Löw/Nawałka
Niech Bóg będzie z Wami. Jeśli Wam mózgi się jeszcze nie wypaliły, nie uciekły, nie skurczyły, to nie czytajcie. Mój już dawno kisi się w słoiku, a na aukcji mózgów nowe będą dopiero w przyszłym tygodniu. Bywajcie towarzysze niedoli.
------------------------------------------------------------------
Löw przeglądał się w lustrze. Musiał się dobrze prezentować przed spotkaniem z Adamem. Założył garnitur od Armaniego, tylko miał malutki problem. Nie umiał wiązać krawata. Ale i na to znalazł rozwiązanie.
'Czy czasem Neuer dwa lata temu nie zajął trzeciego miejsca w plebiscycie Złotej Piłki? Coś mi się wydaje, że było takie zdarzenie... A na takie imprezy chodzi się w garniturze... czyli, że umie zawiązać krawat. Tylko gdzie ten Manuel jest, kiedy Papa Joachim go potrzebuje' - myślał, drapiąc się po gładko ogolonej brodzie, chociaż chciał się smyrać w inne miejsce.
Poprawił spodnie od garnituru i przejrzał się w lustrze. Brakowało mu tylko zawiązanego krawata. Wyprał nawet bokserki od Calvina Kleina, które swoim świeżym zapachem zachęcały do włożenia w nie dłoni, chociaż na chwileczkę. Ostatkiem sił się powstrzymał, a na jego czole pojawiły się kropelki potu.
Wyszedł na korytarz z krawatem w dłoni.
- Neuer! Migiem do mnie!!! - wrzasnął, a inni zawodnicy, którzy wychylili się ze swoich pokoi, patrzyli ze strachem na swojego trenera i ulgą, że to nie oni muszą się z nim zmierzyć. - Neuer!!!
Chcąc, nie chcąc Manuel musiał iść na stracenie. Jego koledzy klepali go pocieszająco po plecach, a Mats Hummels zapewnił go, że ułoży mu mowę pogrzebową, która będzie wychwalać jego bohaterskie czyny. Neuer odetchnął głęboko.
- Trenerze...
- Nie gadaj tyle, bo cię zjedzą krokodyle. Tylko wiąż mi krawat. Byłeś w pierwszej trójce w plebiscycie Złotej Piłki, więc masz największe doświadczenie w tej sprawie.
Manuel odetchnął z ulgą. Dzisiaj nie musiał podawać selekcjonerowi ręki.
- Świeżo prany - mruknął Loew i wcisnął krawat w ręce bramkarza. - Gdyby nie ta przeklęta telewizja, to byście nawet nie wiedzieli jakie mam hobby, a teraz każdy patrzy mi na ręce...
Neuer zawiązał krawat.
- Wygląda pan szykownie - wydusił z siebie.
- Wiem. - Uniósł dumnie głowę. - Wyglądam jak facet z klasą. - Jego podopieczni popatrzyli na niego z powątpiewaniem. - Adam na pewno będzie zadowolony.
Manuel zbladł, a reszta poszła w jego ślady. Zrobiło im się słabo na myśl o Löwie spotykającym się z Nawałką. Wszyscy pouciekali do siebie, mamrocząc, że to nie możliwe...
Nagle w holu pojawił się uśmiechający Nawałka.
- Witam. Widzę, że twoi podopieczni nabrali się na nasz mały żarcik.
- No. A twoi?
- Moi też. Lewy to padł nieprzytomny, jak się go spytałem, gdzie mogę kupić twoje ulubione przysmaki...
- Jego mina musiała być bezcenna.
- Zrobiłem nawet zdjęcie. Chcesz zobaczyć?
Joachim skinął głową. Obaj trenerzy zaczęli się zaśmiewać ze swojego pomysłu, jak wszystkich wkręcić, że czują do siebie miętę. Naprawdę. Oboje byli szczęśliwie żonaci i nie zamierzali zmieniać tego stanu rzeczy.
--------------------------------------------------------------------------------
Wiem. Rakotwórcze. Mam nadzieję, że Wasze mózgi szybko się znajdą, bo dla mojego to chyba nie ma nadziei.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top