.
Ból schodził z niej,każdego wieczoru,
Sama zamknięta w pokoju,
Swoich słabości nikomu nie pokazywała,
Elementy jej wnętrza rozmywały wzrok,
płynące łzy,
Tak bardzo nie lubiła płakać,a tak często
to robiła,
Ściany pomieszczenie,w którym mieszkała
widziały,jak cierpi,jak dorasta,jak się boi,jak
codziennie rano udaje,że wszystko jest okej,jak
bardzo łaknie uwagi,
Kiedy potrafiła spać robiła to,jak najczęściej,
zapominając o tym co się dzieję,
Była wtedy tak spokojna,wyglądała,jak aniołek,
Teraz nie może,wykańcza się nie mogąc zmrużyć
oka,
Szybko zabierają jej ulubioną czynność pokazując
jej bezsilność,
Była tak spokojną dziewczynką,
Nie zasłużyła na więzienie,
Chęć zobaczenia jej szczerego uśmiechu,
jej chęci pomocy wszystkim dookoła,jej iskierek w oczach,
Mimo wszystko nie mogę jej o to poprosić wiem,że jej oczy
nie umią kłamać nie kiedy jest tak bardzo smutna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top