc swoje oczy. Powinno go to przestać ciekawić już wtedy, kiedy zerwaliśmy naszą przyjaźń.
- Bo nagle wykluczyliście Norwegię z waszego grona z nieznanych nam przyczyn. Zrobiliście z nim dokładnie to samo, co z nami długi czas temu - odpowiedział zirytowany, jakby tym, że śmiałem jeszcze dopytać. Dyskretnie zerknąłem na swojego przyjaciela, który został przez niego wspomniany. Nie specjalnie go ruszała ta rozmowa. Stał jedynie przy mnie z obojętną twarzą, wydając się być gotowym do ewentualnego, nagłego zareagowania przy większym zagrożeniu z ich strony.
- Nie powinniście się mieszać w nie wasze sprawy. To już nie jest wasz interes, więc odpuście sobie - wtrącił się Norwegia. - Pozwólcie nam odejść, nie chcemy się spóźnić do szkoły. Szwecja może sobie narobić więcej problemów przez to u nauczycieli, a ma ich już wystarczająco dużo. - Nie powinien był im o tym wspominać. To logiczne, że moje problemy są im na rękę oraz bardzo ich satysfakcjonują.
- Chcemy tylko wiedzieć, czy to coś poważnego - dołączył do rozmowy Wyspy Owcze. - My nie mamy ci nic za złe, jeśli coś większego się dzieje to możesz się zwrócić zawsze do nas - skierował te słowa w stronę Norwegii. Czy oni chcą mi go odebrać? Podpuszczają go, by mnie opuścił dla nich? Myślą, że im na to pozwolę?
- Nic złego się nie dzieje - odpowiedziałem szybko, zanim ktokolwiek zdążył coś więcej powiedzieć. - Dajcie nam już spokój, nie po to chcieliśmy zerwać z wami kontakt, żebyście byli tacy natrętni - wysyczałem w ich kierunku, po czym złapałem Norwegię za rękę, by móc z nim w końcu od nich uciec.
Dotarliśmy do szkoły, gdzie przy wejściu do klasy zostałem zatrzymany przez jednego z nauczycieli. To może oznaczać jedynie, że czeka mnie nieprzyjemna rozmowa z jednym z pracowników szkolnych. To było raczej nieuniknione i musiało mieć miejsce prędzej, czy później. Rozdzieliłem się z Norwegiem, dając się grzecznie zaprowadzić do gabinetu pedagoga szkolnego. Będąc już w pomieszczeniu usiadłem na jednym z siedzeń i czekałem, aż zacznie on rozmowę oraz swoje dyrdymały a propos moich obowiązków ucznia. Wpatrywał się we mnie w ciszy, mając dłonie splecione razem, położone na blacie biurka. Czy to jakaś sztuczka psychologiczna? Czeka, aż sam się wygadam? Zaczynało mnie to coraz bardziej irytować. Nic nie powiem póki nie zada jakiegoś sensownego pytania. Widząc mój brak zaangażowania w całą sprawę westchnął zawiedziony.
- Młodzieńcze, masz pojęcie, dlaczego zostałeś tutaj wezwany? - zapytał swoim znudzonym głosem. Pewnie już milion razy przeprowadzał tego typu rozmowy z innymi uczniami i już ma ich dość. Każdy ma przecież swoje granice.
- No tak nie do końca - odpowiedziałem nieumyślnie lekceważąco. Widocznie nie podobało mu się moje podejście do tej sytuacji.
- Co jest powodem twojego opuszczania zajęć? Problemy z nauką? Może myślisz, że dzięki byciu buntownikiem zyskasz w oczach rówieśników? - Nie odpowiedziałem na żadne z zadanych przez niego pytań. Były one co najmniej idiotyczne. Irytował go fakt, że wolałem milczeć zamiast grzecznie odpowiedzieć na jego pytania, po czym dać mu święty spokój. - W ten sposób nie uciekniesz od problemu. Jestem tu, by pomóc ci go pokonać, stając mu naprzeciw. - Patrzyłem na niego w ciszy, nie pokazując żadnych emocji, oprócz chęci wyjścia stąd. Jedyną myślą w tym momencie w mojej głowie było to, co dalej będzie z Norwegią. Czy porozmawia z naszymi starymi, byłymi przyjaciółmi? I czemu boi się Rosji?
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania :3
Rozdziału nie było przez długi czas ponieważ miałam małe zamieszanie w życiu prywatnym oraz chyba popadłam w zbyt głęboką monotonię podczas pisania poprzedniego FinEstu oraz tej książki z tym samym au z rzędu qwp zauważyłam także że wam się to także nudzi więc zastanawiałam się czy by nie zrobić jakiejś przerwy może od tej książki? Zrobić jakąś inną a później do tej powrócić? Może jakąś z tych które także były do wyboru albo i nawet z innego fandomu? Nie wiem dajcie znać co o tym sądzicie bo ja jestem totalnie zmieszana
Papapa <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top