#158
Dzisiaj - godzine temu - poszłam z psem na spacer.
I w moim kierunku zbliżała się pewna grupa pijanych 18 - 20 latków.
Wszyscy zeszli z drogi widząc dużego psa.
Z wyjątkiem jednej dziewczyny.
Mój pies szczęka tylko na ludzi palących i właśnie pijących.
Więc zaczął na nią szczęka.
Normalny człowiek by wszedł z drogi, biorąc także pod uwagę to, że ja staram się Agara utrzymać.
Ale nie.
Więc podskoczył do niej i dziabnął ją w kurtkę.
Ona zaczęła krzyczeć, że ma kreskę i w ogóle.
Ja sobie pomyślałam, że dobrze jej tak, bo do psa się nie podchodzi, biorąc pod uwagę jego zachowanie.
Chciała pójść, lecz zatrzyma mnie siostra "ofiary"
Ona: NIECH SIĘ PANI ZATRZYMA!!! GDZIE TEN PIES MA KAGANIEC!? SŁYSZYSZ CO SIĘ DO CIEBIE MÓWI!?
I tym podobne. Ja nie chciałam się zatrzymać, jest noc, ciemno, oni byli pijani więc nie miałam ochoty z nimi dyskutować.
Potem zaczęła mnie straszyć policją idąc cały czas za mną, w oddali było słuchać krzyki reszty grupy, aby dała sobie spokój.
Ale nie.
I zadzwoniła na policję.
Weszłam do klatki, wstukałam kod, a ona rozmawiałam z policją. Potem chciałam zamknąć drzwi, aby nie weszła za mną do mieszkania. Musiałam się z nią chwilę siłować, ale dałam radę je zamknąć.
Gdy byłam w domu, zadzwoniłam do rodziców i opisałam całą sytuację.
Kiedy na nich czekałam oni dzwonili domofonem.
Czułam się jak w jakiś horrorze, dodatkowo, gdy spoglądałam na okno, to oni stali i rozmowiali.
Wtedy przyjechali moim rodzice. Opowiedziałam im cała sytuacje. Byli zażenowani tym wszystkim.
Potem przyjechała policja.
Posłuchałam jak policjant mówi ich wersję wydarzeń, otóż twierdzili, że pies nagle ich zaatakował, gdy oni spokojnie przechodzili, chcieli się tylko dowiedzieć czy pies był szczepiony, jakbym się zatrzyma i to wyjaśniła to nie byłoby tej szopki.
Potem mnie poprosili, abym to opowiedziała swoją wersję.
Gdy to zrobiłam, policjant i mój tata zaczęli dyskutować o psach, że jest po to, aby bronić, że 15 - latka nie zatrzymała się, aby pogadać i to wszystko wyjaśnić ze względu na swoje bezpieczeństwo. Potem zaczął opowiadać, że też ma psa i miał podobną sytuację. Ogółem zaczęli się nieźle dogadywać.
Skończyło się tylko mandatem.
Po rozmowie rodzice jeszcze o tym gadali jaki to tępy jest naród...
Normalny człowiek po "ataku" to by chciał wszystko, wzrost pieniędzy za kurtkę, karę na ugryzienie. Ogółem wymierzenia sprawiedliwości. A tu "nic nic, tylko czy piesek był szczepiony. "
Stwierdzili, że oni w czasie oczekiwania uświadomili sobie jakie to było głupie i wymyślili tę szczepienia.
Potem zaczęliśmy rozmowiać o przypadkach z jakimi się spotkali.
Mama: Pamiętam tak byłam z Agarem, a taka pizda szła środkiem chodnika wymachując torebką na prawo i lewo. To jej mówię "Uwaga, bo może ugryźć." A to ona odpowiedziała "ja też mogę ugryźć".
Tata: A ja za to pamiętam, jak jaki mały szczur bez smyczy pobiegł do Agara, i on zaczął na niego szczękać. I wtedy podbiegła do mnie oburzona kobieta, krzycząc, że powinien mieć kaganiec, a jej pies nawet nie miał smyczy. Zaczęła gadać, co by to było, gdyby dziecko podbiegło. To ja jej mówię, że dzieci się pilnuje, a dziecko nie jej na tyle głupie, aby podchodzić do szczękającego psa.
Ogółem moim zdaniem ta cała sytuacja była bezsensowna. Teraz rodzice jeszcze o tym mówią, robiąc z tego taką słowną satyre.
P.s Chyba dam to na wyznajemy. Xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top