'...przestań się spieszyć i naucz się być'
-Charlie wiesz moze czemu Edi nie przyjechała?
Zamurowało mnie.Nie spodziewałem się tego pytania
-Chyba lepiej jak ją pani zapyta lub Majke-wybrnąłem
-Czyli trzeba porozmawiać z Majką.No nic to ja lece-już miała wychodzić-A w sumie to mam jeszcze jedno pytanie-wróciła
-Tak?
-Nie do ciebie-zaśmiała się-Julka masz może ochote pomóc mi w wybraniu ubrań dla chłopców na najbliższy koncert?-zwróciła się do brunetki
-No jasne-ucieszyła się i wstała
-Tak,zostane sam-stwierdziłem
-Nie masz wyjścia-posłała mi uśmiech i wyszła za panią Caroliną.Położyłem się na kanapie i zacząłem przeglądać twittera.Po chwili Majka się obudziła
-O hej.Jak się czujesz?-wypaliłem
-Leo?
-Yyy...Majka nie gniewaj się na niego.Martwi się o ciebie-usprawiedliwiałem przyjaciela
-Spokojnie.Nie jestem żadnym potworem,nie zrobie Leo krzywdy-uśmiechnęła się
-Wiem,wiem siostrzyczko.Jakby coś to wiesz,mi możesz powiedzieć,bo rozumiem,ze nie chcesz martwić Leo-westchnąłem
-Wszystko już w porządku,spokojnie.A teraz ide.Jak Leo się obudzi to powiedz,że jestem u siebie,A i jeszcze gdzie Julka?-zdziwiłam się
-Poszła z twoją mamą dobierać stroje-zaśmiałem się -Oki,to ja ide
~Majka~
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w strone mojego.Weszłam do środka i usiadłam na łóżku wybierając numer do Edi
-Halo?-usłyszałam siostre.Była na dworzu?
-Hej.Chciałam pogadać.W ogóle gdzie ty jesteś?-zdziwiłam się
-Już koło domu.Potrzebowałam się przejść-wytłumaczyła
-Matko,nie rób tak,bo róznie bywa
-Oki,oki-moge się założyć,że przewróciła oczami-Co u ciebie Majka?
-U mnie świetnie.Zostajemy do soboty
-To się ciesze.W końcu wiem jaka jesteś szczęśliwa przy Leo
-To prawda,a jak tam u ciebie?-zaciekawiłam się
-Chyba musze pogadać z Lukie'm,bo on musi znać prawde.Przeciez nie zawinił-westchnęła ciężko
-Prawda,Edi.Niestety,ale musisz-potwierdziłam
-Dobrze miśka,ja kończe,bo zaraz mi telefon padnie.Aha i pogadaj z mamą.Papa-pożegnała się.
-Oki,pa Edi-przerwałam połączenie.Podeszłam do szafki nocnej,żeby podłączyć telefon,bo niestety też już padał.W tym momencie do pokoju wszedł Leo.Podszedł do mnie i przytulił od tyłu
-Czemu im powiedziałeś?-odwróciłam się do niego
-Majka,ja się naprawde martwie.Nie gniewaj się-spuścił głowe.Uniosłam jego podbródek do góry i spojrzałam mu z uśmiechem w oczy
-Leo,wiem,że ostatni czepiam się o głupoty,ale już przestane,naprawde.I nie gniewam się-pocałowałam go
- A teraz jest już dobrze? Tylko wiesz, mów prawdę - zaśmiał się.
- Tak, zdecydowanie - odwzajemniłam uśmiech. - A teraz sorki, ale idę się przebrać w piżamę, - dodałam.
- Ok, to ja też idę i zaraz wracam - stwierdził Leo. Wybrałam swoją ulubioną piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Cieszę się, że w końcu lepiej się czuję... Ubrałam wybraną piżamę
i wyszłam z łazienki. Na moim łóżku już czekał Leo. W samych dresach... Mhm...
- Leo?
- Słucham, księżniczko. - chłopak usiadł po turecku.
- Kusisz... - usiadłam naprzeciwko niego i chciałam pocałować go w policzek, ale on odwrócił głowę i wpił się w moje usta...Usiadłam na jego kolanach, a on mnie przytulił, nadal całując.Ułożył dłonie na moich policzkach całując mnie troche zachłanniej...Pokazywał mi jak bardzo mu mnie brakowało.Zresztą mi go też... Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi i momentalnie się od siebie odsunęliśmy. To była Julka.
- Leo? A Wy tu co znowu? - wybuchnęła śmiechem, a ja przwróciłam oczami.
- Dobra, to ja już lepiej pójdę... Dobranoc kochanie -Leo uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
- Maja, ale Wy na pewno nic nie... no wiesz...
- Julka, no nieee... - złapałam się za głowę ze zrezygnowaniem.
- Ok, rozumiem, już się nie denerwuj. - zaśmiała się.
- Wiesz, chodźmy już lepiej spać.
- Jeszcze się nie wyspałaś? - ponownie wybuchnęła śmiechem.
- Nie, ja tak mogę cały dzień - dołączyłam.
- Ok, to dobranoc misia - pożegnała mnie.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
~*~
Obudziłam się dość wcześnie.Julka jeszcze spała,więc chłopcy pewnie też.Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.Wybrałam ubrania i weszłam do łazienki.Po porannej toalecie ubrałam się,pomalowałam i przeczesałam włosy.Gotowa wyszłam.
Postanowiłam pójść do mamy i porozmawiać z nią o Edi.Szybko znalazłam się pod jej pokojem.Zapukałam i weszłam do środka
-Hej mamo-przywitałam się-Dzień dobry-dodałam widząc,że jest u nich już mama Leo
-Cześć-odpowiedziały
-O Majka!-mama Charlsa wyszła z łazienki -Dzień dobry-uśmiechnęłam się
-Mamo ja przyszłam pogadać o Edi
-To mów-uśmiechnęła się
-Przy?
-Tak,nie mam nic do ukrycia-zaśmiała się
-Edi chce wracać do Polski,bo..Bo ona...OnazdradziłaCharliegozLukiem-powiedziałam tak szybko,że nikt nie zrozumiał
-Co?
-Zdradziła Charliego z Lukiem-westchnęłam
-Co?-powtórzyła-Ja jej tak nie wychowałam do cholery,jak ona mogła tak się zachować?!
-Mamo,spokojnie-poprosiłam
-Karen...
-Wiedziałam o tym,spokojnie-pani Karen uśmiechnęła się uspokajająco
-Ide sie przewietrzyć-mama wyszła z pokoju
-Będzie dym-westchnęłam
-Spokojnie-pani Victoria mnie przytuliła
-Mam nadzieje,ze nie pójdzie do Charliego-stwierdziłam
-Moze wyciągnij go gdzieś,a ja porozmawiam z mamą?-zaproponowała pani Lenehan
-Jasne-stwierdziłam-To ja już lepiej ide-wyszłam z pokoju wpadając na Charlsa
-O hej-przywitał się
-Cześć,a ty gdzie?-zdziwiłam się
-Chciałem iść się przejśc,więc przyszłem powiedzieć o tym mamie,zeby się nie martwiła
-Okej.Moze pójde z tobą?Musimy nadrobić rozmowe-posłałam mu uśmiech
-No jasne-uśmiechnął się-To powiem,ze wychodzimy i już idziemy-stwierdził wchodząc do pokoju.Po chwili wrócił i ruszyliśmy w strone wyjścia
Chwilę chodziliśmy w ciszy, ale w końcu Charlie wymiękł i zaczął temat.
- Maja, wiem, że tobie mogę powiedzieć o wszystkim, A ja już tak dalej nie umiem...
- Mów, przecież mi możesz zaufać - uśmiechnęłam się w stronę zdołowanego blondyna.
- Ok. Chodzi o Edi. Pomimo wszystko nie potrafię przestać o niej myśleć. Kiedy tylko zostaję sam przypominam sobie, ile ona dla mnie znaczyła... To co zrobiła, zabolało, ale... Ja za nią tęsknię... I to, że nie mogę jej powiedzieć tego, co czuję, boli jeszcze bardziej... Z jednej strony jej za to nienawidzę, a z drugiej nie potrafię zapomnieć... - łza spłynęła mu po policzku.
- Hej, nie załamuj się. To nie na to pora. Nie możesz zamartwiać się tym, co było. Teraz będzie tylko lepiej. Obiecuję... - stwierdziłam i go przytuliłam. Otarłam mu łzy i zaczęłam... - Charlie, ja też nie mam najlepiej. Znaczy, mam teraz naprawdę dobrze, bez problemów, ale właśnie tego się obawiam... Coś mi tu nie pasuje. Jest za idealnie... Nie chcę, żeby coś się zepsuło, a teraz jest po prostu za dobrze... Na serio, ja się martwię... - wyjaśniłam zrezygnowana.
- Nie wiem, co mogę ci na to poradzić. Ale pamiętaj, zawsze masz mnie. Będę przy tobie i zawsze możesz mi o wszystkim mówić. Jestem dla Ciebie, jak brat, więc traktuj mnie jak brata - uśmiechnął się, co od razu poprawiło mi humor. Postanowiliśmy pokierować się w stronę hotelu. Zawróciliśmy i reszta czasu minęła nam na luźnych rozmowach.
~Edyta~
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek.8:30...Zanim Joey wstanie mogę iść pobiegać.Ruszyłam się z łóżka i podeszłam do szafy.Wyjęłam strój do biegania i weszłam do łazienki.Poranna toaleta,ubranie się,związanie włosów w kucyk i jestem gotowa.
Zeszłam na dół i wyjęłam z lodówki jogurt.Po zjedzeniu weszłam do korytarza i ubrałam buty.Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi.Rozciągnęłam się i zaczęłam biec truchcikiem w stronę parku.Po około 40 minutach ustałam przy jednej z ławek i znowu się rozciągnęłam po czym usiadłam,by chwile odsapnąć.Po chwili ktoś sie do mnie przysiadł.Spojrzałam w lewo i...
-Wytłumaczysz mi do cholery o co chodziło?-spytał Luke
-Luke...Ehh zachowałam się jak idiotka.Wszystko spieprzyłam-westchnęłam
-O czym ty mówisz?
-To co mówiłam o Julce...Kłamałam-przyznałam się
-Co?Czemu to zrobiłaś?-spytał
-Nie wiem sama,Luke-wstałam z ławki i odbiegłam.Po chwili musiałam znowu stanąć,bo łzy zasłoniły mi pole widzenia.Usiadłam pod jednym z drzew opierając się o nie plecami.Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Charliego..Chce usłyszeć jego głos..Choćby zwykłe 'halo'...
-Edyta?-usłyszałam w słuchawce...Niestety to nie Charls
-Leo,gdzie Charlie?-zdziwiłam się
-Wyszedł gdzieś..Po co dzwonisz?-spytał
-Chciałam go usłyszeć-łzy spływały mi po policzkach
-Edyta,do cholery to nie jest czas na to wszystko,on musi się pozbierać
-Leo,nic nie rozumiesz-krzyknęłam
-Być może,ale on jest moim przyjacielem
-Myślałam,że ja też-westchnęłam
-Edyta,na razie odpuść,jednak nie na stałe.Zawalcz o niego,gdy będzie już lepiej,a nie kilka dni po tej sprawie-stwierdził
-Leo,ale mi go brakuje
-Mu ciebie też i teraz co?Chcesz się licytować kto cierpi bardziej?-spytał sarkastycznie
-Okej,Leo dam mu spokój-wychlipiałam
-Nie łam się,dasz rade.Zawiniłaś,ale wiem,że potrafisz walczyć
-Dziękuje.Już nie zawracam głowy.Pa
~Leondre~
-Cześć-odpowiedziałem Edi i rozłączyłem się.Szybko wykasowałem połączenie i położyłem się na łóżku.Ciekawe,gdzie jest Majka?
~Maja~
Wróciliśmy do hotelu i szybko wjechaliśmy na właściwe piętro.Weszliśmy do pokoju.Leo stał tyłem,wiec podbiegłam do niego zasłaniając mu oczy
-Hej kochanie-szepnęłam mu do ucha
-Majka-zaśmiał się,a ja odsłoniłam mu pole widzenia-Gdzie byłaś?
-Ze mną-Charlie podniósł ręke
-No właśnie-potwierdziłam
-Tęskniłem-pocałował mnie
-Aww,kocham cię misiu.Ide po Julke i zaraz wracamy-pocałowałam go w policzek i wyszłam.Pokierowałam się w stronę pokoju Julki. Otworzyłam drzwi. Brunetka siedziała na łóżku i wyglądała na smutną.
- A ty co taka smutna? - zapytałam z uśmiechem.
- Chodzi o to, że... - wzięła duży oddech - Moi rodzice dzwonili... Uparli się, że nie mogę opuszczać zajęć i muszę wrócić do Anglii. Zostały nam tylko dwa dni. - próbowała się pocieszyć.
- Oj, laska, nie martw się. To i tak dużo czasu, a ze szkołą, to mają rację, bo ja sama będę musiała później nadrabiać. Nie przejmuj się tym, chodź, rozerwiesz się - wzięłam ją za rękę i razem pobiegłyśmy do pokoju chłopców. - Leo, poinformuj mamę, że idziemy na zakupy - rozkazałam.
- Ok, a my..? - nie dałam mu dokończyć.
- A wy zostajecie, Julce zostały tylko dwa dni, trzeba je wykorzystać - zaśmiałam się i razem wyszłyśmy z pokoju, kierując się w stronę wyjścia.
- Maja, ale czy aby na pewno nie powinnaś zostać z Leo? Nie macie dużo czasu, a ja...
- Daj spokój, nie jesteś tu po to, żebym cię ignorowała. Chcę, żebyś spędziła te ostatnie dni w Polsce jak najlepiej - stwierdziłam.
- No ok. - zgodziła się i zadzwoniła po taksówkę. Po chwili samochód przyjechał i zawiózł nas do centrum handlowego. Po chwili bezczynnego chodzenia po sklepach, zaczęła się zakupowa mania.
~Leondre~
- Charlie, nie wydaje ci się, że Maja mnie... spławiła?
- Leo, daj spokój. Rozumiem wszystko, ale teraz przesadzasz. Ona chce spędzić trochę czasu z przyjaciółką, musisz to w końcu pojąć. Jesteś zazdrosny o nic...
- Nie jestem zazdrosny...! - próbowałem zaprzeczyć, chociaż sam wiedziałem, jak jest. Spuściłem głowę i zdałem sobie sprawę z tego, że nie warto... Nie warto się męczyć. Charlie ma rację... Powinienem dać jej spokój, chociaż na chwilę...
~Majka~
Szalałyśmy po sklepach jak natchnione...W pewnym momencie spodobała mi się koszulka,jednak była troche krótka,ledwo sięgała pępka...
-Julka-zawołałam dziewczyne
-Hmm?
-Nie uważasz,że za krótka?-spytałam
-Wiesz,Leo się spodoba a i wyobraź sobie potem jego zazdrość,gdy inny na ciebie spojrzy-na jej słowa wybuchnęłam śmiechem
-Dobra,biore-zdecydowałam na co zaczęła śmiać się jeszcze bardziej
-Dla jego radości czy zazdrości?-uniosła brwi
-Julka-zaśmiałam się
-Oki,koniec-obiecała
-No ja myśle-przekręciłam oczami.Wyszłyśmy ze sklepu i postanowiłyśmy już wracać.Po drodze kupiłyśmy sobie shake'i.Gdy byłyśmy przed galerią zamówiłyśmy taksówke,która po chwili przyjechała.Podałyśmy adres i po chwili byłyśmy na miejscu.Zostawiłyśmy ubrania w pokoju i poszłyśmy do chłopaków
-Leo Maja kupiła ci prezent-powiedziała na wstępie Julka,a ja zakrztusiłam się shake'iem
-Jaki prezent?-zaciekawił się Leo
-Żaden,Leondre,serio nie słuchaj jej-mówiłam przez śmiech
-Całe życie z idiotami-podsumował Charls
- Tak w sumie, Julka, to pomyślałam sobie, że może poszłybyśmy na basen, tak na koniec dnia - zaproponowałam.
- No, to dobry pomysł. Ale czy ja wiem, może lepiej...
- Nie no, chodź. Idź weź co potrzebne i spotykamy się na dole. - rozkazałam po raz kolejny dzisiaj. ...Mhm..Ta przywódczość...
- Ok, zaraz będę. - stwierdziła i wyszła.
- Majka?- zwrócił się do mnie Leo. Odwróciłam się do niego. Jego mina była...powalająca. Na ten widok wybuchnęłam śmiechem, a on spojrzał się na mnie z jeszcze większym wkurzeniem.
- Możesz mi powiedzieć, kiedy w końcu znajdziesz dla mnie czas?! - wydarł się na mnie.
- Ej, halo, nie krzycz. Chcę, żeby Julka była szczęśliwa, zrozum to...
- Ja wszystko rozumiem, naprawdę... - odetchnął.
- Kłamca - zaśmiałam się- Daj spokój, niedługo wrócę. Muszę już lecieć, narka.
- No.. Cześć. - odpowiedział z widoczną zazdrością. Skierowałam się w stronę mojego pokoju, wzięłam co potrzebne i zeszłam na dół. Tam czekała na mnie Julka. Wyszłyśmy z budynku.
- Maja, czy to na pewno dobry pomysł?
- Tak, na 100% - uśmiechnęłam się.
- No nie wiem, wydaje mi się, że powinnaś do niego wrócić. Wydawał się smutny... - stwierdziła brunetka, kiedy przeszłyśmy połowę drogi.
- Był zwyczajnie zazdrosny. To normalne.
- Nie Maja, to nie jest normalne... Jemu Cie brakuje, nie widzisz tego?
- Widzę, ale on nie daje mi nawet chwili dla innych, ciągle jestem z nim...
- Nie jesteś z nim szczęśliwa?
- Jestem i to najbardziej na świecie.
- To biegnij do niego. Teraz. On cię potrzebuje. Ja wszystko wezmę i tam wrócę, nie martw się. - uśmiechnęła się, a ja oddałam jej torebkę i pobiegłam sprintem do hotelu. Po kilku minutach byłam obok budynku. Przeszłam próg drzwi i kierowałam się w stronę pokoju chłopców. W oddali zauważyłam Leo, który szedł korytarzem,wpatrzony w podłogę.
- Leo! - podbiegłam do niego i go przytuliłam. On delikatnie mnie uniósł i obrócił, po czym pocałował w policzek.
- A gdzie Julka?
- Idzie. Teraz nie ma Julki. Jestem tutaj, dla Ciebie. Mam nadzieję, że o tym pamiętasz.
- Pamiętam i nie wiem, co bym bez ciebie zrobił... Kocham Cię... - pocałował mnie, co odwzajemniłam.
- Też Cię kocham... I przepraszam...
- Nie masz za co. - objął mnie w talii i razem pokierowaliśmy się do pokoju Leo. Kiedy otworzyliśmy drzwi, Charlie spojrzał na nas pytającym wzrokiem.
- A ty co tak szybko? - zaśmiał się.
- Zmiana planów.
- Bardzo nagła. Specjalnie dla mnie - Leo ponownie pocałował mnie w policzek. ...Awww to jest takie kochane...
-To ja idę na chwile do mamy i spoko będę pukał-stwierdził blondyn i wyszedł
-Majka nasz czas w Polsce też kiedyś się skończy-złączył nasze czoła
-Wiem,kochanie.Przepraszam-spuściłam głowę
- Nie masz za co-uniósł mój podbródek-Ja też przepraszam za moją zazdrość-westchnął
-Leo?
-Tak-spojrzał w moje oczy,a mnie przeszedł ten znajomy dreszcz
-Proszę,nie krzycz na mnie więcej.Nie cierpie krzyku-zagryzłam wargę,a on podszedł i przytulił mnie najmocniej jak mógł
-Nigdy więcej-szepnął całując mnie w głowę.Odsunęłam się od niego i delikatnie pocałowałam.W tym momencie..
-Ja tylko po telefon-tak bardzo zapukałeś Lenehan-Jak już się tulicie to ja też-wwalił si pomiędzy nas
-A teraz lecę-dodał i wyszedł,a ja wybuchnęłam śmiechem
-Chodź-Leo ze śmiechem pociągnął mnie na łóżko.Usiedliśmy na nim,a ja...Postanowiłam wyjaśnić jeszcze jedno
-Leondre?-chłopak skupił na mnie swoje spojrzenie-Wiem,że ostatnio nie byłam sobą i mogłeś czuć,że totalnie cię zlewam,ale chce,żebyś wiedział,że kocham cię ponad wszystko i przepraszam za to co było ostatnio
- Nie masz za co przepraszać. Naprawdę. Mówię Ci, każdy popełnia błędy, ja sam lepszy nie jestem. Wszystko mnie irytuje i ogółem, bardzo łatwo mnie zdenerwować. Ale jakoś dajemy radę. Wiesz co? -zapytał.
- Co?
- Jesteś dla mnie całym światem, a to, że mam mój cały świat przy sobie sprawia, że jestem szczęśliwy. I chyba o to w tym wszystkim chodzi - pocałował mnie w policzek - A, i jeszcze jedno. Nie zamartwiaj się tak tym wszystkim, bo jeszcze sam w depresję wpadnę. - zaśmiał się, a ja wtuliłam się w niego tak mocno, jak tylko potrafiłam.
~Charlie~
Uwielbiam wbijać im w takich momentach do pokoju. Chciałem telefon, nic na to nie poradzę... Postanowiłem, że pójdę do mamy i porozmawiam z nią o tym wszystkim, co dzieje się wokół mnie. Przynajmniej się nie zanudzę, skoro nawet Julki nie ma... Skierowałem się w stronę pokoju rodzicielki. Wszedłem bez pukania i spojrzałem na mamę. Rozmawiała przez telefon.
- Ja... Właśnie przyszedł, już ci go daję... - właśnie dałem sobie sprawę z tego, że ona rozmawia z Edi. ...Chciałem rozmowy, to mam, ygh...
- Mamo, proszę, nie... - błagałem ją szeptem i pokazywałem, że nie mam ochoty na rozmowę z Edytą, nie teraz.
- Dalej Charlie, musisz z nią pogadać - odpowiadała. I wtedy usłyszałem płacz. Płacz Edi. Zamurowało mnie. Po chwili zaczęła mówić. A ja nie potrafiłem wydukać nawet jednego słowa.
- Charlie, ja mam dość. Wiem, to pewnie boli, ale nie tylko Ciebie. Po prostu chciałam cię usłyszeć. Chciałam upewnić się, że nie jest tak źle jak u mnie... Zniszczyłam już wszystko, co mogłam, ale... - mówiła przez łzy, kiedy przerwało jej czyjeś wołanie. Do pokoju weszła Julka.
- Charlie, wyjdziesz gdzieś ze mną? - zapytała brunetka. Edi prawdopodobnie to usłyszała.
- Ja...Przepraszam... - po czym się rozłączyła.
- Co tu się właśnie stało? - spytała zdziwiona Julia.
- Edi się stała... - odpowiedziałem załamany...
-Nie przejmuj
-Ide do siebie-przerwałem jej i ruszyłem do pokoju,by to wszystko przemyśleć.
~Julka~
Nie do końca wiem, co się właśnie stało. Też musiałam wejść w takim momencie... Trudno, życie... Postanowiłam się przejść. Skierowałam się w stronę wyjścia. Szłam przed siebie, bez konkretnego celu. Mój spokój został przerwany przez dzwoniący telefon. To był Luke...Nie wiem, czy chcę odbierać...
- Halo? - zaczęłam niepewnie.
- Cześć Julka... Jest taka sprawa...
- Tak wiem, nie chcesz mnie zn... - przerwał mi.
- Przepraszam.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Chodzi o Edi... Ona się przyznała... Okłamała mnie.
- Fajnie, że przejrzałeś na oczy. Szkoda, że dopiero teraz...
- Ja naprawdę przepraszam... Za tą wtopę z nią też, nic nie mogłem na to poradzić...
- Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć... Teraz muszę kończyć, papa. - pożegnałam się i rozłączyłam się. To jest zły moment... Ważne, że ogarnął wszystko. Może jeszcze coś z tego kiedyś wyjdzie... Nigdy nic nie wiadomo. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zawróciłam. Po drodze wstąpiłam do sklepu. Kupiłam butelkę wody mineralnej i wolnym krokiem zmierzałam w stronę hotel.Postanowiłam zobaczyć co u Charliego,bo Majka i Leo pewnie są zajęci sobą..Martwie się o blondyna...Otworzyłamm drzwi. Na łóżku ujrzałam blondyna... Miał łzy w oczach...
~Majka~
Razem z Leo byliśmy w pokoju tylko we dwoje, siedziałam u niego na kolanach kiedy postanowiłam zacząć temat fanek.
-Leo, słuchaj bo ja nie chce się wtrącać ale chciałam Ci powiedzieć , żebyś był dla fanek taki jak zawsze, ja wiem jak bardzo je kochasz dlatego nie chcę aby twoje relacje z nimi się zmieniły.
-Oo to słodkie Maja, dobrze ,że o tym mówisz bo ja też chciałem poruszyć ten temat.- powiedział następnie obejmując mnie w talii i całując.
-Leo, nie wiesz gdzie..-w tym momencie do pokoju weszła pani Victoria...Ja chyba zwariuje niedługo , zero intymności...
-Mamo serio?! - powiedział naburmuszony Leo
-Jeju przepraszam was , chyba kiedy będę chciała coś od ciebie to się wytrzymam i pójdę trochę później , coś trafiam w niefortunne chwile-zaśmiała się
-O coś pytałaś-przerwał jej Leo
-Już nie ważne-zaśmiała się i wyszła
-A tak w ogóle to słodcy jesteście -powiedziała wyciągając się zza drzwi,.Po ich zamknięciu spojrzałam Leo w oczy i zaczęłam się śmiać czym go zaraziłam i znowu pocałowałam nie będąc do końca pewna czy znowu ktoś nie wejdzie, jednak moje obawy tym razem się nie sprawdziły.
~Charlie~
Miałem łzy w oczach,gdy Julka weszła do pokoju
-Charlie-westchnęła
-Daj spokój,jestem już dużym chłopcem i potrafie radzić sobie z problemami
-Nie wątpie,jednak może lepiej z kimś pogadać?
-Nie mam ochoty,ale może chcesz gdzieś pójść,cokolwiek?Bo naprawde nie chce już o tym myśleć-westchnąłem
-Oki,chętnie.Tylko wiesz,że i tak będziesz musiał z nią porozmawiać?-chciała się upewnić
-Wiem.Koniec tematu.Zrobie to,jak będe gotowy,bo narazie wyglądało by to tak,że nie myślał bym racjonalnie i skończyło by się awanturą,czego raczej nikt nie chce
-Co prawda,to prawda-zgodziłam się
-No właśnie,więc koniec rozmowy i gdzie idziemy?
-Mi to jest w sumie obojętne.Może po prostu idziemy do parku?
-A może kino?
-Chcesz oglądać film po polsku?-wybuchnęła śmiechem
-Dobra,park-powiedziałem szybko na co zaczęła się śmiać jeszcze głośniej.Zabraliśmy co potrzeba i wyszliśmy.Nadal nie mogłem się skupić.Ciągle myślałem o Edycie
-O patrz,wesołe miasteczko!
-Idziemy?-spytałem
-Tak,chyba nam obu przyda się odprężenie-stwierdziła
-Mi,to rozumiem,ale coś się u ciebie stało?-zdziwiłem się
-Luke dzwonił -To chyba dpbrze?-spytałem niepewnie
-Nie wiem sama.W sumie mógł jej nie wierzyć.Chyba musze to przemyśleć-przygryzłam warge
-Julka,powiem Ci tylko tyle,że jeśli nie odpuści sobie w tym momencie,to mu zależy.Mówie to jako facet,z własnego doświadczenia-uśmiechnąłem się
-Myślisz,że powinnam z nim?
-To juz twoja decyzja,ale jeśli oboje coś do siebie czujecie to jasne
-Dobra,koniec.Lecimy na karuzela-zaśmiała się i zaczęła biec,więc zrobiłem to samo.Po chwili byliśmy już na miejscu i ustaliśmy w kolejce
~Majka~
- To tak w sumie, co robimy? - spytał Leo robiąc minę pedofila.
- Leo, proszę, nie patrz się tak na mnie, bo wymięknę - wybuchnęłam śmiechem.
- Co masz na myśli? - zbliżył się do mnie, po czym nie wytrzymał i też zaczął się śmiać.
- My chyba źle na siebie działamy. - uśmiechnęłam się i wzięłam szklankę z wodą, bo zaschło mi w gardle.
- To chyba dobrze - na jego słowa zakrztusiłam się wodą ze śmiechu, po czym on sam zaczął się śmiać - Co ja powiedziałem?!- popłakał się ze śmiechu, a ja do niego dołączyłam.
- Nie wiem, miś, nie wiem - próbowałam uspokoić śmiech- Może zróbmy coś pożytecznego i wyjdźmy na dwór? - zaproponowałam nadal zanosząc się śmiechem.
- To może wezmę deskę i pojeździmy?
- Ty pojeździsz, bo ja nie umiem. Zresztą nie wiem, czy chcesz iść do skateparku, w Polsce wygląda to... inaczej - wyjaśniłam.
- Inaczej? Co może być tak innego..?
- Chcesz to zobaczyć, na serio? - zaśmiałam się.
- Dobra, może lepiej nie. - dołączył.
- W sumie, to poszłabym na siłownię. Tobie też by się przydało.
- Ale ja nie jestem gruby, jestem umięśniony... - stwierdził.
- Ale jak będziesz wpieprzał tyle nutelli co teraz, to nie podniesiesz się z łóżka.
- Haha, bardzo śmieszne. Dobra, w sumie, możemy iść. A wiesz może gdzie jest Julka z Charliem? - zapytał.
- Nie wiem. Pewnie się gdzieś szwędają, jak zawsze.
- Pewnie tak, to co idziemy?
- Idziemy. - podeszłam do szafy i wzięłam ubrania na siłownię. Po chwili byłam gotowa. Wzięłam chłopaka pod rękę i skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
~Julka~
Biegaliśmy z Charliem po wesołym miasteczku jak jakieś małe dzieci.Co chwile się śmialiśmy,a ta kaleka nawet się wywaliła.W pewnym momencie podbiegła do nas grupa fanek,więc odeszłam i usiadłam na ławce
~Charlie~
W pewnej chwili do mnie i Julki podeszły polskie Bambinos.Brunetka się odsunęła,a ja zacząłem rozdawać autograf, przytulać dziewczyny i robić sobie zdjęcia
-Charlie wszystko u ciebie w porządku?-spytała jedna z dziewczyn.Była chyba ostatnią,która została.Dość wysoka blondynka
-Tak,czemu pytasz?-zdziwiłem się
-Nie wiem,po prostu wyglądasz na smutnego.Nie chce,żebyś było smutny wiesz?Uratowałeś moje życie,uwierz,że wiele rzeczy w życiu żałuje,wiele błędów popełniłam i nie wiem,czy gdyby nie ty,nadal byłabym na tym świecie.Jesteś moim superbohaterem-łzy płynęły jej po policzkach
-Nie płacz kochanie-przytuliłem ją
-Dzięki tobie przestałam się krzywdzić-szepnęła.Wziąłem jej ręke,uniosłem rękaw i złożyłem pocałunek na bliznach
-Nie myśl o tym,jesteś cudowną dziewczyną,widze to.Pamiętajże zawsze będziesz moją księżniczką,bez względu na twoją przyszłość-na moje słowa dziewczyna rozpłakała.Kołysałem ją do momentu aż nie przestała płakać
-Dziękuje ci-szepnęła
-Nie masz za co.A tak poza tym jak masz na imie?-spytałem
-Marcela,ale mów mi Cysia-poprosiła
-Oki słoneczko-przytuliłem ją po raz kolejny
-Oki,ja już cię nie męcze.Kocham Cię-przytuliła mnie
-Kocham Cię bardziej.Mam nadzieje,ze do zobaczenia na koncercie-puściłem ją,a ona odeszła machając.Kocham spędzać czas z fankami.Tym bardziej takimi.Ciesze się,ze ta dziewczyna w jakiś sposób dzięki mnie jest szczęśliwa
-To co?Wracamy?-Julka do mnie podeszła
-Jasne-uśmiechnąłem się i ruszyliśmy w drogę powrotną-Polskie Bambinos są cudowne-dodałem po chwili,a ona tylko się uśmiechnęła
~Majka~
Doszliśmy na siłownię. Poszłam do szatni i przebrałam się w przygotowane wcześniej ubrania. Po wyjściu z szatni spotkaliśmy się na korytarzu i razem weszliśmy na salę. Leo od razu dobrał się do bieżni, a ja do niego dołączyłam. Po chwili włączył szybsze tempo. Ja wolałam nie ryzykować, tylko przyglądałam się brunetowi. Minęło kilka minut, a ja zauważyłam, że chłopak się zmęczył.
- Leo, zwolnij może - zaproponowałam ze śmiechem. Po chwili brunet się poślizgnął i upadł z bieżni. - Brawo kaleko - wybuchnęłam śmiechem.
- Ci... Tego nie było - zaśmiał się.
- Było nie cwaniaczyć - zanosiłam się śmiechem.
- Oj tam, oj tam - wybuchnął śmiechem, zresztą już któryś raz dzisiaj. I tak minęły nam dwie godziny. Poczułam się trochę słabiej.
- Leo, chodźmy już. Nie ma tu nic po nas.
- Widzisz, wiedziałem, że mi to nie potrzebne- ...Ach, ta skromność, hahaha... - A co, wymiękasz?
- Nie, ale na nas już czas. Nie chcę, żeby się martwili.
- Ok, to idź się przebrać, spotykamy się na dole. - stwierdził. Poszłam do pustej szatni. Przebrałam się w ubrania codzienne i zeszłam na dół. Tam czekał na mnie brunet.
- No, chodź! - zawołał, a ja podbiegłam do niego i się przytuliłam. Wtuleni w siebie ruszyliśmy w stronę hotelu.
~~*~~
Byliśmy już przed naszym pokojem. Poczułam się strasznie słabo, Tak samo, jak ostatnio. Przekroczyłam próg drzwi, po czym nie wytrzymałam. Kolana się pode mną ugięły, a ja upadłam na podłogę.
-MAJKA?! - krzyknął Leondre i wziął mnie na ręce. Postawił mnie obok łóżka, a ja widząc jego panikę, postanowiłam załagodzić sytuację.
-Nic mi nie jest-położyłam się na łóżku
-Trzymaj-podał mi wode i usiadł koło mnie układając moją głowe na swoich kolanach i głaszcząc po włosach-Może pójde po
-Nie-przerwałam mu-Już lepiej-dodałam próbując uspokoić oddech
-Majka-werstchnął.Po kilku minutach wszystko wróciło w miare do normy,więc usiadłam na łóżku
-Maja to już drugi raz serio powinnaś o tym powiedzieć twojej mamie i powinniście iść z tym do lekarza
-Leo nie przesadzaj, to od zmęczenia, nie histeryzuj- uspokoiłam go
-Maja prosze musisz iść z tym do lekarza, nie możesz po raz kolejny mdleć
-Leo..
-Maja ja martwie się o ciebie- przerwał mi przytulając do siebie
-Wiem, ale naprawdę wszystko jest okej
-Znowu to bagatelizujesz!
-Nie bagatelizuje, samo przejdzie
-Nie przejdzie, Maja! Po raz kolejny mdlejesz i po raz kolejny mówisz, że to przez zmęczenie.. Zrozum że ludzie tak sobie nie mdleją!
-Leo nie krzycz..
-Nie Maja, posłuchaj mnie. Musisz iść z tym do lekarza, to samo nie przejdzie. Nie zachowuj się jak dziecko i bądź odpowiedzialna!- złapał oddech
-Leo... Pamiętasz jak obiecałeś mi że nie będziesz na mnie krzyczał?-spytałam ze łzami w oczach- Złamałeś obietnice...-dodałam, a on odwrócił się i poszedł. Wiem, że ma racje, ale to na pewno nic groźnego. Obiecał mi że nie będzie na mnie krzyczał. Usiadłam i rozpłakałam się bardziej..
~*~
I zaczyna się psuć :') No życie :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top