Rozdział 3 "It's amazing what a single friendly smile could do"
Kurde to zbyt piękne,by mogło być prawdziwe.
Weszłam do siebie i podeszłam do szafy.Postanowiłam się przebrać,bo na dworze było ponad 25 stopni,a miałam na sobie dresy.Z wybranym zestawem weszłam do łazienki.Przemyłam twarz,związałam włosy w kucyka i ubrałam wybrany zestaw
Gotowa wyszłam z pokoju spotykając Edyte
-Gotowa?-spytała
-Zapomniałam o desce-przypomniało mi się,wiec wróciłam do pokoju i wzięłam ze sobą potrzebną rzecz.Edyty nie było już na korytarzu,więc zeszłam do salonu.Była tam razem z Leo i Charliem.
-Ja już gotowa-uśmiechnełam się
-Oki.To możemy iść-stwierdził Leo biorąc swoja deske
-Jasne-dołączył Charlie.
-Wychodzimy.Będziemy na kolacje-krzyknął Leo
-Okej.Zadzwońcie,jeśli się spóźnicie-oskrzykneła pani Victoria
-Ok-odpowiedział brunet i we czwórke wyszliśmy z domu
-Umiesz trochę jeździć?-spytał Jeździć tak...Gorzej z hamowaniem
-Troche tak-uśmiechnęłam się
-To jak chcesz możemy już zacząć jechać-Oo kurde... Mam nadzieje,że to przeżyje
-Oki-zgodziłąm się stając na desce
-Ja zostane z Edytą i zaraz do was dojdziemy-stwierdził Charlie
-Oki-zgodził się Leo i zaczął się rozpędzać,więc zrobiłam to samo
~Edyta~
-Ciekawe kiedy Leo się zorientuje,że ona nie potrafi hamować-zaśmiałam się,gdy już kawałek odjechali
-Żartujesz?-Charlie spojrzał na mnie ze zdziwieniem
-Niestety nie,ale chyba mu powie i jakoś da rade się nie zabić-ząśmiałam się,a Charlie mi zawtórował
-Nie no aż tak źle to chyba nie będzie-powiedział przez śmiech
-Nie no bez przesady.Da rade.leo ją uratuje-zaśmiałam się po raz kolejny
-No na pewno-uśmiechnął się Charlie Jego dołeczki.Nie one nie są idealne,a to uczucie w moim brzuchu to nie motylki.Poprostu jestem głodna.To nie przez niego.Na pewno
-Leo Superhero-zaśmiałam się na samą myśl o Leo w stroju supermana
-Ma nawet piżame z supermenem-zaśmiał się,a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem
-Nie żartuje-powiedział poważnie-Jak wrócimy do domu to mogę ci pokazać-dodał
-Trzymam za słowo-zaśmiałam się-A teraz opowiedz mi coś ciekawego o sobie-dodałam
-Kocham Minionki-stwierdził
-To akurat wiem-stwierdziłam
-Mam pościel z nimi-dodał
-Żartujesz?-zaśmiałam się
-Nie.Ją też Ci pokaże-stwierdził
-Spoko-uśmiechneła się
-Chciałabyś nauczyć się jeździć na desce?-spytał
-Jasne,ale jak widzisz nie mam deski-wzruszyłam ramionami
-Pokaże Ci na mojej,a potem to Leo na pewno Ci jakąś pożyczy.Ma jeszcze trzy,więc żaden problem-zaśmiał się
-Oki to się ciesze-uśmiechnełam się
-Oki to jak będziemy w skateparku to bardzo chętnie cię poucze-jezu znowu te dołeczki..
~Maja~
-Okej to tu zaraz się zatrzymamy-Taa chyba ty
-Oki-uśmiechnęła się,ale w środku trzęsłam się ze strachu.Leo się zatrzymał,a ja,no cóż jechałam dalej
-Czemu nie hamujesz?-zdziwił się Leo,a ja spojrzałam w jego strone
-Uważaj-zdąrzył krzyknąć.Niestety w tym momencie wylądowałam tyłkiem na twardym asfalcie.Ups
-Nic Ci nie jest-podszedł do mnie Leo
-Nie.Wszystko okej,tylko tak jakby nie potrafie hmm...hamować-podał mi ręke i pomógł wstać
-Następnym razem pamiętaj,żeby mówić takie rzeczy-powstrzymywał śmiech
-Tak bardzo śmieszne-oburzyłam się
-No ej noo-podszedł do mnie i zrobił mine szczeniaczka.O nieeee...On jest zbyt idealny,żeby być prawdziwym...no cóż jeśli nawet śpie to mogę się nie budzić po prostu
-No ej..Nie śmieszy mnie to.Naprawde przestaje się śmiać-przytulił mnie od tyłu.Co do cholery?Leo przytula mnie?Sam?Nikt go nie zmusił?Dobra moja niska samooceno spadaj.Leo mnie przytula.Naprawde.
-Wykorzystujesz fakt,że jestem twoją fanką-odwróciłam się przodem do niego
-Tylko troszkę-uśmiechnął się rozbrajająco
-Dobra powiedzmy,że tym razem Ci odpuszczam-pokręciłam głową i ustałam na desce chcąc pojechać dalej
-O nie,nie,nie-Leo złapał mnie za ręke-Najpierw nauczysz się hamować-dodał,a ja przekręciłam oczami
-A wy jeszcze nie na rampach-usłyszałam za sobą.Odwróciłam się i zobaczyłam śmiejących się z czegoś Edyte i Charlsa.
-Nie.Mieliśmy mały wypadek-stwierdził Leo,a ja spojrzałam na niego wzrokiem nie-mów-nic-więcej-jeśli-chcesz-żyć
-Oki.Nie wnikam-uśmiechnął się blondyn-Wchodzimy?-spytał
-Jasne-uśmiechnęłam się i całą czwórką weszliśmy do skateparku.
-Chodź naucze Cię jak się hamuje-zaśmiał się Leo,a ja posłałam mu mordercze spojrzenie
-Dobra przepraszam.Już nie będę-posłał mi ciepły uśmiech,który chcąc,nie chcąc odwzajemniłam.Musze przestać tak na j nich reagować.Ugh
-Dobrze.Ustań na desce i pojedź kawałek,a potem zahamuj-poinstruował-Będę szedł obok-posłał mi uśmiech widząc moją przerażoną mine
-Okej-odwzajemniłam gest i ustałam na desce.Rozpędziłam się i próbowałam zahamować,ale zamiast zatrzymać deske poleciałam do przodu lądując w ramionach Leo,a deska pojechała kawałek dalej.Spojrzałam w bok i zauważyła,że Charlie uczy jeździć Edyte.Jej chyba też nie szło za dobrze.Spojrzałam spowrotem na Leo
-Musisz trzymać stopy bliżej siebie i mocniej zgiąć kolana i będzie dobrze-uśmiechnął się
-Okej.To próbuje
~Edyta~
-Nigdy się tego nie naucze-opuściłam ramiona ze zrezygnowaniem
-Nauczysz-Charlie uśmiechnął się pokrzepiająco
-Jak tak mówisz-wzruszyłam ramionami,a on się zaśmiał
-To próbujemy dalej?-spytał.Skinełam głową i ustałam na desce.Rozpędziłąm się i po raz kolejny wylądowałam w ramionach Charliego.W sumie to to lubie.Bardzo lubie.Uwielbiam.Kocham.Tak to zdecydowanie ulubiona część mojej nieudolnej jazdy
-Stop-powiedziałam sobie w myślach
-Taak.Udało się-usłyszałam krzyk Mai,więc odwróciłam się w jej strone
~Maja~
-Jest udało się-skoczyła Leo na plecy.Tak udało mi się zahamować.
-Jestem z ciebie dumn-zaśmiała się Edyta
-Ja z siebie też-zapiszczałam
-Mistrz-uśmiechnął się Charlie i we trójke mnie przytulili
-To co?Wracamy?-spytał leo
-Oki-zgodziliśmy się zgodnie i zaczęliśmy iść powoli do domu wygłupiając się i śmiejąc.Osobiście znam ic kilka godzin,ale wiem,że są naprawdę cudowni i dziękuje Bogu,ze mama trafiła akurat na nich
-Jutro jedziemy do studia.Chcecie jechać z nami?-spytał leo
-Żartujesz?-Edyta spojrzała na niego zaskoczona
-Nie-odpowiedział równocześnie z Charliem
-No to jane-odpowiedziała,a wszystkie oczy skierowały się na mnie
-Jeszcze pytacie?-zaśmiałam się.Po chwili byliśmy w domu
-Za chwile będzie kolacja-powiadomiła nas pani Karen
-Okej.Nie wiem ja wy,ale ja ide wziąsć prysznic-powiedziałam
-No ja tak samo-dołączył Charlie
-Okej.Macie 15 minut-uśmiechnęła się,a my pobiegliśmy na góre.Weszłam do swojego pokoju i wyjęłam z szafy luźne ubrania.Weszłam do łazienki i położyłam je na szafeczce.Rozebrałam się i weszłam pd prysznic.Tego potzrbowałam.Po umyciu się wyszłam z pod prysznica i osuszyłam się puchatym ręcznikiem.Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania
Rozpuściłam i przeczesałam włosy,po czym wyszłam z pokoju
-Gotowa-weszłam do Edyty
-Jasne-uśmiechnęła się
-To idziemy-odwzajemniłam gest i wyszłam z pokoju,a ona zaraz za mną
-To pojutrze wyjeżdżacie-usłyszałam głos Matildy.spojrzałam zdziwiona na Edyte.Weszłyśmy do kuchni
-Gdzie wyjeżdżacie?-zapytałyśmy niemal równo
~....~
No to mamy 3 <3 <3 Naprawde KC ♥♥♥♥♥
Łapcie jeszcze takie cudowne zdjęcia <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top