41

Pov Nina

Od dwóch godzin Niall gdzieś wydzwaniał, podejrzewałam, że szykuje nasz wyjazd. Liczyłam na to, że zanim on mnie gdzieś wywiezie to tata i Austin mnie uwolnią. W końcu już jestem z nim pięć godzin plus te, które byłam nieprzytomna. A domyślić się, że to Niall mnie porwał to naprawdę nie jest trudno.

- Jakie masz plany na przyszłość? - Spytałam z nudów.

- Za dwa miesiące kończysz osiemnaście lat, ale ślub to dopiero weźmiemy po porodzie. A potem to będziemy żyli sobie długo i szczęśliwie - on był naprawdę bardzo naiwny, przecież prędzej czy później, tata mnie znajdzie i wtedy nawet ja nie będę w stanie uratować Nialla.

- Sam w to nie wierzysz.

- Wierzę - odrzekł pewny siebie. - I jestem pewien, że niedługo przestaniesz się na mnie gniewać.

On myślał, że to jest takie proste, ale nie było. Najpierw mnie zgwałcił, a potem przez tyle czasu oszukiwał. Kłamał patrząc mi prosto w oczy, i jak ja mam teraz mu uwierzyć, że mnie kocha.

Nagle usłyszałam otwierających się drzwi, w duchu liczyłam, że to tata lub chociaż Austin. Lecz się pomyliłam. To nie był nikt z mojej rodziny tylko jakiś chłopak. Wygladał na ponad dwadzieścia lat.

- Wszystko załatwione możemy jechać - oznajmił. Ja tylko zacisnełam oczy by się nie rozpłakać. Ostatnią rzeczą, którą teraz chciałam to był wyjazd i to jeszcze w nieznane mi miejsce.

- Doskonale - Niall rzucił temu chłopakowi kluczyki od auta. - Wyprowadź samochód - tamten odrazu wyszedł.

A Horan wyciagnął z szafki pistolet i włożył go sobie za pasek.

- Mogę zadzwonić do taty? - Zamierzałam go poinformować, że nic  mi nie jest i potwierdzić, że na pewno jestem z Niall'em.

- Lepiej nie, niepotrzebnie byś się zdenerwowała.

- Proszę, chce się z nim pożegnać i go uspokoić. Pomyśl jak ty byś się czuł gdybyś nie wiedział co się dzieje z twoim dzieckiem - miałam nadzieję, że to ostatnie zdanie jakoś na niego wpłynie.

- Okej, ale będę obok ciebie i jeżeli coś mi się nie spodoba to odrazu przerwę połączenie - usiadł obok mnie i wyciagnął z kieszeni mój telefon i mi go podał.

W spisie kontaktów znalazłam numer taty i go wybrałam. Odebrał po pierwszym sygnale.

- Córeczko gdzie jesteś? Stało się coś? Czemu nie wróciłaś do domu? - Zaczął zasypywać mnie masą pytań i nie wiedziałam, na które mam najpierw odpowiedzieć.

- Możesz mu powiedzieć, że jesteś ze mną - szepnął mi na ucho Niall.

- Nina powiedź coś - tata był już mocno zdenerwowany, poznałam to po jego głosie.

- Jestem z Niall'em - tylko tyle zdołałam z siebie wyrzucić.

- Kochanie nie bój się, mogę ci obiecać, że niedługo wrócisz do domu. Kocham cie słońce - w moich oczach pojawiły się łzy.

- Powiedź jej jeszcze pa pa, bo już nigdy jej nie zobaczysz - mruknął do telefonu siedzący obok mnie mężczyzna.

- JAK CIĘ ZNAJDĘ TO PRZYSIĘGAM, ŻE CIĘ ZAMORDUJE, A JEŚLI NINIE LUB DZIECKU COŚ SIĘ STANIE TO POĆWIARTUJE CIĘ ŻYWCEM - wykrzyczał tata do Nialla, ale to jego prawie w ogóle nie obeszło.

- Przestań już się tak wdzierać, a i musimy już kończyć - rozłączył połączenie i ponownie schował moją komórkę do swojej kieszeni.

Następnie poczułam jak obejmuje mnie ramieniem i ręką potarł moje plecy.

- Mówiłem, że niepotrzebnie cię zdenerwuje - musnął mój policzek ustami. - Chodźmy już - wstał i podał mi rękę, niepewnie ją chwyciłam, bo wiedziałam, że opór i tak mi nic nie da.

Wyszliśmy na dwór, zaprowadził mnie pod sam samochód. Ten chłopak siedział za kierownicą, ja usiadłam na tylnym siedzeniu, niestety Niall zajął miejsce obok mnie.

- To jedziemy - zarządził mój porywcz i jeszcze bliżej się do mnie przysunął.

Ja patrzyłam w okno, ale i tak wiedziałam, że mnie obserwuje.

- Co zrobiłeś z Misiem - przypomniało mi się o psie.

- Ja go wziąłem - odezwał się ten chłopak, który kierował autem. - Jest już całkiem duży - dodał po chwili.

- Chociaż to dobrze - westchnełam. Oparłam głowę o szybę. Miałam nadzieję, że jak najszybciej to się skończy.

Następny jutro lub w środę, potem jadę do cioci i najpewniej rozdziały zaczną pojawiać się od niedzieli lub poniedziałku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top