45

Pov Nina

Już od prawie trzech miesięcy byłam u Nialla powoli zaczynałam tracić nadzieję, że ktoś mnie od niego uwolni. Chociaż tak bardzo źle to tu nie mam, ale nie zmienia to faktu, że jestem tu uwięziona. Przyznaje Niall naprawdę się stara, jak ostatnio miałam ochotę na gofry z toffi to sam mi jej zrobił. Lecz od kilku dni zaczął się zachowywać naprawdę dziwnie. Był cały czas nerwowy i ciągle sprawdzał swój telefon.

- Chce wyjść na dwór - zakomunikowałam gdy jedliśmy śniadanie. Niall się dziwnie na mnie popatrzył.

- Jest na to zbyt zimno, jeszcze się przeziębisz. Nie zgadzam się - wrócił do jedzenia swojej jajecznicy.

- Mam już dość tego ciągłego siedzenia w domu. Chce wyjść tylko na podwórko, objecuje, że nie ucieknę - no już taka głupia by uciekać gdy nie mam pojęcia gdzie się znajduję to nawet ja nie jestem.

- Wiem kotek, ale nie chce byś się rozchorowała - dotknął ręki swoją dłonią. - To może zaszkodzić naszej malutkiej.

- Nic jej nie będzie, oczywiście dopóki nie będziesz mnie denerwował - napiłam się swojego soku jabłkowego.

- Kiedy wróci Louis? - Zapytałam, bo już od trzech dni go nie było. Wcześniej nie znikał na tak długo.

- A co, już się za nim stęskniłaś?

- Tak. On w odróżnieniu od ciebie jest miły i dużo bardziej wolę jego towarzystwo - pokazałam mu język. On się tylko roześmiał na mój gest.

- Jeszcze trochę to zamiast jednego będę miał swoje dzieci w domu.

- Dla twojej wiadomości to już mam od dawna osiemnaście lat.

- Wiem kochanie, ale to nie zmienia faktu, że zachowujesz się jak małe dziecko.

- Wcale nie - podniosłam się i poszłam do pokoju. Jak narazie to nie miałam ochoty go oglądać.

***

Louis wrócił kilka godzin temu, no i całe szczęście, bo takie siedzenie ciągłe z Niall'em jest bardzo wykańczające. Lou jest cierpliwszy i na więcej mi pozwala.

- Powiedz mi czemu on się tak dziwnie zachowuje? - Spytałam się go nagle gdy oglądaliśmy razem jakąś nudną komedię.

- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz - doskonale wiedziałam, że kłamie. I nie miałam zamiaru tak łatwo mu odpuścić.

- Louis - z całych sił starałam się by mój głos brzmiał jak najtwardziej się tylko da.

- No dobra, może i wiem, ale to on ci musi o wszystkim powiedzieć.

- Przecież wiesz, że tego nie zrobi - przybliżyłam się jeszcze bardziej do niego. Nie dzielił nas teraz nawet centymetr.

- Niedługo się dowiesz - nic więcej już nie powiedział tylko ręką zaczął kreślić jakiś wzory na moim brzuchu. Nie przeszkadzało mi to, bo dość często tak robił. Poza tym obiecałam mu, że zostanie chrzestnym mojego dziecka.

***

Gdy siedziałam i czytałam książkę o rozwoju dziecka zaniepokoiły mnie dziwne hałasy. Chcąc nie chcąc podniosłam się z fotela i poszłam sprawdzić co się dzieję. Lecz gdy tylko byłam w pobliżu drzwi forontowych zobaczyłam kogoś kogo zupełnie się nie spodziewałam.

- Tatuś - powiedziałam na jego widok, on szybko pokonał dzielącą nas odległość i mnie przytulił.

- Tak się cieszę, że cię odnalazłem słoneczko - pocałował mnie w czoło.

Nagle nawet nie mam pojęcia skąd pojawił się Niall.

- Sądziłem, że pojawisz się wcześniej Harry - powiedział z uśmiechem na twarzy.

Dziś trochę krótszy, ale mam naprawdę trudniejszy okres. Mam jednak nadzieję, że wam się Spodoba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top