Rozdział 6
-Ruchy, ruchy, Angel- poganiał mnie Sharm.
Dokańczałam już czesać kosmyki włosów. Pociągnęłam szczotką ostatni raz po rudym puklu po czym odłożyłam ją na umywalkę. Poprawiłam fryzurę ostatni raz i docisnęłam pas kimona porzyczonego od Nanase.
-Już idę- odparłam.
Wyskoczyłam z łazienki jak najszybciej. Doszłam do Sharma poprawiając mu marynarkę.
-Musi być symetrycznie do perfekcji- zaśmiałam się.
-Jest w porządku, chodźmy- rzucił biorąc moją rękę pod ramię.
Wreszcie udało się nam opuścić nasz pokój. Na korytarzu nie było już nikogo. Szybko zeszliśmy po schodach na dół.
Tam już natknęliśmy się na Usagiego.
-Jej, wujku, przepraszamy- powiedziałam szybko.
-Co wy tu jeszcze robicie?- zdziwił się.-Do salonu.
-Tak, wiemy- wyrwał Sharm na odchodne.
Pociągnął mnie za sobą. Rozsuneliśmy drzwi zauważając przy stole tylko naszą rodzine. Nie było jeszcze ani Nanase, ani jej bliskich.
-W końcu jesteście- rzekła mama.-Co tak długo?
-Zasiedziałam się w łazience- wyjaśniłam.
Usiedliśmy na kolanach przy niskim stole. Rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu.
Ciemne panele, ciepłe, żółte ściany i ten piękny kominek z którego buchał ogień za szybą. W górę do sufitu ciągnął się kamienny murek. Po obu stronach stały wysokie, zielone kwiaty.
-Widzieliście po drodze Usagiego?- spytała ciocia Aishi.
-Tak- potwierdziłam.-A coś...
-Nie, miał tylko przyprowadzić Chokkan- wyjaśniła.-Jest w nowym miejscu więc zanim sama dałaby radę tu dojść, pewnie nabiłaby sobie guza.
Zauważyłam, że ona tak jak i moje siostry posiada kimono. Wszystkie były w kwieciste wzory, ale różniły się kolorami.
Usłyszeliśmy dźwięk rozsuwanych drzwi. Nagle stanęła w nich Nanase ze swoim mężem.
Był wysokim mężczyzną w średnim wieku. Szczupły o dobrze widocznych kościach policzkowych. Miał wąskie okulary a także ciemne włosy i brodę. Nie był tradycjonalistą. Ubrał się w sztruksowe, czarne spodnie i kremową koszulę.
-Witamy ponownie- rzuciła Shini.
Nanase również zmieniła ubiór. Typowa pani domu. Ciemnoróżowy sweter i ciemne spodnie.
-Przyjaciele, przedstawiam wam mojego męża, Hideo- powiedziała patrząc na niego.
-Miło poznać- wyrwał Leo.
We dwoje zasiedli do stołu.
-Przepraszamy, że nie poznacie dziś naszych dzieci, ale są na wyjeździe w Tokio i wrócą dopiero rano- rzekł Hideo.
-Nie szkodzi- odpowiedziała Karai.-Lepiej później niż wcale.
-Czy tu kogoś nie brakuje?- zorientowałam się Nanase.
Wtedy jak na zawołanie dołączyli do nas Usagi z Chokkan.
-Przepraszamy za spóźnienie- powiedziała Chokkan.
Usiedli po obu stronach Aishi.
🔸
Byliśmy w trakcie jedzenia sushi. Pomagałam Sharmowi odpowiednio chwycić pałeczki by nie utopił swojego kawałka w wasabi. W przeciwnym razie musiałby wypić hektolitry mleka ku naszemu rozbawieniu.
-A właściwie jak się poznaliście?- spytała Mona Nanase i Hideo połykając kolejny kawałek sushi.
Popatrzyli na siebie.
-Nic ciekawego czy nowego- rzuciła Nanaske.- Klasycznie na studiach. Byliśmy na kierunku japonistyki, Haido na trzecim roku podczas gdy ja byłam na pierwszym. Randki, schadzki a na koniec ślub i dzieci.
-To raczej wy powinniście opowiedzieć nam o waszych związkach- zauważył Haido.-Zdaje się są o wiele ciekawsze niż ludzkie.
Nanase trąciła go łokciem.
-Cóż... -zaczęła mama.-Ja i Donatello nie byliśmy niczym specjalnym. Zeczęło się od przyjaźni, a potem jakoś poleciało.
-Co prawda po wertepach, ale poleciało- dodał tata.
Zachichotaliśmy cicho pod nosem. Znaliśmy doskonale tą historię choć ciocie i wujkowie zdaje się o wiele lepiej. W końcu byli naocznymi świadkami tego rozbudowującego się mechanizmu miłości.
-U nas zaczęło się od walk- wtrącił Leo przysuwając Karai z małą Rei na rękach do siebie.-Byliśmy wrogami.
-Ale dosłownie czy bardziej tak w przenośni?- dopytywał Haido.
-Dosłownie- ciągnął.- Byliśmy z wrogich klanów.
-Romeo z Julią- zaśmiała się Nanase.-Albo Oboro z Gennosuke*
-No coś w tym rodzaju tylko najpierw była nienawiść- rzuciła Karai.
-Przynajmniej z twojej strony- mruknął pod nosem Leo.
-Okay, okay- przerwała im Nanase.-Mona i Raph, wy opowiedzcie. U was musiało być ciekawie.
-Tiaaaa...- westchnął Raphael.
-Tato, no powiedz- zachęcał go Gino.
-Błagam, nie- szepnął do siebie Mid.
I tak wszyscy to usłyszeliśmy. Na śmiech nie trzeba było długo czekać.
-Naszym miejscem pierwszego spotkania był lodowaty księżyc- wyjaśnił Raph.
-To była miłość od pierwszego uderzenia- zachichotał Mikey.
Wujek Raphael chyba ledwo powstrzymywał się od zdzielenia go. Jednak nie mógł zaprzeczyć. Jeżeli ciocia mu przyłożyła, a on poczuł jakąś zmianę to musiała być to miłość od pierwszego uderzenia.
-Przepraszam, że przerwę, ale muszę zadać to pytanie- wyrwał Leo.-Dlaczego musieliśmy przyjechać tu aż w jedenastkę?
-Dowiecie się z czasem- odparła szybko Nanase.
-Przepraszam na chwilę- syknął szybko Louis wychodząc z salonu z prędkością światła.
Zaskoczona również przeprosiłam i wyszłam.
🔸
Dopadłam Louiego nim wszedł do swego pokoju.
-Czekaj- powiedziałam.
-Angel, sorry, nie mam czasu- odrzekł.
-Co się dzieje?
-Nic.
-Jak nic? Przecież widzę. Co cię tak poderwało z siedzenia?
Louis stanął w miejscu. Nie podniósł ręki w stronę klamki. Zauważyłam, że tą lewą starał się przede mną ukryć.
-Coś ci się stało?- spytałam.
Westchnął.
-Ale nie powiesz nikomu? A w szczególności moim rodzicom.
-No co ty? Nie znasz mnie?
Louis spojrzał w dół a potem na swoją lewą rękę. Powoli, bardzo powoli wysunął ją w moją stronę.
Aż odskoczyłam w tył na widok jaki ujrzałam.
Zamiast dłoni Loui miał łeb białego węża. Znałam ten gatunek. Ciocia Karai przecież miała takie same.
-Czy ty...- zaczęłam.
-Tak- odrzekł.-Okazało sie, że mam z mamy coś więcej niż tylko oczy.
-Louis... Ja... Od jak dawna wiesz?
-Od tygodnia.
-Dlaczego nic nie mówiłeś?
-Liczyłem, że sam nad tym zapanuje, ale nie jestem jak mama. Ona jakoś to kontroluje, a ja nie mam pojęcia co robić by nad tym zapanować.
-Pomogę ci. Pamiętasz co powiedziałeś mi gdy powiedziałeś się o moim krysztale.
-To ma pozostać miedzy nami.
-Tak samo będzie i teraz. Chyba, że sami tego nie opanujemy. Wtedy będziemy prosić i pomoc.
..........
Oj, udało się. I Louis jak widać odziedziczył coś więcej po Karai. Do nexta.
*Oboro i Gennosuke- główni bohaterowie japońskiego filmu "Shinobi", trochę coś w stylu Romeo i Julii.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top