1

Pov Niall

- Daj ty mi do jasnej cholery spokój, nigdzie nie idę - powiedziałem do mojego kumpla Louisa. Po całym dniu pracy nie miałem najmniejszej ochoty na wyjście do klubu.

- No weź chociaż raz chodź się rozerwać - i tak już jest od godziny, ja swoje, a on swoje. Oszaleć z takim można.

- Dobra pójdę, ale potem już mnie nigdy o to nie proś bo, ja w odróżnieniu od ciebie pracuję.

- Ta bo ty tak wielce się przemęczasz wypisując recepty lub składając tych podejrzanych typów, którzy płacą ci za to fortunę bo, boją się zgłosić do szpitala - kiedyś nawet przez pół roku pracowałem w szpitalu jednak te ciągłe dyżury i jeszcze stosunkowo niskie zarobki zmusiły mnie bym podjął inne działania. Teraz leczę tylko tych którzy słono za to płacą.

- Sam ty byś się wreszcie wziął do roboty.

- Ja jestem wolnym duchem i nie mam zamiaru zawracać sobie głowy takimi głupotami.

***

Pomimo moich obaw bardzo dobrze się bawiłem na tej imprezie, dawno już nie widziałem tylu pięknych i młodych dziewczyn. Ostatnio za bardzo skupiłem się na swoim życiu zawodowym, a zaniedbałem te towarzyskie. A cóż poradzę na to, że jestem młodym dwudziestoośmioletnim mężczyzną, który ma swoje potrzeby.

- I co dobrze mówiłem, że ten wypad dobrze ci zrobi - powiedział Louis na tyle głośno bym go usłyszał.

- Pierwszy raz przyznaje ci racje.

- Poczekaj, aż tego spróbujesz - wyciągnął z kieszeni przezroczysty woreczek z białym proszkiem. - Spoko to tylko amfa nic nam od tego nie będzie.

Szczerze mówiąc to już nie pamiętam kiedy ostatnio ćpałem, jak miałem osiemnaście, dwadzieścia lat to w każdym miesiącu musiałem wciągnąć chociaż dwie lub trzy działki.

- Dawaj, przyszedł czas porządnie się zabawić - wyciągnąłem z kieszeni jeden banknot i zwinąłem go w rurkę, a potem przez nią wciągnąłem jedną kreskę, a potem jeszcze jedną, momentalnie to na mnie zadziałało bo, już po chwili moje ciało zaczęło się rozluźniać. I nabrałem wielkiej ochoty na seks.

- A ty gdzie? - spytał Louis.

- Poszukać jakiejś chętnej ślicznotki.

Pov Nina

Wyszłam z klubu i próbowałam złapać zasięg bo, jak najszybciej chciałam znaleźć się już w domu. Nie mam nawet pojęcia czemu dałam się namówić na tą imprezę Emmie. Nie mamy jeszcze po osiemnaście lat więc by nas tu nie wpuszczona, ale niestety mój ojciec jest powszechnie znany w całym Manchesterze. Podejrzewam także, że ona tylko dlatego się ze mną kumpluję bo, dzięki mnie może wszędzie wejść.
 
Po dwóch minutach się poddałam i postanowiłam się przejść no bo, przecież dwa kilometry to nie jest jakaś wielka odległość. Lecz po kilku już krokach zauważyłam, że ktoś podąża za mną i jak już miałam się odwrócić to ktoś mi zasłonił  usta.

- Bądź grzeczną dziewczynką, a nic ci się nie stanie - te słowa mnie przeraziły i próbowałam się uwolnić z uścisku napastnika. - Jesteś bardzo niegrzeczna - ściągnął mi moją fioletową apaszkę i nią zasłonił oczu, a potem rzucił na ziemię.

- Błagam cię, zostaw mnie - mówiłam gorączkowo równocześnie się z nim szarpiąc.

A to go chyba tylko niepotrzebnie wkurzyło bo poczułam jak kładzie jedną dłoń na moim gardle i ściska je tak mocno, że całkowicie uniemożliwia mi oddychanie.

- Jeśli nie będziesz się  mnie słuchać to i tak zrobię to co będę chciałam, ale potem cię uduszę - na te słowa znieruchomiałam, nie chciała umierać w tak młodym wieku i dodatkowo w taki sposób. - Widzę, że jednak nie jesteś taka głupia.

Nadal trzymał rękę na mojej szyi jednak jego uścisk zelżał na tyle bym mogła pobierać powietrze, drugą ręką ściągnął moje spodenki wraz z majtkami, a następnie rozszerzył moje uda. Gdy on brutalnie i boleśnie we mnie wszedł wydałam z siebie mimowolny krzyk, przez co znowu zaczął mnie dusić. Jak on jęczał z przyjemności ja prawie, że umierałam z braku tlenu. I jak już byłam pewna, że to już koniec, że umrę to on zabrał dłoń z mojej szyi.

- Byłaś świetna skarbie - powiedział, pocałował mnie w usta i chyba poszedł, a ja byłam taka wykończona, że nie miałam nawet siły ściągnąć tej apaszki z moich oczu.

Następny w niedzielę 😉

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top