13

Pov Nina

- Kochanie musimy porozmawiać - oznajmił tata wchodząc bez pukania do mojego pokoju. Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że jest dla mnie taki miły. Nie twierdzę, że mi się to nie podoba.

- Dobrze - podszedł i usiadł koło mnie. Chciał mnie objąć jednak było widać, że się tego boi. - Co chciałeś mi powiedzieć?

- Dziś rano w parku koło kina znaleziono zwłoki twojej koleżanki Emmy. Też została zgwałcona - aż mi się słabo zrobiło po tym co usłyszałam. Jeszcze wczoraj ją widziałam.

- Jak ona umarła? - spytałam drżącym głosem.

- Została uduszona, podejrzewam też, że to ten sam człowiek was zaatakował. Tobie na szczęście udało się przeżyć - może i Emma nie była jakąś najlepszą przyjaciółką, jednak nie zasługiwała na taki los.

Mocno przytuliłam się do taty. Bardzo tego potrzebowałem w tym momencie.

- Nie martw się córeczko. Jesteś już bezpieczna, nie pozwolę by stała ci się jakaś krzywda - pocałował mnie w czoło i zaczął uspokajająco pocierać wzdłuż pleców.

Po chwili dotarło do mnie, że wczoraj prawdopodobnie mogłam nieświadomie spotkać tego potwora, który mnie zgwałcił. Na samą myśl, że on znajdował się tak blisko mnie dostałam gęsiej skórki.

- Tato, ja wczoraj byłam w tym kinie z Niall'em. Nawet ją spotkaliśmy - nie potrafiłam się już powstrzymać od płaczu. Średnio ukrywałam emocję to była jedna z moich wad.

- Ćśśś nie myśl o tym. Najważniejsze jest to, że tobie nic nie grozi, ale możesz być pewna, że już cię samej wieczorem nie puszczę, nawet jak skończysz osiemnaście lat - jakoś specjalnie mnie to nie ruszało, nie byłam wielką fanką nocnych imprez.

- Dobrze.

- A jak się udało twoje wyjście z Niall'em? Dobrze się bawiłaś?

- Nawet - nie mogłam mu powiedzieć prawdy, bo jeszcze by to powtórzył Niall'owi, a ja nie chciałam mu sprawiać przykrości. On w końcu zawsze był dla mnie miły.

- Spodobałaś mu się, i jeśli on ci także to ja nie mam nic przeciwko.

- Każdy normalny tata zabroniłby mu się do mnie zbliżać, a ty mi mówisz, że nie masz nic przeciwko - odsunęłam się od ojca, ale czego można się było po nim spodziewać, nigdy mnie nie rozumiał.

- Bo ja nie jestem normalnym ojcem, a poza tym mam życiowe podejście do wszystkich spraw. A jemu ufam, on cię nie skrzywdzi.

***

Tata nie pozwolił mi iść na pogrzeb Emmy. Jak się tak dokładnie zastanowiłam to doszłam do wniosku, że dobrze zrobił. Po pierwsze nie znosiłam takich uroczystości, a poza tym to powinnam unikać moich nauczycielek, bo one od razu zauważyłby, że wcale nie jestem chora i musiałabym wrócić do szkoły, a na to nie jestem narazie gotowa.

Cały dzień spędziłam w ogrodzie, bo od tego ciągłego siedzenia w czterech ścianach robiło mi się niedobrze. Austin znowu gdzieś pojechał. W takich właśnie chwilach żałowałam, że nie mam psa, niestety tata kategorycznie się nie zgadza na żadne zwierzę.
 
Nagle ktoś wyjął mi słuchawki z uszu. I zasłonił mi oczy i usta. Stłumiony pisk wyrwał się z moich ust.

- Jak mi dasz buziaka to cię puszczę - jak rozpoznałam głos Nialla to mój strach zamieniał się na gniew. Odrazu wyrwałam się z jego objęć.

- Oszalałeś! Chcesz żebym zawału przez ciebie dostała.

- Nie denerwuj się tak słoneczko. Przyszedłem cię odwiedzić i spytać co z naszą randką - no tak przez to całe zdarzenie zupełnie zapomniałam, że obiecałam mu wspólne wyjście.

- Na razie nie mam do tego głowy - usiadł obok mnie.

- Co się stało? Dlaczego jesteś taka smutna - położył dłoń na moim policzku, przez to, że byłam smutna to nie zareagowałam, tylko się w niego wtuliłam.

- Pamiętasz tą moją koleżankę, którą wczoraj spotkaliśmy?

- Tak, a co?

- Ktoś jej zrobił to samo co mnie i na dodatek jeszcze zabił - poczułam jak mnie obejmuję.

- Nie przejmuj się tym. Najważniejsze jest to, że tobie już nic nie grozi. Jeśli będzie trzeba to sam cię obronię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top