60 część 2

Pov Nina

- Zawsze podobały mi się twoje cycki, a teraz chyba nie masz żadnych obiekcji co to tego - nie chciałam wierzyć własnym uszom, co przed chwilą usłyszałam.

- Oszalałeś? Jak możesz mi coś takiego mówić, jeszcze kilka minut temu byłam przekonana, że jestem twoją córką - poderwałam się do pozycji stojącej. Emocje we mnie wprost buzowały.

- To nie zmienia faktu, że od kilku lat bardzo mi się podobasz. Unikałem cię, bo bałem się, że kiedyś nad sobą nie zapanuje i zrobię ci krzywdę. A jak pojawił się Horan to byłem przekonany, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Chciałem tylko byś była szczęśliwa - także wstał i zbliżył się do mnie. - Teraz już jestem pewny, że możemy spróbować.

Miałam już dość tej rozmowy, od niej rozbolała mnie głowa. Nie zwracając już uwagi na to co mówi tata szybkim krokiem skierowałam się na górę. Pragnęłam odpocząć, uwolnić swoją głowę od tych okropnych myśli. A najlepiej zapomnieć.

Gdy byłam już na miejscu to zamknęłam na wszelki wypadek drzwi na klucz. Położyłam się na łóżku i się po prostu rozpłakałam.

Strasznie bolały mnie te kłamstwa. Na obecną chwilę to mam tylko Laurę. Straciłam mamę, Nialla, a teraz nawet ojca. Austin pewnie też jest tylko moim przyrodnim bratem. Całe moje dotychczasowe życie legło w gruzach.

Nagle usłyszałam, że ktoś próbuje otworzyć drzwi, a potem było głośne pukanie.

- Nina otwórz - nawet nie spojrzałam w tamtą stronę, ani nie drgnęłam nawet centymetra. - Kochanie ja chcę tylko porozmawiać, wpuść mnie.

Nawet się nie odezwałam, chciałam by sobie poszedł i nareszcie zostawił mnie samą. Jego widok by na mnie źle poczekał.  

Po około minucie walenie do drzwi ustało, a ja odetchnęłam z ulgą. Ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebowałam to tata próbujący narzucić mi swoją własną wolę.

Lecz mój spokój jednak nie trwał długo, bo po niespełna pięciu minutach usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku.

No tak, mogłam się domyśleć, że Harry tak łatwo nie odpuści.

- Czemu mi nie odpowiedziałaś? Martwiłem się o ciebie słoneczko.

- Chce zostać sama - nie prosiłam. Z całych sił starałam się by mój głos brzmiał tak jakbym żądała.

- Nie traktuj mnie tak. Nie zasługuje na to - przysiadł na łóżku.

- Ja mam już tego wszystkiego dość. Od pewnego czasu dowiaduje się samych przerażających rzecz - gwałtownie odwróciłam się do niego, tak, że byliśmy twarzą w twarz. - Co przede mną jeszcze ukrywasz?

- Nic. Proszę tylko o jedną szansę. Pozwól mi się pocałować, jeśli nic nie poczujesz to dam ci spokój. Zgadzasz się?



Wcześniej opublikowałam tylko pół rozdziału. Zrobiłam to przez przypadek. Teraz macie drugą połówkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top