12
Pov Nina
Już nigdy nie zaufam żadnemu mężczyźnie i na pewno nie dam się już tacie na nic namówić. Gdybym go nie posłuchała to nie siedziałabym teraz w tym ciemnym pomieszczeniu oglądając film, w którym to nie dostrzegam żadnego sensu. I najważniejsze to, że nie było by obok mnie faceta, który cały czas pcha te swoje łapy tam gdzie nie potrzeba. Już trzy
- Jeszcze raz położysz te łapy tam gdzie nie trzeba to ci je odetnę - szepnęłam mu na ucho i dodatkowo już po raz trzeci zabrałam jego dłoń z mojego kolana.
- To przytul mnie, bo ja się boję - pomimo, że było ciemno dawałbym sobie rękę uciąć, że on się uśmiecha.
- Jak chcesz się poprzytulać to kilka foteli dalej siedzi ładna blondynka. Ona na pewno nie pogardzi twoim towarzystwem
- Tylko, że ja wolę ciebie.
- To już twój problem - te słowa chyba go zniechęciły, bo do końca filmu się do mnie nie odezwał. A ja w spokoju mogłam do oglądać to jak się zabijają.
***
- Odwieź mnie teraz do domu - chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Niezbyt dobrze się czuję w obcym miejscu.
- A nie wolałabyś jeszcze iść na pizzę? Jest dopiero dziewiąta - powiedział jak wychodziliśmy. Próbował mnie także złapać za rękę, ale mu to skutecznie uniemożliwiłam.
- Nie, chce już wracać.
- Jeśli nie będziesz przełamywać strachu to dojdzie do tego, że będziesz się bać wychodzić z domu nawet w dzień. Jesteś ze mną, nic ci nie grozi, a ty i tak chcesz wracać. Sama robisz sobie krzywdę.
- Dobrze, gdzie chcesz jechać? - wiem, że zbyt łatwo uległam jego namową, jednak czułam, że w tym co mówi jest dużo prawdy. Jeżeli teraz nie uda mi się pokonać strachu to nigdy tego nie zrobię.
- Możemy też jechać do mnie. Tam na pewno będziesz się dobrze czuć - niechętnie kiwnęłam głową i pozwoliłam mu złączyć nasze dłonie.
I gdy już byliśmy koło drzwi to usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Nina to ty? - to była Emma. Nie rozmawiałyśmy ze sobą od tego feralnego dnia. Ona także nie miała pojęcia co się wtedy stało. Znała tylko oficjalną wersję, czyli taką, że zachorowałam i dlatego nie chodzę do szkoły.
Odwróciłam się w jej stronę.
- Ta, ja niestety muszę już iść. Kiedy indziej porozmawiamy - pociągnęłam Nialla za sobą i jak najszybciej opuściliśmy budynek.
- Kto to był? - spytał jak byliśmy już na zewnątrz.
- Moja koleżanka dzięki, której jutro cała szkoła będzie wiedzieć, że wcale nie jestem chora i tata załatwił mi lewe zwolnienie. A i pewnie jeszcze o tobie wspomni - Emma miała bardzo długi język. Nic nie potrafiła zatrzymać dla siebie.
- Będzie dobrze zobaczysz - wsiedliśmy do jego samochodu.
- Nie gniewaj się, ale wolę jednak wrócić do domu.
- Dobrze, masz racje to za szybko, ale musisz mi przysiądź, że jeszcze raz dasz się namówić na wyjście gdzieś ze mną. W innym wypadku nie wypuszczę cię - niezbyt podobała mi się ta propozycja, ale szczerze powiedziawszy to musiałam się zgodzić. Nie miała wyjścia.
- Okej, ale to ja wybieram termin.
Pov Niall
Jak tylko odwiozłem Nine do domu to znowu podjechałem pod to kino. Muszę przyznać, że spodobała mi się ta koleżanka Niny. Oczywiście nie jest ona tak śliczna jak córka Harry'ego, ale cóż mam taką ochotę na seks, że ona musi mi wystarczyć. Wyświadczę też przysługę Ninie, bo wątpię by wyszła ona z tego żywa.
Włożyłem dwie prezerwatywy do kieszeni i założyłem na ręce czarne skórzane rękawiczki. Wysiadłem z auta i założyłem kaptur na głowę.
Po kilku minutach dostrzegłem ją. Szła sama. Miałem szczęście, a ona wręcz odwrotnie. Gdy mnie minęła zacząłem powoli za nią iść. Po kilku sekundach złapałem ją za biodra i zakryłem dłonią usta.
- Cicho bądź, bo cię zabije - zaciągnąłem ją w takie miejsce gdzie nikt nie powinien nam przeszkadzać.
Rzuciłem ją na ziemię i po chwili znalazłem się nad nią.
- Błagam cię, wypuść mnie - płakała i się wierciła. Ta idiotka chyba naprawdę wierzyła, że ja ją zostawię w spokoju.
- Zamknij się, bo będzie tylko coraz gorzej - ściągnąłem z niej ubrania nie warząc na to czy ich nie podrę. I tak nie będą już jej do niczego potrzebne.
- Jeśli teraz mnie zostawisz nikt się o niczym nie dowie - głupia myślała, że jej posłucham. A, że irytowało mnie już ten jej płacz to wymierzyłem jej dwa mocne uderzenia w twarz.
- Za błędy trzeba płacić. A ty byś sprawiła przykrość Ninie. Ja nie mogę na to pozwolić - opuściłem spodnie wraz z bokserkami, nałożyłem prezerwatywę i mocno w nią wszedłem jednocześnie zakrywając jej usta.
Jestem pewien, że dziewicą to ona nie była, przez cały czas walczyła, ale ja nie zwracałem na to najmniejszej uwagi im bardziej się teraz zmęczy tym łatwiej uda mi się ją zabić.
Jak już z niej wyszedłem to leżała na trawie cicho łkając.
- Teraz muszę cię zabić - jej przestraszony wzrok został skierowany na mnie. - No co? Chyba nie byłaś aż tak głupia myśląc, że cię puszczę żywą, ale nie martw się postanowiłem, że pozwolę ci wybrać jak zginiesz. Mogę cię pobić na śmierć, utopić w sadzawce znajdującej się kilka metrów dalej lub udusić. Co wybierasz?
Pokręciła przecząco głową i chciała uciec, ale ja momentalnie ją złapałem i usiadłem na niej okrakiem.
- Zły ruch - mocno ścisnąłem jej szyję a najbardziej miejsce, w którym znajdowała się krtań. Jeżeli Nina ma wpaść w moje sidła to musi czuć się samotna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top