22
Pov Nina
Chowałam swoje żelki i batony w szafce przy moim łóżku. Mama zawsze twierdziła, że powinnam być szczuplejsza i zabraniała mi jeść słodycze. Ja tam nigdy nie miałam żadnych kompleksów względem mojej szylwetki. Może i nie mam do końca płaskiego brzucha, ale i tak dobrze się z tym czuję.
- Co ty robisz? - Odwróciłam się i zobaczyłam Austina. Nawet nie zauważyłam kiedy wszedł.
- Nic ważnego.
- Aha. Nasza mama chyba znalazła sobie kolejnego kandydata na męża - bardzo zdziwiły mnie jego słowa.
- Kogo?
- Horana, widać, że bardzo jej się spodobał - szczerze to nie za bardzo by mi to odpowiadało. Polubiłam Nialla, a mama bardzo szybko zmienia mężczyzn. Rozwodzi się z nim, albo oni umierają.
- Nie sądzisz, że powinniśmy go uratować? - Rozsiadł się w fotelu.
- A po co. Niech sobie radzi.
- Wiem, że go nie lubisz, ale pozostawienie go samego z naszą matką jest zbyt okrutne. Idź do niej i powiedz, że to twój kolega i przyszedł do ciebie - roześmiał się i nawet się nie podniósł.
- Aż tak kłamać to nie zamierzam. I to ty powinnaś tam iść, bo pewnie do ciebie przyszedł - przewróciłam oczami na jego słowa i wstałam.
Niall bardzo często działał mi na nerwy tym swoim zachowaniem, lecz też wiele razy mi pomógł, więc teraz ja muszę się mu za to wszystko odwdzięczyć.
Już będąc na schodach usłyszałam śmiech mojej mamy. Widocznie naprawdę zamierza go uwieść. W głębi serca miałam nadzieję, że jemu nie będzie się to podobało, bo w innym wypadku to chyba nigdy się już do niego nie odezwę.
- Nie rozumiem jak tak miły mężczyzna może współpracować z moim byłym mężem. On jest strasznym człowiekiem - jak zwykle próbuje oczernić tatę, chodź rozpad naszej rodziny to wyłącznie jej wina.
- Tylko, że ja akurat nie przyszedłem do Harry'ego.
- A to pewnie do Austina - zauważyłam jak kładzie rękę na jego ramieniu, on jednak szybko ją stracił.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. I jak najszybciej tylko mogłam podeszłam do nich.
- O jesteś kochanie - powiedział, szybkim krokiem do mnie podszedł i krótko pocałował mnie w usta.
No muszę przyznać, że tylko krokiem naprawdę mnie bardzo zdziwił.
- To wy jestescie razem? - Spytała mama. Po jej minie można było dostrzec, że nie była z tego faktu zadowolona.
Już chciałam zaprzeczyć jednak Niall mnie wyprzedził.
- Tak od pewnego czasu spotykam
się z Nino - przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem.
- Uważam, że nie pasujecie do siebie. On jest dla ciebie za stary. I w ogóle nie rozumiem jak twój ojciec może pozwalać na taki niedorzeczny związek. - Mogłam się tego spodziewać. Mama i Austin często mieli podobne zdanie. Tylko między nimi była jedna ważna różnica Austin się mną zajmował, a matka lubiła mi utrudniać życie.
- Tacie to nie przeszkadza - chwyciłam Nialla za rękę i pociągnełam go na górę do mojego pokoju.
Na szczęście Austina już tam nie było.
- Dziękuję, że uwolniłaś mnie od swojej mamy. Nie miałem pojęcia jak taktownie jej wytłumaczyć, że nie jestem nią zainteresowany. Wolę ciebie - znowu chciał mnie pocałować, ale teraz i Austin się na mnie jeszcze wkurzy - chciałam jeszcze coś powiedzieć, jednak przerwał mi to całując moje usta.
Nie protestowałam, bo i tak nie miałam z nim szans.
- Nie denerwuj się tak słoneczko. Nie pozwolę by Austin na ciebie krzyczał. Teraz jesteś już moja - ostatnim zdaniem to mnie zirytował.
- Chce ci przypomnieć, że jestem wolną osobą. I nikt nie może mnie od tak posiadać.
- Czemu, pozwól mi się sobą zaopiekować. Do tej pory nawet dobrze mi to wychodziło - jego dłoń powędrowała do mojegi policzka i delikatnie go pogłaskał.
- Nie potrzebuje opieki.
- Wiem. Bardzo cię kocham, a ty co do mnie czujesz ślicznotko?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top