Udawanie to maska,którą najłatwiej zdjąć osobie,którą próbujemy oszukać"
-Wiesz-podszedł do mnie i objął w talii-Chyba musze coś dokończyć-dodał
Uśmiechnełam się i spuściłam głowe
-A co dokładnie-spojrzałam na niego przekornie
-Wiesz tam w kuchni.Kolacja.Rozumiesz musze ją skończyć-stwierdził z cwaniackm uśmiechem na ustach
-A po co ci do tego ja?-postanowiłam dalej brnąć w jego grę
-Wiesz,że żartuje-zaśmiał się przyciągając mnie jeszcze bliżej
-Naprawde?-spojrzałam na niego z uśmiechem
-Naprawde-zbliżył się do mnie,a jego usta były co raz bliżej..
~Maja~
-Leo mówiłeś w ogóle komuś,że wychodzimy?-spytałam
-Tylko Edi i Charliemu,a co?-spytał
-Już widze jak ktoś im przeszkadza,bo nie wie gdzie jesteśmy-zażartowałam
-Myślisz,że oni?-spytał
-Nie wiem.Tak tylko zażartowałam-uśmiechnęłam się do niego
-Okej-odwzajemnił gest
-Okej-spojrzałam do góry i patrząc na gwiazdy szłam przed siebie.W pewnej chwili wpadłam prosto w ramiona Leo
-Co jest?-spytałam unosząc głowe
-Albo chciałem cię przytulić lub hmmm może prawie weszłaś w ten oto słup za moimi plecami?-teatralnie wskazał przeszkode
-Nie łatwiej było powiedzieć 'Ej Maja słup'?-spytałam ze śmiechem
-Nie,bo lubie jak na nie wpadasz-zaśmiał się
-Aww to słodkie-uśmiechnełam się
-Nie jestem słodki-przekręcił oczami
-Czasami jesteś-wzruszyłam ramionami
-Majaaa nooo
-Co?
-Nie jestem słodki no-ponownie przewrócił oczami
-Jesteś-zrobiłam krok do tyłu
-Nie-przysunął się
-Tak-chciałam powtórzyć ruch
-Uważaj-chwycił mnie mocno i pociągnął do siebie-Coś cie ciągnie do tego słupa-wybuchł śmiechem
-Tak bardzo śmieszne-oburzyłam się i omijając słup ruszyłam przed siebie
-Ej no zaczekaj-zabiegł mi droge
-Już mnie dogoniłeś więc?
-Idziemy do domu?-zaproponował
-Okej-uśmiechnełąm się wskakując mu na plecy
-Yyy my idziemy,a nie ja ide niosą cie na plecach-zaśmiał się,a ja zeskoczyłam na ziemie
-Żartuje.Wskakuj-schylił się
-Jak jestem za ciężka czy coś to mów
-Nie jesteś ciężka.jest okej-stwierdził i zaczął iść.Zdjełam z jego głowy fullcapa i założyłam na swoją
-Ej to moje-zaprotestował
-Bywa-zaśmiałam się-Oddam potem-dodałam
-Oki.Nie ma problemu-zgodził się.Po chwili byliśmy już w domu.Leondre wszedł o środka i zaczął biegać ze mną na plecach
-Leo co ty robisz?Zdejmij buty-nakazała pani Victoria,ale oczywiście to Leo co on będzie buty zdejmowł-Ahh te dzieciaki-dodała.Leo wbiegł po schodach i wszedł do pokoju,gdzie Edi i Charlie prawie się całowali
-Ups to nie tu-zawrócił i wyszedł.I chwila Edi i Charls rawie się całowali Oni.Całowali.Prawie.A my.O Nie.Edyta nie zabije.Charls też.Ku*wa.O ja wale.Oni.Wreszcie
-Leo czy oni?-spojrzałam na niego zdziwiona
-Tak chyba tak-stwierdził podchodząc do drzwi-Ale się upewnie-otworzył je zanim zdąrzyłąm go powstrzymać Idiota no kurde idiota
-Hej Miśki,bo wiecie ta oto blond dziewczyna zastanawia się czy wy się całowaliście-idiota.debil.głupek.Leondre Devries proszę państwa
-Leondre wypad mi stąd-opieprzył go Charlie
-Ja chciałam go powstrzymać,ale-zaczęłam się tłumaczyć
-Okej-przerwała mi Edi
-W każdym razie my już wychodzimy-dodałam i wypchnełam Leo za drzwi
-Jesteś idiotą-stwierdziłam
-Dzięki.Miło mi-przekręcił oczami
-Musiałeś tam wchodzić?-opieprzyłam go
-Co takiego się stało?
-Właśnie nic,a mogło
-Chcesz się o o kłócić?-uniósł brwi
_A czy ja się kłóce?-oburzyłam się
-Nie wcale.Dobra koniec.Pa-odwrócił się i wszedł do siebie.Obrażalska panienka
~Edyta (chwile wcześniej)~
Zbliżył się do mnie,a jeg usta były coraz bliżej.W tym momencie do pokoju wpadł Leo z Mają na plecach
-Ups to nie tu-powiedział i wyszedł Leondre nie żyjesz
-Co za idiota-Charlie odsunął się ode mnie No ja wale.Serio?Znowu?.Po chwili brunet wrócił
-Hej Miśki,bo wiecie ta oto blond dziewczyna zastanawia się czy wy się całowaliście-teraz to już serio nie żyje
-Leondre wypad mi stąd-wkurzył się Charlie
-Ja chciałam go powstrzymać,ale-Maja chciała się wytłumaczyć
-Okej-przerwałam jej
-W każdym razie my już wychodzimy-dodała i wypchneła Leo za drzwi
-Ja już chyba pójde.Jest późno,a musimy być wcześnie na lotnisku-stwierdził i wstał
-Edyta-zatrzymał się przy drzwiach.W krótkim czasie znalazł się koło mnie
-Dobranoc-szepnął i lekko musnął moe wargi Aaaa to się dzieje.I nikt nam nie przeszkadza
-Dobranoc-odpowiedziałam mu,gdy się odsunął
-Kolorowych snów księżniczko-dodał jeszcze i wyszedł.Dziś śpie u Mai.Musze z nią pogadać.Wybrałam piżame,po czym weszłam do łazienki.Po prysznicu przebrałam się
Umyłam zęby,przeczesałam włosy i gotowa podeszłam pod drzwi Mai
~Maja~
Wkurzona na bruneta poszłam do siebie.Wyciągnełam z szafy piżame i weszłam do łazienki.Po szybkim prysznicu ubrałam się
Gdy suszyłąm włosy usłyszałam pukanie do drzwi.Szybko wyszłam z łazienki i do nich podeszłam
-Hej-przywitała mnie Edyta'
-Hej.Co ty taka uśmiechnięta?-zaśmiałam się
-No no,a ty wręcz odwrotnie.Co jest?-odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Sprzeczka z Leo.Mniejsza.Lepiej ty opowiadaj-zły humor minął mi od razu
-Oki-zaśmiała się wskakując na łóżko
-Mam rozumieć,że dziś śpisz u mnie?-zamknęłam drzwi
-Dokłasnie-uśmiechnęła się,a ja położyłam się obok niej
-Dziewczynki-mama weszła do pokoju-Tak myślałam,że was tu znajde.Pamiętajcie,że jutro musimy być na lotnisku już na 8,więc nie siedźcie do późna-uśmiechnęła się-Dobranoc-dodała
-Dobranoc-ospowiedziała jej Edyta
-Kolorowych-mama wyszła,a ja odwróciłam się do siostry
-Opowiadaj-zaśmiałam się
-No okej.No to najpierw obejrzeliśmy film,a pote przenieśliśmy się do jego pokoju.Zaczelismy się wygłupiać i wgl.Potem spytałam go o trase.A on stwierdził,że się cieszy i coś tam wspomniałam o fankach.Spytał czy jestem zazdrosna na co ja,że nie
-Kłamałaś-przerwałam jej
-Nie
-I teraz też kłamiesz-stwierdziłam
-Spadaj-obraziła się
-Serio?Wszyscy się obrażacie-przewróciłam oczami
-Dobra niech ci będzie.To potem on powiedział,że szkoda,a ja spytałam czemu,a on,że tak poprotu.I potem powiedział,że jestem prześliczna
-Ojej.Jaki kochany-rozczuliłam się
-Tak wiem.I wtedy on się do mnie zbliżył i już prawie mnie pocałował-wzięłam łyka soku-I wtedy pani Karen weszła do pokoju-zawartość mojej buzi wylądowała na koszulce
-Żartujesz-spojrzałam na nią,a ona pokręciła głową-Chciałabym widzieć jej mine-wybuchnełam śmiechem podchodząc do szafy i wyjmując z niej koszulke-Zaraz wracam-dodałam i weszłam do łazienki.Umyłam się od soku i przebrałam kszulke.Wrzuciłam brudną do kosza na pranie i wróciłam do siostry
-Okej.Opowiadaj dalej-położyłam się na łóżku
-Okej.No i ona zaczęła przepraszać i wgl.Wiesz takie 'O Boże nie chciałam'-wybuchneła śmiechem
-Jezu ja bym chyba zapadła się pod ziemie-stwierdziłam
-Uwierz miałam taki zamiar-powiedziała
-Okej.Next-posłałam jej uśmiech
-Okej.No i potem Charlie spytał po co przyszła,a o na spytała gdzie wy jesteście no to jej powiedziałam.I ona wtedy "Okej.W takim razie nie przeszkadzam" i wyszła
-O mój Boże-wybuchnełam śmiechem
-Taa no to ja taka zmieszana poszłam do siebie.Leżałam sobie na łóżku taka szczęśliwa,a tu przychodzi Charlie i mówi,ze chyba musi coś skończyć-uśmiechnęła się
-Jezu-pisnęłam
-Tak i wtedy spytałam co dokładnie,a on zażartował,że kolacja i w ogóle.No to ja postanowiłam w to brnąć i spytałam do czego mu ja jestem potrzebna, a on,że żartował.No i już prawie mnie pocałował no i wtedy wy weszliście-wzruszyła ramionami
-I to tyle?-spytałam
-No nie do końca-odwróciła wzrok
-Opowiadaj-pociągnęłam ją za ramie
-No okej.No,bo jak wychodził z pokoju to przy drzwiach się wodwrócił i podszedł do mnie.Powiedział 'dobranoc' i mnie pocałował,a potem dodał jeszcze'kolorowych księżniczko'
-Aaaa-rzuciłam się na nią-Od dziś was shippuje.Będziecie Charlita albo Erli.Nie Charlita brzmi lepiej
-Maja przymknij się-wybuchneła śmiechem
-Oj vo?No ciesze się-twierdziłam-Dobra,a teraz ty opowiadaj jak z Leo-nakazała
-Co z Leo?My się kochniutka tylko przyjaźnimy.Żadnego buzi-buzi nie ma
-Dobra,dobra.Gdzie Cie zabrał?-spytała
-Na dach wieżowca
-Aww jak romantycznie-uśmiechnęła się
-Panorama miasta.Przepięknie-uśmiechnęłam się
-A poza tym?-spytała
-Poza tym nic.Przyjaźń serio-uśmiechnełąm się
-Dobra,dobra i tak czuje,że coś zaiskrzy-stwierdziła
-Mhm-przewróciłam oczami-Okej dobranoc,bo jutro nie wstaniemy-wtuliłam się w poduszke
-Branoc-odwróciła się do mnie plecami
~*~
Rano obudził mnie budzik.Edyta właśnie wychodziła z pokoju
-Hej-przywitała się
-Hej-prztarłam oczy,a ja jej już jie było.Jezu serio?Tak rano,a ona ma tyle energii?Nie rozumiem.Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy.Wybrałam zestaw na dziś i weszłam do łazienki.Po porannej toalecie ubrałam się
Przeczesałam włosy i wyszłam z pokoju wpadając na Edyte
Razem zeszłyśmy na dół,gdzie mama robiła naleśniki
-Dzień obry-przywitałyśmy się.Usiadłam koło Leo na przeciwko Edyty.Po śniadaniu poszłam do siebie.Umyłam zęby,dopakowałam wszystko i z walizkami zeszłam na dół
-Maja-Leo do mnie podszedł-Wczoraj.Miałaś racje.Przepraszam-spuścił głowe
-Wszystko okej-uśmiechnęłam się co odwzajemnił i mnie przytulił
~Edyta~
Po śniadaniu razem z Charliem wyszliśmy na taras
-Co teraz?-spytał
-Ale z czym?-spojrzałam na niego
-Z nami...
~*~
XD Jak myślicie co dalej z Charliem i Tedi?Czy między Mają,a Leo coś zaiskrzy?Czy podczas trasy coś się stanie?;D Do następnego xx
ps;Kocham takie końcówki ;**
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top