"Bo miłość to strach..Przed tym,że już nie będziesz tą najwazniejszą" cz.1


-Edi ona...

-Ona się obudziła-powiedziała

-Mamo-przytuliłam ją mocno-Moż,możemyy do niej wejść?

-Na razie jest u niej lekarz,ale jeśli pozowli to jasne-uśmiechnęła się,a ja podeszłam do chłopaków

-W końcu jest dobrze-przytuliłam się mocno do bruneta

-W końcu obiecałem-pocałował mnie w czoło

-Leo..-westchnęłam

-Tak,wiem.Zero obietnic,bo ich nienawidzisz-odsunął się delikatnie

-Nie myśl,ze ci odpuszczę-zwróciłam się do Charlsa

-Maja

-Nie ma Maja-przerwałam mu

-O co chodzi?-zdziwił się Leo

-No pochwal się-założyłam ręce

-Maja

-No mów do cholery,albo sama mu to powiem-uniosłam brwi

-Pocałowałem Julie-spuścił głowe

-Że co zrobiłeś?Popieprzyło Cię do końca?-Leo też się wkurzył

-To ona mnie pocałowała,ja tylko to odwzajemniłem-tłumaczył się

-I co?To jest wytłumaczenie?Dziewczyna,którą kochasz leży w szpitalu,a ty do jasnej cholery całujesz inną?

-Leo język-zwróciła mu uwagę pani Victoria

-Przepraszam mamo-odpowiedział-A ty będziesz musiał jej to powiedzieć i nie ocbchodzi mnie jak...No i na pewno nie teraz,bo nie możesz jej denerwować-dodał

-No okej powiem jej-uniósł głowe

-Jeżeli będzie przez ciebie płakała to nie masz życia obiecuje-stwierdziłam mega wkurzona

-Maja no pro

-Skończ-złapałam Leo za ręke i odeszłam

-Wszystko oki?-spytał

-Tak,już tak-pocałowałam go w policzek

-Możecie wejść-lekarz wyszedł z sali.Zanim zdąrzyłam się zorientować Charlie już był w sali.Razem z brunetem również do niej weszłam

-Edi-ze łzami w oczach podeszłam do niej i delikatnie,by nic jej nie zrobić,przytuliłam

-Hej słonko-uśmiechnęła się.Leo również ją przytulił

-Mam nadzieje,że dbał o ciebie jak ja nie byłam w stanie-zaśmiała się

-No jasne-Leo pociągnął mnie na swoje kolana

-Jesteście słodcy-stwierdziła,a Leo chyba postanowił pokazać jej coś więcej.Wpił się w moje usta,a Edi zaczęła się śmiać

-Serio?-spytałam,gdy się odsunął

-Serio-potwierdził z uśmiechem

-Tęskniłam za tym-wychrypiała Edi

-Chcesz wody?-spytałam

-Bardzo-potwierdziła,a ja wstałam z kolan Leo

-Pójde z tobą-powiedział Charls

-Może zostań z Edi?-spytałam z nadzieją

-Damy sobie rade-stwierdził Leo I ty przeciwko mnie?Zoabczymy jak będzie cos chciał ehh

-No oki to chodź-zgodziłam się i wyszliśmy

-Maja proszę cię noo...Ja ją kocham,strasznie kocham-powiedział Charlie,gdy weszliśmy do sklepiku

-I dlatego pocałowałeś Julke?-uniosłam brwi-Jedną wode niegazowaną poproszę-zwróciłam się do kobiety

-Maja to był impuls.Byłem załamany no kurde..Wiem,ze jestem idiotą-zaczął

-Dziękuje-odebrałam wode i zapłaciłam należną kwotę

-Maja naprawdę wiem,że zawaliłem

-Charls do cholery jak wiesz,ze zawaliłeś to teraz to napraw idioto!I zrób wszystko,żeby ci wybaczyłą to co zrobiłeś!-wytłumaczyłam

-A między nami okej?-spytał

-Okej-opuściłam ramiona,a on mnie przytulił

-Ciesze się-stwierdził

-Nie spieprz tego Charls-poprosiłam-Edi jest serio strasznie wrażliwa,więc nie skrzywdź jej,bo będziesz miał przejechane-zagroziłam

-Zapamiętam-zaśmiał się.Po chwili doszliśmy do sali.Weszliśmy do środka,gdzie były już mama,pani Karen i pani Victoria.Podałam Edi wode

-Leo pamiętasz o tej fance co przyjeżdża?-zagadnęła pani Karen

-O Boże zapmniałem całkowicie-stwierdził

-Ja będę wieczorem-stwierdził Charls-Ten wypadek był z mojej

-Nie był z twojej winy-przerwała mu Edi

-W każdym bądź razie chce pobyć trochę z Edi-stwierdził

-Maja jedź z Leo,bo tego debila to ja się nie pozbędę-stwierdziła z uśmiechem.Jest przy nim szczęśliwa to widać.Byle tego nie spieprzył do końca

-No okej.Ale jutro już się mnie nie pozbędziesz-zaśmiałam się

-Mam nadzieje-stwierdziła

-To co?Jedziemy nie?-pani Victoria spojrzałą na zegarek

-Jedziemy-uśmiechnął się Leo-Pa Mała-dodał przytulając Edi

-Pa Miśka-pocałowałam ją w policzek.Leo chwycił mnie za ręke i wyszliśmy z sali.Wyszliśmy na parking i szybko znaleźliśmy się w samochodzie.Po 15 minutach byliśmy na lotnisku.Już na samym początku fanki dopadły Leo.Ja ustałam z boku z panią Victorią

-Ty jesteś Maja?-podeszła do mnie jedna z fanek

-Tak to ja-uśmiechnęłam się

-Nie pasujesz do niego,więc lepiej po prostu daj sobie spokój i odpuść-stwierdziła-On potrzebuje prawdziwej Bambinos,a nie ciebie-dodała

-Zastanów się o czym ty w ogóle mówisz-wtrąciła się pani Victoria-Nie znasz jej,a potrafisz tak po prostu powiedzieć jaka jest?Nie wydaje mi się-założyła ręce

-Ja pani woli-stwierdziła rudowłosa i odeszła

-Nie przejmuj się-mam Leo przytuliła mnie delikatnie.Leo spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.Uśmiechem dałam mu do zrozumienia,ze wszystko w porządku,a on wrócił do rozdawania autografów i przytulania fanek.Niestety po chwili musiał już skończyć,bo samolot,którym przyleciała,jak się dowiedziałam,Adria z Włoch,właśnie wylądował.We trójke ruszyliśmy do bramek.Po chwili zobaczyliśmy dość ładna brunetke

Zobaczyła nas i szybko rzuciła się w ramiona Leo

-Hej.Jestem Maja-wyciągnęłam do niej ręke,a ona zmierzyła mnie wzrokiem

-Co dziś będziemy robić Leo?-spytała

-Tym to już ja się zajme,księżniczko-aha

-Okej-pocałowała go w policzek,a on się zaśmiał AHA

-Jedziemy?-spytała pani Victoria uspokojająco ściskając moją dłoń.

Poszłam przodem z panią Victorią,a Leo i Adria poszli z tyłu.Ciągle się śmiali

-Nie przejmuj się.Będzie żałował-stwierdziła pani Victoria

-Okej-westchnełam wsiadając do samochodu...Leo i Adria oczywiście usiedli z tyłu...Grr.Po chwili byliśmy w domu.Weszłam do środka i pobiegłam na góre.Wziełam z szafy ubrania i weszłam do łazienki.Prysznic dobrze mi zrobi.Weszłam do kabiny,puściłam wode i tak pprostu się rozpłakałam.Wszystko się we mnie zebrało i wybuchło.Coś pękło i nie dałam rady.Zakręciłam wode i wyszłam.Osuszyłam się i ubrałam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #bam