Krychowiak/Szczęsny
Nie mieliśmy w sobie odwagi,
by wyrzeźbić naszą miłość w najtrwalszym kamieniu
Baliśmy się,
trudu, łez i poranionych dłoni
I krwi
Śniliśmy o marzeniach niespełnionych,
marzyliśmy o rzeczach niewyśnionych i
przegraliśmy — sam na sam z sobą
Gdzieś ta miłość zgubiła się po drodze,
zostawiając po sobie — popiół, łzy i pustkę
I te tęsknie wpatrujące się oczy — bez końca
Serce już wtedy przegrało z rozumem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top