65
Pov Nina
Laura już od godziny ciągle płakała, a ja musiałam pilnie wyjść i sprawdzić co z moją szkołą. Gdyby mała była spokojna to pewnie wzięłabym ją ze sobą, ale w takim wypadku to ta opcja odpada. Nic bym z nią nie załatwiła.
Postanowiłam, więc poprosić tatę by to on się nią zajął. On i tak narazie nie miał niczego innego do roboty, a poza tym to zauważyłam, że bardzo lubił spędzać z nią czas.
- Tato - poszłam do niego z dzieckiem na rękach, które cały czas płakało. On odrazu podszedł do mnie i wziął ją na ręce. Nie mam pojęcia jakim cudem, ale ona po chwili się uspokoiła. Ja tyle czasu się z nią męczyłam, a jemu to nie zajęło nawet pięciu minut.
- Czemu moje maleństwo płakało? - spytał ją, a następnie pocałował jej czoło. Zaczęła machać swoimi rączkami.
- Zajmij się nią, a ja pójdę do szkoły i sprawdzę kiedy mogę tam wrócić.
- Nina, nie podoba mi się ten twój pomysł, ona jest jeszcze taka mała potrzebuję matki - niezbyt przemawiały do mnie ten argumenty. Sądzę, że jedynie chciał zatrzymać mnie w domu.
- Nie zamierzam jej zaniedbywać, a tak w ogóle to i tak w tym roku szkolnym nie pozwolą mi podjąć nauki. Chcę się tylko zapytać o ten następny - na jego twarz wkradł się ogromny uśmiech. Nawet nie ukrywał jak cieszy go moja decyzja. Wcześniej nie odnosił się tak ze swoimi emocjami.
- To przy okazji kup sobie też nowe ciuchy, bo zaczynasz odzyskiwać figurę po ciąży i wszystko na tobie wisi - no rzeczywiście, przydałoby mi się wymienić z pół szafy. A może nawet więcej.
- To ja jednak w następnym tygodniu pójdę do tej szkoły - jak znam życie to wystarczy, że tata wpłaci pewną sumę na konto tej placówki i odrazu pozwolą mi tam wrócić.
- Okej słońce - mruknął pod nosem całą uwagę poświęcając Laurze. To było naprawdę niepokojące, bo nie zamierzałam ukrywać przed nią kto jest jej ojcem.
- Połóż ją niedługo spać - chyba mnie nie słuchał, bo w ogóle nie zareagował na moje słowa.
Ja także już nic nie mówiłam, bo nie warto było zdzierać sobie gardło. On i tak już by mnie nie usłyszał. Założyłam tylko inne buty i wyszłam.
***
W galerii handlowej kupiłam sobie jedynie bluzki, no i jedną parę butów. Spodni nie potrzebowałam, bo tylko brzuch mi urósł. Na szczęście ostatnio opadł.
Załatwiłam sobie nawet nowy numer. Chciałam nareszcie porozmawiać z Austinem i spróbować go namówić by wrócił do domu. Minęły już dwa tygodnie, złość na tatę powinna mu powoli przechodzić.
Gdy miałam już wychodzić i dzwonić po taksówkę to ktoś złapał mnie za ramię.
Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa.
- Musisz ze mną jechać, z Niall'em nie jest dobrze.
Następny za godzinę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top