23

Pov Nina

- Lubię cię. - Nie byłam jeszcze w stanie powiedzieć mu tego czego oczekiwał. Tak naprawdę to sama nie mam pojęcia co do niego czuje.

- Tylko, wolałbym gdybyś mnie kochała. Co mam zrobić byś mnie pokochała skarbie - jego usta znalazły się na mojej szyi. Jego pocałunki nie były nachalne, a wręcz przeciwnie całował mnie bardzo delikatnie.

- Nic, rób wszystko tak jak dotychczas - uśmiechnął się, a potem wziął mnie na ręce i położył mnie na łóżku, po czym znalazł się obok mnie.

- Jeżeli coś ci się nie spodoba to mi o tym powiedz, a objecuje, że przestanę - gdybym stwierdziła, że się nie bałam skłamałabym. Wiem, że Niall nie zrobiłby niczego czego bym nie chciała, lecz strach i tak okazał się od tego silniejszy.

- A co chcesz zrobić? - Spytalam drżącym głosem.

- Nic złego poprzytulam cię i podotykam troszeczkę - włożył swoją dłoń za moją koszulkę, a potem rozpiął stanik i położył rękę na mojej piersi. - Jesteś taka piękna.

- Wcale nie - mruknąłem cicho, ale on i tak to usłyszał.

- Jesteś, i nie kłuć się o to ze mną - drugą ręką także objął moją pierś, a następnie zaczął je ugniatać.

- Dziwnie się czuję jak mnie tak dotykasz - oznajmiła mu, z niewielką nadzieją, że przestanie.

- To znaczy, że muszę cię częściej dotykać, wtedy się do tego przyzwyczaisz.

Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłam tatę, niestety nie miał on zbytnio wesołej miny. Niall dopiero po chwili go dostrzegł i wtedy momentalnie ze mnie zszedł.

- Ja wam niczego nie bronię, ale mam jedną prośbę, powstrzymajcie się dopóki jest tu Jennifer. Potem róbcie sobie co tam chcecie.

- Tato bo... - chciałam powiedzieć, że Niall tylko tak powiedział mamie i wcale nie jesteśmy razem jednak on zakrył mi usta ręką.

- Nina chciała powiedzieć, że się zgadzamy - zabrał dłoń z moich ust i objął mnie w pasie.

- To dobrze, bo dopiero co usłyszałem wykład na temat tego, że pozwalam ci mieć chłopaka, który ma prawie tyle lat co ona - no akurat mama przesadziła z tego co wiem to ona ma trzydzieści osiem lat.

- Jest zła, bo nie udało jej się go poderwać - powiedziałam trochę bez namysłu.

- Można było się po niej tego spodziewać. Ona szuka sobie nowego męża, ale ja już postaram się troche uprzykrzyć jej życie - szybko wyszedł z mojego pokoju. Zawsze dziwnie się zachowuje jak mama jest blisko niego, dlatego wolę jak znajduje się daleko stąd.

- Rozumiem Harry'ego sam też jakoś nie polubiłem twojej mamy - wziął kosmyk moich włosów i nawinął go sobie na palce.

- Chciała bym ja z Austine razem z nią zamieszkali, ale ja tego nie chce.

- I dobrze, nawet bym ci na to nie pozwolił - powinnam się zdenerwować za to, że chciał o mnie decydować jednak tak się nie stało. Sama nawet tego nie rozumiałam.

- A jak byś to zrobił? - To, że się na niego nie wkurzyłam to nie znaczy, że nie mogę go trochę podręczyć.

- Porwałbym cię, zabrał do siebie i przywiazał do mojego łóżka. Spędzalibyśmy ze sobą, każdą chwilę. A wypuściłbym cię dopiero wtedy gdy nie chciałabyś mnie zostawić.

- Austin by cię za to zabił - co do taty to akurat nie byłam tego taka pewna.

- Dla ciebie jestem gotów na wszystko, a poza tym to się go nie boję - krótko pocałował mnie w usta, a potem położył głowę na mojej klatce piersiowej - jesteś bardzo wygodna.

- Jesteś zmęczony?

- Troszeczkę.

- A ile spałeś w nocy?

- Ze dwie godziny, wezwali mnie i musiałem pozszywać takiego jednego - mruknął bardziej się we mnie wtulając.

- To śpij, na pewno ci nie pozwolę jechać tak samochodem. Jeszcze byś się rozbił na jakimś drzewie - uśmiechnął się.

- Musisz mnie kochać, bo inaczej byś się o mnie nie martwiła.

- Śpij, a nie gadaj - nawet jeżeli coś do niego czułam to on wcale nie musiał o tym wiedzieć.

Zmiany, które zacznę teraz wprowadzać będą bardziej znaczące dla fabuły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top