Lewandowski/Pazdan/Ronaldo
Stałem razem z Michałem nad grobem Ronaldo. Łzy szczęścia ciekły po naszych twarzach. Wreszcie mogliśmy odetchnąć pełną piersią, a ten cholerny stalker i zboczeniec nie będzie nas prześladował.
Razem z Pazdkiem pocieszaliśmy się po przegranym meczu z Portugalią. Leżeliśmy półnago na świeżo wypranej pościeli. Obok nas stała miska z truskawkami w polewie czekoladowej. Wziąłem jeden z owoców i skierowałem do otwartych ust przyjaciela. Ssał truskawkę, a potem mój palec, a krew w moich żyłach zaczęła się kumulować w jednym miejscu - kroczu.
Naszą romantyczną kolację we dwoje przerwało pojawienie się Cristiano Ronaldo.Przyszedł się śmiać z naszego nieszczęścia.
Obrzucił nasze ciała spojrzeniem. Jego ciemnobrązowe oczy pociemniały z pożądania.
- Chłopcy, nieładnie zaczynać beze mnie - mruknął, a jego głos był niski i ochrypły. Z trudem nad sobą panował.
Ściągnął z siebie jeansy, pokazując bokserki CR7. Zadufany w sobie narcyz. Po chwili na podłodze znalazła się też jego koszula. Teraz był już w samych majtkach, które wydawały się zbyt ciasne.
- Ja wiedziałem, że sobie czymś wypycha...- zaśmiał się Michał, a ja po chwili zrozumiałem, co miał na myśli. Męskość Ronaldo nie była zbyt spektakularna. - Ty zostałeś dużo hojniej obdarzony przez naturę.
Zarumieniłem się.
- Ronaldo, co ty tu robisz?! - warknąłem na Portugalczyka, który zdejmował bokserki. - Nikt cię tutaj nie zapraszał.
Majtki wylądowały na głowie Michała, który palcem strzepnął je ze swojej łysinki.
- Przyszedłem się z wami zabawić. - Uśmiechnął się lubieżnie i zatrzasnął drzwi. - Możecie krzyczeć, ale nikt was nie usłyszy.
Wzdrygnąłem się na samo wspomnienie, jak przywiązał mnie do krzesła i zgwałcił Michała.
Dobrze, że zginął. Wreszcie uwolniliśmy się od tego psychola, który w każdyn wolnym momencie przyjeżdżał do Monachium lub Warszawy i siedział z lornetką w krzakach, i obserwował każdy nasz ruch. Kradł nasze rzeczy z pralni. Szantażował.
Nawet groził naszym przyjaciołom.
Na szczęście udało mi się poprosić Müllera o kontakt do kogoś, kto mógłby się pozbyć Ronaldo.
Byliśmy wolni. Mogliśmy zacząć żyć na nowo, a nie bać się wyjść na ulicę.
Hip hip hurra!
Otarłem łzy szczęścia z policzków i razem z Michałem pod rękę wyszliśmy z cmentarza.
Zamknęliśmy rozdział pt. "Cristiano Ronaldo" raz na zawsze.
----------------------
Beznadziejny shot. Wiem.
Chciałam zaprosić na historię Manu/Lewy pod tytułem "Rozbite szkło".
Jak tytuł wskazuje, nie jest to radosna opowieść.
W przeciwieństwie do " Gdzie jest Nutella? "
Ale na obie zapraszam.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top