36
Pov Niall
Próbowałem się uwolnić, jednak z każdą sekundą ubywało mi sił, za to w Harry'm tak buzowała adrenalina, że praktycznie miażdżył mi tym sznurem krtań.
- Ciesz się, że wybrałem dla ciebie szybką śmierć, bo za to co zrobiłeś Ninie powinieneś co najmniej tydzień konać w męczarniach - czułem jak życie już ze mnie ulatuje. Śmierć już była coraz bliżej mnie.
Nagle przed moimi oczami pojawiła się Nina, nie miałem pewności czy to naprawdę ona, czy mój mózg z braku tlenu zaczyna już mi płatać figle.
Lecz gdy poczułem, że moja szyja została uwolniona od tego morderczego uścisku to już wiedziałem, że to jest ona.
- Tato ja nie chce go już więcej widzieć, ale także nie chce żeby umarł - usłyszałem to gdy napełniałem moje płuca powietrzem.
- Chcesz mu to wszystko tak po prostu darować? - Spytał Harry.
Ja powoli próbowałem się podnieść z podłogi.
- Ja tylko nie chce mieć z nim wiecej kontaktu, niech nigdy się już do mnie nie zbliża - słowa Niny bardzo mnie zabolały, sto razy bardziej wolałbym by kazała mu mnie pobić lub nawet zabić. Nie mogłem już wyobrazić sobie życia bez niej.
- Córeczko on musi za to zapłacić. Pozwól mi go jeszcze trochę uszkodzić - nie bałem się już, wszystko co najgorsze już mnie spotkało. Nina mnie nienawidzi.
- Nie - odpowiedziała twardo. A we mnie rozpaliła się maleńka iskierka nadziei, że ona coś do mnie czuje i nadal mam szansę.
- Jeśli tego chcesz to dobrze - podszedł do niej i przy okazji ponownie kopnął mnie w brzuch. - Słońce idź już do siebie, ja objecuje, że nic mu nie zrobię.
Moja ślicznotka wyszła ani razu na mnie nie spoglądając.
- Zapomnisz o tym co się stało z Jennifer i raz na zawsze znikniesz z jej życia - oznajmił mi gdy zostaliśmy sami.
Z ogromnym trudem podniosłem się z podłogi i ustałem.
- Pozwól mi chociaż z nią porozmawiać, jeżeli po tym nadal nie będzie chciała mnie znać to odpuszczę - skłamałem, ja ją tak bardzo kocham, że nigdy jej sobie nie odpuszczę, ale także wierzyłem, że będąc z nią sam udało by mi się ją przekonać żeby mi wybaczyła.
- Gdybyś miał trochę rozumu w tej swojej pustej głowie to już by cię tu nie było. Znikaj mi z oczu, bo zaraz się rozmyslę i złamie słowo dane mojej córce
Wyszedłem, zdawałem sobie sprawy, z tego, że teraz już nic nie wskóram, ale nie miałem także zamiaru się poddawać. Ja ją odzyskam, jestem tego pewien.
***
Jak wróciłem do domu to zobaczyłem, że Louis nadal tam był. Cała złość już mi na niego przeszła, nawet gdybym go zabił to już by to nic nie zmieniło.
- Już myślałem, że cie Styles zamorodował, ale tak patrząc na ciebie to widać, że był bliski tego.
- Nina mnie nienawidzi - usiadłem w fotelu.
- To chyba nic dziwnego. Wyjedź stąd, bo to, że cię nie zabił w swoim domu to jeszcze nic nie znaczy. On ci nie odpuścić.
- Przynieś mi piwo z lodówki - jedyne czego teraz pragnąłem to napić się i spróbować zapomnieć.
Dam jej odrobinę czasu na ochłonięcie, a dopiero potem zacznę o nią walczyć.
Pov Nina
Po tym jak zostałam sama w pokoju pozwolilam sobie wreszcie na chwilę słabości i się rozpłakałam.
Najbardziej bolało mnie to, że to właśnie Niall mi to zrobił, ten, którego pokochałam, jestem ciekawa czy on dobrze się bawił robiąc ze mnie kompletną idiotkę. Teraz już wiem czemu kazał mi o tym wszystkim zapomnieć, bał się, że go rozpoznam.
A najgorsze jest to, że kilka dni temu zgodziłam się na seks z nim. I było mi z nim naprawdę dobrze, myślałam, że znalazłam sobie kogoś odpowiedniego.
Rzuciłam się na łóżko i przytuliłam do siebie poduszkę, zniosłabym wszystko, ale nie to.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, nawet nie spojrzałam, kto przyszedł, bo mnie to nie obchodziło.
- Jak się czujesz kochanie? - To był głos taty. Powinnam być na niego zła, bo to on cały czas nalegał bym zbliżyła się do Nialla.
- Chce zostać sama.
On jednak nie wyszedł tylko usiadł na łóżku obok mnie.
- Przepraszam słońce, wybacz mi, że pozwoliłem by on cię badał, a potem nalegałem byś dała mu szansę. Ja naprawdę chciałem twojego dobra - obrócił mnie tak bym leżała na plecach, a następnie stał moje łzy. - Nie płacz kochanie.
Ja nie potrafiłam tego zrobić, tylko przytuliłam się do niego i jeszcze bardziej rozpłakałam.
- Ćśśśśś - pogłaskał mnie po plecach i razem ze mną się położył. - Zaśnij córeczko, tak będzie lepiej - pocałował mnie w czoło nadal trzymając w ramionach.
- Posiedzisz tu ze mną póki nie usne?
- Oczywiście, na krok się stąd nie ruszę.
Nie wiem dokładnie kiedy ruszę z następną częścią ale postaram się w najbliższym czasie. I będę wdzięczna z każdych nowych pomysłów, które możecie pisać na priv.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top