Rozdział 30 'Nothing like us...'
-Bo ty...ygh wiedziałam,że i tak muszę zacząć ten temat...
-Jaki temat?
-Chodzi o to,że ty...
-Leo widzimy,że czasem wracasz do tamtych czasów,że wspominasz to co było...
-Maja,ja nie chce
-Tak,ja to rozumiem,ale po prostu nie wiem jak Ci pomóc-stwierdziłam
-Wystarczy,że jesteś-szepnął,a ja się w niego wtuliłam-Zaczęło się w 3 klasie podstawówki,w sumie pod koniec 3 klasy-zaczął mówić,co bardzo mnie zdziwiło-Wyzywali mnie,moją mamę,Tilly.Czasem mnie bili i zabierali pieniądze.Potem było tylko gorzej.Ciągłe siniaki,i kłamstwa-głos mu zadrżał
-Spokojnie,Leo.Nie musisz
-Ale chce-przerwał mi
-Jeśli jesteś w stanie ufać mi na tyle,to od tego jestem.Jestem przy tobie i chce Ci pomóc-westchnęłam-Mów dalej
-Okej.Miałem na ciele pełno zadrapań,siniaków,było naprawde źle...Moja samoocena była bardzo niska,jednak najgorsze było,gdy obrażali moją mamę, to bolało 2 razy bardziej,bo poniżali mamę,osobę,która dała mi wszystko co miała i pokochała jakim jestem-w tym momencie przestał mówić.Również milczałam,cierpliwie czekając,aż zbierze w sobie siłę,by kontynuować.Przytuliłam go mocniej,bo wiedziałam,że tego teraz potrzebuje,bliskości drugiej osoby-Gdy byliśmy starsi,bicie stało się codziennością.Musiałem to ukrywać,żeby mama się nie martwiła.Miała wtedy problemy z tatą...Gdy byłem sam,płakałem.Wiedziałem,że zachowuje się jak ostatnia ciot
-Nie prawda-przerwałam mu,a on spojrzał na mnie tym smutnym wzrokiem,który łamie mi serce
-Oni zrobili ze mnie wrak człowieka,wszystko robiłem automatycznie.Potem zaczęły się pytania..."Dlaczego nie wychodze z domu?","Dlaczego nikt do mnie nie przychodzi?",itd..Nie dawałem rady i w końcu...W końcu doszło do tego,że,że ja...Ja nie chciałem...Żałuje tego do dziś,ale myślałem,że to pomoże,że chociaż na chwile zapomne o tym wszystkim,o tym co czekało w szkole-w tym momencie mocno sie we mnie wtulił
-Teraz masz fanki,rodzina Cię wspiera,masz mnie,więc nie myśl o tym,to już nie wróci...Nie wróci,nigdy Leo-powiedziałam.Przez kolejne kilka minut siedzieliśmy nic nie mówiąc
-Wiesz co?-odezwał się po chwili brunet
-Tak?
-Potrzebowałem takiej rozmowy,by zrozumieć,że to już za mną,że już nie wróci-stwierdził
-I teraz już przestaniesz o tym myśleć?-spytałam
-Przynajmniej się postaram-obiecał-A teraz koniec smutku,bo musimy najlepiej wykorzystać ten czas no nie?
-Jasne-wstałam z ławki o mało nie wywalając się o kamień.Od upadku uchronił mnie oczywiście Leondre
-Uważaj-zaśmiał się
-Spokojnie,ja dziś upadłam już jakieś 4 razy,więc wiesz-zaśmiałam się
-Czasami boje się zostawiać Cię samą,ciamajdo
-Osz ty-zaczęłam go gonić,aż w końcu potknęłam się o kamień i wylądowałam na trawie
-Nic Ci nie jest?
-Nie-odpowiedziałam,a chłopak podał mi ręke za którą go pociągnęłam,więc wylądował obok
-Ałł,Maja teraz boli mnie-nie dokończył
-Hahahaha nic Ci na to nie poradzę-zaczęłam się śmiać
-Napewno?
-Leo!-pokręciłam głową ze śmiechem,a brunet pomógł mi sie podnieść
-To gdzie idziemy?-spytałam
-Lody?
-Lody-zgodziłam sie ciągnąc go w strone budki
~Charlie~
-Hej-podszedłem do Julki
-Cześć-odpowiedziała niepewnie
-Julka jeśli Majka uważa,że się zmieniłaś to ja jej wierzę.Jest w porządku-uśmiechnąłem się
-Naprawdę?
-Tak.W końcu ty czujesz coś do Luke'a,ja do...W sumie ten temat zostawmy,ale w każdym razie tamta akcja nic nie zmieniła,więc możemy o tym zapomnieć-stwierdziłem
-Chciałeś powiedzieć Ed
-Nie,daj spokój-przerwałem jej
-Nie,no okej.Przepraszam
-Nie ma sprawy-chciałem już skończyć ten temat
-Chodźcie,jedziemy do hotelu-zawołała nas mama Leo.Ruszyłem przed siebie,a brunetka obok mnie.Wsiedliśmy do samochodu i po kilkunastu minutach byliśmy pod hotelem
-Julka co chcesz robić?-spytałem
-Ja musze chwile odpocząć-stwierdziła
-Oki,w takim razie ja pójde się przejść i za niedługo wróce
-Nie zgubisz się?-spytała
-Bez obaw-zaśmiałem się i ruszyłem w strone wyjścia
~Edyta~
Podjechaliśmy pod dom. Jeżeli chodzi o ten niesamowity wypad, Joseph jest naprawdę nieogarnięty. Podszedł do drzwi domu, a ja zawołałam:
- Joey, nie zapomniałeś o czymś? - wybuchnęłam śmiechem. Przynajmniej to potrafiło mi poprawić humor...
- A no tak, zakupy - uśmiechnął się w moją stronę.
- Jesteś lamą, wiesz? Może jeszcze każesz mi to wszystko samej zanieść - zanosiłam się śmiechem.
- Kurde, no dobra, daj sobie spokój, jeden błąd niczego nie zmieni. - tłumaczył.
- Oj zmieni, poprawiłeś mi humor - spojrzałam na niego wzrokiem "Jestem z Ciebie dumna, głupku" - Dobra, już się uspokajam. - dodałam.
Zabraliśmy, co nasze i weszliśmy do środka. Położyłam siatki w kuchni i usiadłam na blacie. Joseph spojrzał na mnie pytającym wzrokiem:
- Za mało mamy krzeseł, że się na blatach rozsiadasz. - ...Człowieku, jak ty coś powiesz, nie...
- Stwierdzam, że te krzesła są zbyt niewygodne jak na mnie. - ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- Ej, czuję się przy tobie jak idiota... - odpowiedział z udawanym zrezygnowaniem brunet.
- Dobra, ja już idę, nie będę ci przeszkadzać - podeszłam do schodów. Pamiętam ten pierwszy dzień, kiedy go poznałam...
~~*~~
Chciałam pójść na dół do kuchni,ale w salonie zastałam Majke z...Leo i Charliem
-O MÓJ BOŻE-wybałuszyłam oczy
-Widać,że fanka co nie?-zaśmiała się Majka,a oni podeszli do mnie i mocno mnie przytulili
~~*~~
Starłam łzy cieknące po moich policzkach i poszłam dalej.Weszłam do siebie i rzuciłam się na łóżko
-Ostatnio zdecydowanie za dużo płacze-powiedziałam sama do siebie.Pamiętam jak zaczęłam być z Charliem i pokłóciłam się przez to z Majką,a blondyn mnie pocieszał...Ygh czy ja zawsze musze być tą idiotką,która popełnia najgorsze błędy?Chyba niestety tak...ehh
-Edyta-Joey wszedł do pokoju-Ty płaczesz?-zdziwił się
-Joseph,daj spokój-poprosiłam
-Ej no co jest?-przysiadł się-Chodzi o tą kłótnie z Charliem?Przejdzie mu,zobaczysz i się w końcu pogodzicie i znowu będa dwa szczęśliwe blondynki,wiem,że
-Joey ja go zdradziłam!-przerwałam mu
-Co,co zrobiłaś?-wybałuszył oczy
-No właśnie-uśmiechnęłam się smutno-Spieprzyłam wszystko i już nie ma co naprawiać,tak naprawde-dodałam
-Edyta,ja nie mam pojęcia co ci
-Nic nie musisz mówić,nie pocieszaj mnie,bo nie zasłużyłam
-Przestań-podszedł do mnie i mnie przytulił
-Spieprzyłam,Joey
- Będzie dobrze, wiem to, nie możesz się tym martwić. Dobrze wiesz, że on Cię kocha, jak kocha, to wybaczy.
- Tylko, że on nie ma komu, ani czemu wybaczyć. Joseph, to jest KONIEC! K-O-N-I-E-C! I nic z tym nie zrobię... Popełniłam niewybaczalny błąd... Nie ma już nas i wiem, że nie da się żyć ze świadomością zdrady... Tym bardziej, kiedy było to w jakiejś głupie zemście... - rozkleiłam się kompletnie.
- Edi, nie załamuj się, nie wiem, co zrobiłaś, ani jak, ale nie możesz się tym martwić. Wy do siebie wrócicie, zobaczysz, nic się nie zmieni, będzie tak jak dawniej...
- Dziękuję, chociaż wiem, że to niemożliwe, dziękuję, że chociaż ty mnie wspierasz! - wtuliłam się w niego - A teraz mógłbyś wyjść? Chciałabym pobyć chwilę sama... - poprosiłam.
- Okay, nie ma problemu, ale już nie płacz...
- Gdybyś kogoś kochał tak, jak ja jego, to byś zrozumiał... A teraz wyjdź! - wydarłam się zalana łzami. ...Już nigdy nie będzie tak, jak dawniej... Wszystko się skończyło i niestety muszę to sobie uświadomić... Pamiętam ten pierwszy pocałunek... To już się nie powtórzy, już nigdy!... Zalana łzami położyłam się na łóżku...Miało być lepiej,a nie jest...Jest coraz trudniej...Z każdym dniem boli coraz bardziej
~Charlie~
Wyszedłem z hotelu i ruszyłem przez park.Musze pomyśleć.Szedłem przed siebie i dotarłem na jakis most.Oparłem się o barierkę i po prostu stałem.W pewnej chwili zza mojej koszuli wydostał się nieśmiertelnik."CH+E"...Miało być na zawsze,ale nie wyszło.Nie wyglądała na osobe lubiąca się mścić.Zraniła mnie jak cholera,a ja?Ja nadal nie potrafie przestać o tym wszystkim myśleć.Z jednej strony jej nienawidze,jednak z drugiej...Trudno jest oswoić się z nową sytuacją...Z tym,że nie słyszysz 'dobranoc kochanie',że nikt nie pisze do ciebie 'miłego dnia' i nie nazywa Cię misiem,że nie możesz nikogo nazwać księżniczką,nie tak prawdziwie,bo wiesz,że ta jedyna księżniczka,wiesz,że nie jest sobą,że się zmieniła,że was już nie ma...Najgorsze jest to,że ja,że my nadal mieszkamy w jednym domu,a trasa wiecznie nie trwa...To wszystko jest bardzo trudne i będzie jeszcze gorzej,wiem to.Z każdą nadchodzącą czułem się coraz gorzej. Nie wiem, co zrobić. Dlaczego spotkało to akurat mnie? DLACZEGO? Usiadłem na mostku i wpatrywałem się w płynącą wodę. Czułem jak łzy ściekają mi po policzku. Chcę zapomnieć.... Zerwałem z siebie nieśmiertelnik, wziąłem zamach, po czym wrzuciłem go do rzeki. Mam już dość... Wstałem i otarłem łzy... Ostatnio płakałem wtedy, gdy.... Był ten cholerny wypadek... Później było tylko gorzej... Sam zrobiłem źle, ale ona zrobiła jeszcze gorzej...
~Majka~
Kupiliśmy lody. Ja wybrałam śmietankowe, a Leo... Nutelle. Jakby mu było mało, no.
- Leo, powtarzasz się... - zaśmiałam się. Ze śmiechu ubrudziłam się lodami po nosie... Brawo Majuś, brawo...
- O haha, coś ci nie wyszło... - podszedł do mnie i zlizał śmietanę z nosa... Leo niechluju, haha...
- A ty gdzie się lepisz?
- Do mojej księżniczki, ale te lody to sobie dobre wybrałaś - stwierdził, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Uwielbiam Cię,deklu-zaśmiałam się
-Deklu?-oburzył się
-Oj ćśś-cmoknęłam go w policzek
-Hahahaha z kim ja żyje?
-Z księżniczką-wypięłam mu język
-Bardzo skromną-przyciągnął mnie do siebie przez przypadek brudząc mój policzek lodami
-Brawo dla ciebie Leo-przekręciłam oczami
-Oj cicho-wybuchnął śmiechem po raz kolejny
-Czasem zastanawia mnie co ty masz w głowie-pokręciłam głową
-W głowie?Hmm
-Nie kończ-przerwałam mu
-Czemu?
-Wole nie wiedzieć-odsunęłam się od niego i wytarłam twarz chusteczką,a on nadal się śmiał
-Zapytał bym co masz na myśli,ale chyba wole nie-na jego słowa przewróciłam oczami
- Dobra, uspokójmy się, bądźmy chociaż raz poważni! - rozkazałam, na co chłopak wybuchł śmiechem ... Dzięki...
- Przy tobie się nie da, przepraszam hahaha - zanosił się śmiechem.
- Tyle było ze spokoju, nie mogę nic od Ciebie wymagać - zaśmiałam się.
- Takie życie, nasze życie... - zbliżył się do mnie.
- Tylko nasze.. - wpiłam się w jego usta. Takie chwilę mogą trwać wiecznie....
~Edyta~
Próbowałam zasnąć. Jest dosyć wcześnie, ale miałam nadzieję, że nie będę musiała więcej myśleć o tym, co się stało... To mnie przerasta... Wrócę do Polski i moja przygoda się skończy... Przygoda, o której marzy nie jedna dziewczyna... Tylko ja potrafię to zepsuć, tylko ja potrafię być tak chamska i zniszczyć życie wszystkim wokół... Równie dobrze mogłabym teraz być tam z Mają i Charliem i cieszyć się chwilą... Mógłby leżeć teraz koło mnie, mogłabym się do niego przytulić i powiedzieć jak bardzo go kocham...
~Charlie~
Musze wrócić do hotelu,bo jak Majka zobaczy,że zostawiłem Julke samą to mnie chyba zapieprzy.Szybkim krokiem ruszyłem w drogę powrotną.Po kilkunastu minutach byłem już pod hotelem.Nie wiem jakim cudem udało mi się nie spotkać fanek,ale w tym stanie to i lepiej.Wszedłem do budynku i szybko wsiadłem do windy,która zawiozła mnie na odpowiednie piętro.Wszedłem do pokoju,by ogarnąć się zanim ktokolwiek wbije do pokoju.Wszedłem do łazienki i przemyłem twarz wodą.Po wyjściu wybrałem sobie z szafy dresy i białą koszulke i ubrałem je na siebie.Opuściłem pokój i ruszyłem do Julki
-Charlie?Charlie?-usłyszałem za sobą krzyki...Fanki
-Hej-odwróciłem się z uśmiechem
-Jeżeli jesteś zajęty to my możemy
-Nie,chodźcie-zaśmiałem się.Ten urok polskich fanek.Zawsze pytają czy znajdziemy czas.Grupka około 7-8 dziewczyn podeszła do mnie.Każda mnie przytuliła i oczywiście zrobiła fotke.Najbardziej rozbawiła mnie dziewczyna imieniem Magda,która stwierdziła,że muszę częściej nosić dresy.
-To ja już lece.Mam nadzieje,że do zobaczenia na koncercie-przytuliłem je raz jeszcze i odszedłem machając
~Majka~
Odsunęliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam powietrza. Zbliża się popołudnie, więc trzeba wracać do hotelu.
- To jak Leo? Idziemy?
- Ja idę... - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on wziął mnie na plecy.
- Co ty robisz, głupku. Mam nogi, umiem chodzić - zaśmiałam się.
- Nad tym bym się zastanawiał... - znowu wybuchnął śmiechem.
- Ja wcale się nie wywalam o własne nogi - dołączyłam do niego.
- Jak w ogóle mógłbym o tym pomyśleć - uśmiechnął się, po czym zaczął biec. Po chwili byliśmy pod miejscem dotychczasowego zamieszkania,a Leo odstawił mnie na ziemie
- Dziękuję misiek, kocham cie - powiedziałam po polsku
- Kocham Cię bardziej - Przynajmniej powiedzieć potrafi.. On jest tak kochany...
- Dobra idziemy, żeby się nie martwili o nas. - uśmiechnął się brunet.
- Ok. - stwierdziłam. W holu spotkaliśmy grupę fanek.
- Leo!!! - rzuciły się na chłopaka Polskie fanki.
- Tak ja - zaśmiał się w ich stronę. - A to jest Maja, pewnie ją kojarzycie, moja księżniczką. - przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek.
- Jak słoodko! - uśmiechnęły się w naszą stronę dziewczyny.
- Ona jest z Polski? - dopytywały.
- Tak, jestem z Polski - odpowiedziałam w ojczystym języku, po czym podeszły do nie i mnie przytuliły. Jakie kochane...
- Zrobisz sobie z nami zdjęcie? - skierowała pytanie jedna z nich, co najdziwniejsze do mnie.
- Chcecie zdjęcie... ze mną? - zdziwiłam się.
- Tak, z tobą i z Leo. Tak minęło kolejne pół godziny. Robiliśmy zdjęcia i rozmawialiśmy podczas czego Leo podpisywał autografy. Kiedy wszystkie kartki i zdjęcia zostały podpisane, pożegnaliśmy się i poszliśmy w naszą stronę.
- Maja...
- Co?
- Kradniesz mój fejm - Leo wybuchł śmiechem.
- Taki z Ciebie śmieszek, tak? Po prostu jestem z Polski, tutaj tak już jest. - uśmiechnęłam się i razem poszliśmy do pokoju...
-Co do tego,że w Polsce tak jest-zaczął Leo,gdy usiedliśmy w jego pokoju
-Tak?
-To nie muisz mówić,bo wiem...W końcu nie z przypadku z tobą jestem-zaśmiał się
-Jesteś tak strasznie kochany-rozczuliłam się,a on mnie przytulił
-Czasami
-Zawsze-zaśmiałam się
-Jak tak mówisz-wzruszył ramionami,a ja zaczęłam się śmiać -Czasem zastanawiam się
-Czy z moją psychiką wszystko w porządku?-spytałam
-Tak,chociaż w sumie chciałem to ująć troszke inaczej
-Nie oszukujmy się-wybuchnęłam śmiechem
-Hahaha nie jest tak źle słonko-pocałował mnie w policzek
-Oj jest-poczochrałam mu włosy
-Mhm-pocałował mnie w usta
-Oo,ja nie przeszkadzam-do pokoju weszła pani Victoria
- No, nie przeszkadzasz - odpowiedział Leo. - Chcesz czegoś?
- Znaczy wiesz, kolacja już jest.
- Okay, zaraz zejdziemy.
- Dobra, teraz na serio nie przeszkadzam. - stwierdziła pani Victoria i wyszła.
- Leo noooo... kolejny przypał - przewróciłam oczami.
- No i? Ona wie, że jesteś moją księżniczką, przecież nic ci nie zrobi za to, że mnie całujesz..
- Ale ja się z tym źle czuję, jak ktoś tak wbija do pokoju, w takim momencie.
- Ok, następnym razem zakażę jej wchodzenia do tego pokoju, po prostu zakaz, dobrze? - zakpił.
- Hahaha, nie śmieszny żart. - uśmiechnęłam się w jego stronę i widząc jego grymas, wybuchnęłam śmiechem.
- Przecież to takie nie śmieszne... - przewrócił oczami.
- TO nie, ale ty tak. - zanosiłam się śmiechem.
- Dzięki... - udał urażonego.
- No, ja ciebie też, haha - przytuliłam go- Musimy już iść, chodź. - dodałam i pociągnęłam go za rękę.
-Najpierw mnie obraża,potem się ze mnie śmieje,a na końcu jeszcze rozkazuje.Co będzie dalej?-spytał,a ja ustałam na przeciwko niego
-Zapomniałeś coś dodać-stwierdziłam
-Tak?
-Kocha ponad wszystko-uśmiechnęłam się do niego
-Też Cię kocham tak mocno,że czasami to boli-szepnął,a ja go pocałowałam
-Maja-yghhh dlaczego no do cholery jasnej dlaczego?!
-Tak mamo?
-Yy przyszłam spytać czy już idziecie-stwierdziła
-Idziemy
-To się spieszcie-zaśmiała się i wyszła
-Kurde kolejny przypał,serio-wkurzyłam się
-Majka,spo
-Nie będę-spokojna-przerwałam mu
-A możesz na mnie nie krzyczeć?-wkurzył się
-Leo,ale co chwile
-Ochłoń,bo robisz coś z niczego-stwierdził i wyszedł...Ygh serio?Wyszłam chwile po nim i postanowiłam pójść schodami.Po chwili byłam na dole.Przywitałam się z Julką i Charliem.Leo nie odezwał się do mnie przez cały posiłek.Nie ma to jak kłócić sie o głupoty..ehh
~Charlie~
Leo i Maja nie odezwali się do siebie przez cały ten czas... Nie wiem, co się dzieje, ale się dowiem. Skoro mi się zepsuło, spróbuję chociaż im pomóc, bo ich związek nie może się rozpaść... Podszedłem do Leondrego
- Leo, co jest? - zdziwiłem się.
- Mała sprzeczka, nic wielkiego, mogło być gorzej- próbował się uśmiechnąć.
- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytałem charyzmatycznie.
- Nie, tutaj nic nie zdziałasz, to zwykły kaprys... - odpowiedział brunet i wyszedł. Fajnie, widzę, że nikomu nie jestem potrzebny. Jedyne co mi zostało, to iść do Julki, może ona potrzebuje pomocy.
~*~~
Julka siedziała w swoim pokoju. Było widać, że rozmyśla...
- Julia, co się dzieje? - wszedłem bez informacji do jej pokoju.
- Nic... Myślę o Luke'u. Mam mętlik. Z jednej strony go kocham, a z drugiej Edyta... - po jej policzku spłynęła łza, ale wiedziałem, o co jej chodzi.
- Nie przejmuj się, przecież to jeszcze nie koniec...
- A jednak. Nie potrafię się po tym pozbierać... - rozkleiła się brunetka.
-Przestań.Ty nic nie zrobiłaś i Edyta,chociaż z resztek honoru,powinna się mu przyznać-stwierdziłem
-Charlie,ty i Edyta...Wy byliście tacy
-Nie kończ-poprosiłem
-Po prostu,gdyby nie ta sytuacja ze mną wy nadal bylibyście razem,szczęśliwi-stwierdziła
-Prosze,daj spokój,bo nie mam siły na to wszystko.Nie jestem gotowy na takie rozmowy,uwierz-przyzgryzłem warge
-Rozumiem..I przepraszam nie powinnam zaczynać tego tematu
-Nie ważne-wymusiłem uśmiech.Ten temat jest strasznie ciężki...Czasami mam ochote iść gdzieś i po prostu nie wrócić,dać sobie spokój ze wszystkim i wszystkimi,ale chyba tak się nie da.Może zamiast się tak przejmować zajme sobie czas pomagając Leo i Majce?W sumie to chyba najlepszy pomysł
-Julka,wiesz może o co posprzeczali się Leo i Majka?-spytałem
-Nie mam pojęcia,a coś się stało?-zdziwiła się
-Tak..Nie rozmawiali przez całą kolacje co u nich jest co najmniej dziwne,a jak spytałem Leo o co chodzi to stwierdził,że Majka ma jakiś kaprys czy coś-wytłumaczyłem
-Naprawde nie wiem o co chodzi-westchnęła
-To nic...Pozostaje mi porozmawiać z Majką-stwierdziłem.W tym momencie blondynka weszła do pokoju,który dzieliła z Julią.Dyskretnie spojrzałem na brunetke,która chyba zrozumiała mój znak
-Ja zaraz wracam.Musze iść po coś do picia i przy okazji się przejde-stwierdziła i wyszła,a ja zostałem sam z Majką
~Maja~
- Charlie? Co ty tu robisz, albo robiłeś? - zapytałam zdziwiona jego obecnością.
- Chciałbym z Tobą porozmawiać - wyjaśnił mi.
- Zamieniam się w słuch. - uśmiechnęłam się.
- Co się stało z Tobą i Leo? - powiedział prosto z mostu.
- Nic, a co miałoby się stać?
- Nie odzywaliście się do siebie przez całą kolację, a to jest u Was nienormalne.
- Mała sprzeczka... Nic wielkiego, nie przejmuj się tym, nic nam nie będzie. - wyjaśniłam.
- Ale, ja widzę, że coś jest nie tak. Powiedz, o co chodzi.
- Po prostu...eh... często zaliczamy dziwne wpadki, a ja tego nienawidzę. To głupio wychodzi i nie chcę, żeby takie rzeczy się zdarzały. Wiem, wybrzydzam, ale się wkurzyłam i tak jakoś wyszło. Nie musisz się o nic martwić.
- Mogę Wam jakoś pomóc? - zapytał.
-To ja już lece-stwierdził,a w tym momencie do pokoju wpadł Leo
-Ja też ide..ten no..-platała się Julka
-Ze mną-pomógł jej blondyn
-Właśnie-stwierdziła i poszła za nim
-No więc?-zaczął Leo
-Ygh...Dobrze,przyznaje,że przesadziłam i to nawet bardzo,ale po prostu dziwnie czuje sie w sytuacji,kiedy ktoś wbija nam do pokoju w takich momentach,tym bardziej jeśli to któraś z naszych mam-westchnęłam
-Majka,ale nic na to nie poradzimy i dobrze o tym wiesz.Chyba,że przestalibyśmy się całować w miejscach,gdzie one mogą wejść-przekręcił oczami,a ja na niego spojrzałam-Nawet o tym nie myśl-dodał
-Czyli dalej,będę się wkurzać-westchnęłam
-Może czasami warto?-podszedł do mnie i objął w talii
-Może-spojrzałam na niego
-Jak Cię teraz pocałuje to zrobisz mi krzywde prawda?
-Zawsze warto próbować-zaśmiałam się
-Chyba jednak nie zaryzykuje-nadal stał strasznie blisko
-Okej
-Okej
-No i świetnie-spojrzałam mu w oczy
-Świetnie-powtórzył
-Czasami jesteś nieznośny
-Z wzajemnością
-Leo noo!
-Co?-zdziwił się
-Nic-odsunęłam sie od niego ze śmiechem.W tej chwili brunet chwycił mnie za nadgarstek obracając w swoja strone i wpił się w moje usta
-To teraz mogę zrobić Ci krzywde?-spytałam,gdy się od siebie odsuneliśmy
-Zależy jaką-uniósł brwi
-Leo!-wybuchnęłam śmiechem i przytuliłam się do niego
-Nasze sprzeczki czasem nie mają sensu-pokręcił głową
-Czasem-zaśmiałam się.W tym momencie drzwi się otworzyły,a ja odsunęłam się od bruneta.Do pokoju weszła pani Victoria z moją mamą
-Coś się stało?
~*~
No to mamy rozdział 30 <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top