26

Pov Nina

Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Wprawdzie zachowywaliśmy się już jak normalna para, ale coś mnie powstrzymywało przed zgodzeniem się. Podejrzewam, że to mój głupi i całkowicie nie uzasadniony strach przed mężczyznami.

- No powiedź coś, bo zaraz zawału dostanę - pomagalił mnie.

- Zgadzam się - naprawdę ciężko było mi to powiedzieć. Na twarzy Nialla pojawił się jednak ogromny uśmiech, po chwili jednak znalazły się na moich wargach. Jego pocałunek był tym razem bardziej odważny. Całował mnie pewnie, może to było spowodowane faktem, że byłam już jego dziewczyną.

- Moja ślicznotka. Będę bardzo wyrozumiały i cierpliwy, objecuję, że nie będę na ciebie naciskał, chociaż mam ogromną ochotę cię wszędzie całować i dotykać - trochę źle się czułam z tym, że nie mogę być jak normalna dziewczyna na jaką on zasługuje.

- Niall może to jednak nie - chciałam jeszcze coś powiedzieć, lecz przyłożył mi rękę do ust, w celu uciszenia mnie.

- Zgodziłaś się już, więc nie przyjmuję żadnych reklamacji. Prędko to ty się mnie nie pozbędziesz.

- Dobrze, tylko zejdź już ze mnie, bo jesteś ciężki i nie mogę przez ciebie oddychać - dokładnie tak nie było, ale troszkę przeszkadzało mi to, że praktycznie na mnie leżał.

- Nie zapominaj kochanie, że jestem lekarzem i jeśli będzie trzeba to z chęcią zrobię ci sztuczne oddychanie - podniósł moją szczękę. - Właśnie udrożniłem ci drogi oddechowe, teraz wystarczy tylko zatkać ci nos i w dmuchnąć powietrze do ust.

Nagle zszedł ze mnie i położył się obok.

- Poćwicz na mnie - zamknął oczy.

- Nie chce, i tak mi to się do niczego nie przyda - położyłam głowę na jego ramieniu.

- A jak kiedyś coś mi się stanie i przestanę oddychać, to co pozwolisz mi umrzeć? - No tak nie pomyślałam, że kiedyś komuś mi bliskiemu może się coś stać i to ja będę musiała udzielić pomocy.

- Okej, ale otworz oczy - wykonał moje polecenie, a ja odrobinę podniosłam jego podbródek, potem delikatnie ścisnełam jego nos.

- Zrób to trochę mocnej - zrobiłam tak jak mi powiedział, następnie w dmuchnełam mu do ust powietrze i gdy już chciałam odsunąć głowę to on ją zlapał i wymusił na mnie pocałunek.

- Doskonale - wydyszał jak już skończyliśmy się całować.

Uśmiechnęłam się, zawsze lubiłam jak ktoś mnie chwalił, miałam tylko nadzieję, że mówi to szczerze.

- Naucz mnie jeszcze czegoś - oznajmiłam z entuzjazmem.

- Dobrze - wziął moją rękę w swoją i przyłożył do swojej szyi - czujesz bicie mojego serca?

- Tak.

- To jest właśnie puls, jeśli by go nie było to znaczy, że się umiera. Jeśli jest zbyt wolny to nie dobrze i jeżeli bardzo szybki to także, powinno być około siedemdziesiąt, osiemdziesiąt uderzeń na minutę. Sprawdź jak jest u mnie?

- Dobra, tylko nie gadaj - w myślach liczyłam kazde uderzenie jego serca, a przestałam gdy minęło sześćdziesiąt sekund.

- Ile?

- Siedemdziesiątych osiem, chyba jeszcze nie umierasz - roześmiał się na moje słowa.

- Teraz jak się zgodziłaś to tak szybko, że zamierzam zejść z tego świata, a jak coś to ty mnie zabij wtedy będę miał najprzyjemniejszą śmierć z możliwych - teraz to ja głośno się zaśmiałam.

- A jak wybrałbym coś okrutnego i bardzo bolącego - szepnęłam patrząc mu prosto w oczy.

- Cieszyłbym się, że umieram z twoich rączek, ale mam nadzieję, że tak prędko nie zechcesz się mnie pozbyć piękna - nawinął kosmyk moich włosów na swój palec.

- Są wakacje, może byśmy tak spróbowali przekonać twojego tatę by pozwolił nam gdzieś razem wyjechać - zaproponował.

Mi jednak ten pomysł nie podobał się tak jak jemu, ciężko mi było spędzić u niego noc, a co dopiero jechać z nim  samym na kilka dni. Może i jestem przewrażliwiona, ale nawet z nim nie czuję się całkowicie bezpieczna.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, a poza tym to niedawno co odmówiła wspólnych wakacji z mamą i Austinem, więc teraz oboje by się na mnie obrazili gdybym oznajmiła im, że jadę z tobą - w duchu liczyłam na to, że taka wymówka mu wystarczy i nie będzie już wracał do tego tematu.

- Przecież twoja mama niedługo stąd wyjedzie, a Austina na pewno jakoś ci się uda udobruchać - chwycił moje ręce. - Mielibyśmy dużo czasu żeby się lepiej poznać, przemyśl to jeszcze słońce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top