14. Praktyka czyni mistrza
Jeśli chcesz możesz się wypowiedzieć. To, co przeczytasz niżej to wyłącznie opinia i możesz się z nią nie zgadzać. Komentarze są do twojej dyspozycji. Jeśli masz jakieś uwagi lub, wręcz przeciwnie, uważasz, że mam rację, powiedz o tym. Będziemy prowadzić wspólne dyskusje :)
Dzisiaj będzie raczej luźny rozdział, bo porozmawiamy sobie o pisaniu w kwestii ogólnej :)
Praktyka czyni mistrza... Niby tak banalne i powatrzalne słowa, a jednak przyznajcie sami, że pasują do tak wielu dziedzin, również do pisania. Czy zastanawialiście się kiedyś, wy, jako czytelnicy, ile pisarz poświęca czasu na tworzenie swoich opowieści? Czy prosząc swojego ulubionego autora na wattpadzie o kolejny rozdział jego opowiadania wzięliście pod uwagę fakt, iż on również ma swoje życie, plany i ludzi, z którymi musi utrzymywać kontakty, aby nie uznano go za aspołecznego świra? A czy wy, twórcy, zastanawialiście się kiedyś, jak dużo minut, czy godzin warto poświęcić na pisanie? Kiedy wasza praca zmienia się w prawdziwą powieść, a nie imitację szkolnej rozprawki, nad którą myśli się średnio jakieś kilkadziesiąt minut?
Odpowiedź zapewne brzmi tak. Bo kto by się nad tym nie głowił...?
Praktyka czyni mistrza, czyli w skrócie, im więcej ćwiczysz pisanie, tym twoje opowiadania, wiersze, listy, czy nawet zwykłe SMSy wyglądają dużo lepiej. To chyba oczywiste - w każdej dziedzinie, kiedy poświęcasz energię, czas, czy nawet tak cenną rzecz, jaką są rozmowy z innymi ludźmi, zyskujesz coś bardzo ważnego - doświadczenie i nowe umiejętności. Nie da się osiągnąć perfekcji jeśli niczego się nie poświęca, chyba tylko w filmach (albo słabych opowiadaniach na wattpadzie) protagonistom wystarczy kilka chwil, aby odkryć niezwykły talent, czy zrobić coś, co innym mogłoby się tylko pomarzyć. No cóż, prawdziwe życie zgoła różni się od tego wymyślonego i wyreżyserowanego. Nie ma nic za darmo, nie można osiągnąć sukcesu leżąc i zastanawiając się, kiedy przyjdzie list z informacją o wygranej w totka. Ja osobiście wciąż czekam, aż niespodziewanie zadzwoni do mnie jakieś popularne wydawnictwo i z entuzjazmem stwierdzi, że wydadzą moją książkę, zrobią z niej film, wyprodukują pluszaki dla dzieci i nie wiadomo co jeszcze. Wiem jednak, że to nie takie proste, a na spełnienie tego marzenia muszę jeszcze trochę poczekać. Z tego też powodu nie rozumiem niektórych wattpadowiczów, którzy muszą mieć wszystko tu i teraz! Którzy pierwszy raz w życiu wejdą na tą stronę, wstawią pierwszy rozdział opowiadania napisanego w szkole na kolanie i będą oczekiwać, iż każdy doceni ich wysiłek. Nie mówię oczywiście, że tak nie może być, ale moim zdaniem, niektórzy wciąż nie rozumieją, do czego właściwie służy wattpad.
Zacznijmy może od tego, że praktyka jest jak książę na białym koniu. To trochę tak jak w bajkach, gdzie wspomina się o księżniczkach czekających na ukochanego, który zjawi się w najbardziej nieoczekiwanym momencie, aby je pocałować lub uwolnić z wieży. W nich zawsze wszystko kończy się happy endem, a głowni bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Cóż, jeśli ktoś tak sądzi to odsyłam do pierwowzorów tych wszystkich bajek, gdzie historie nie kończą się już tak kolorowo. Niestety, ale tak wygląda rzeczywistość. Księżniczka nie dostanie wszystkiego ot tak, bo jest błękitnej krwi, czy dlatego, że ładnie wygląda. Zamiast tego musi wziąć się do roboty i poświęcić swój wolny czas, aby realizować swoje pasje, czy dążyć do perfekcji.
Opowiem to na moim przypadku. Osobiście piszę sporo, mam na pulpicie laptopa równo 52 rozpoczęte książki, na które pewnie nie starczy mi życia, aby je dokończyć. Dlaczego tak się dzieję? Może dlatego, że pomimo faktu, iż mam plan na fabuły do wszystkich z tych powieści (bo oczywiście jak to ja nie mogę wymyślić niczego, co będzie krótsze niż 500 stron), mam również inne obowiązki. Aktualnie studiuję w innym mieście, więc nie mogę liczyć na pomoc rodziców. Nikt nie zrobi za mnie zakupów, nikt nie posprząta, ani nie pójdzie załatwić ważnych spraw. Z tego względu skupiam się głównie na ogarnianiu prawdziwego życia, a nie na pisaniu, choć bardzo mnie to czasami boli. Piszę głównie w weekendy, kiedy wracam do domu i mogę chwilowo zapomnieć o obowiązkach. Staram się jak mogę, aby jak najwięcej tworzyć i poprawiać swój warsztat literacki. Napisanie rozdziału, które zazwyczaj wynoszą około 4000 słów, zajmuje mi około paru godzin, przy czym muszę mieć spokój. Gdybym miała czas i chęci, spokojnie mogłabym napisać 700-stonicową książkę w niespełna dwa/trzy miesiące. Problem w tym, że musiałabym wtedy pracować na najwyższych obrotach, a że aktualnie pisanie jest jedynie moją pasją, a nie pracą na pełen etat, jest to zwyczajnie niemożliwe. Z tego względu na razie tylko ćwiczę, aby w przyszłości pasję z czystym sumieniem zmienić w pracę.
W tym ostatnim zdaniu macie więc odpowiedź, dlaczego uważam, że praktyka czyni mistrza - ponieważ bez względu na to, czy ma się czas, czy nie, jeśli się czegoś mocno pragnie, zawsze można się starać, aby zrobić coś lepiej.
Zaskakujące jest to, jak wiele osób piszę do mnie prywatnie z zapytaniem, co zrobić, ale ulepszyć swoją książkę lub jak ją zacząć, aby od razu przyciągnąć uwagę odbiorców i nie zostać zapomnianym. Nie wiem, dlaczego wybierają akurat mnie, bo cały czas zaznaczam, że nie jestem ekspertem i sama stale popełniam mnóstwo błędów. Niemniej jednak, jeśli ktoś prosi mnie o radę lub pomoc to go nie zignoruję. Zawsze staram się odpowiadać i zauważyłam, że moje wiadomości są do siebie bardzo podobne. Kiedy piszę, co zrobić, aby poprawić jakieś treści przede wszystkim sugeruję:
- cierpliwość - ach, jakże tego brakuje wielu autorom. Można patrzeć na ten punkt z dwóch perspektyw. Po pierwsze, czyli coś, z czym niestety częściej obcuję - pragnienie popularności. Młodzi twórcy sądzą, iż dodając rozdziały swoich książek, automatycznie stają się bardziej znani i lubiani. Kiedy tak się nie dzieje, a licznik gwiazdek, czy komentarzy wciąż pokazuje najwyżej pojedyncze liczby, tracą zapał i chęci. Nie rozumiem tylko, dlaczego tak się dzieje. Wattpad to nie strona, na której bierze się udział w konkursie, który wygrywają jedynie najlepsi. Żadna gwiazdka nie przynosi korzyści materialnych poza wyższym miejscem w rankingu, a komentarzy nie czytają profesjonalni krytycy książek, więc nie ma znaczenia, czy jest ich dużo, czy mało. To nie forum recenzenckie, więc to wszystko służy jedynie, aby kształtować świadomość autorów. Dzięki gwiazdkom, wiadomościom itp., twórcy mają świadomość, że ktoś czyta ich książki i komuś się one podobają. Brak tego wszystkiego nie oznacza jednak od razu, iż jakaś pozycja nadaje się jedynie na śmietnik. Krew mnie zalewa, kiedy ktoś pisze do mnie i żali się, że ma mało wyświetleń, więc nie opłaca mu się dalej publikować. Sama przez wiele lat byłam niedoceniana, a bliscy powtarzali, że marnuje czas na pisanie, ale nigdy się nie poddałam. Denerwuje mnie takie podejście i próbuje wyperswadować młodym "pisarzom" rządzę sławy. Jeśli to nie podziała... no cóż, mówię wtedy wprost: "skoro twierdzisz, że czyjaś opinia jest wyznacznikiem tego, czy chcesz ciągnąć swoją pasję, czy nie, to może lepiej faktycznie nie pisz dalej... Albo to, albo uzbrój się w cierpliwość, bo bez niej daleko w tym biznesie się nie pociągnie."
Druga perspektywa to umiejętności i ich cierpliwe kształtowanie. Sama też mam z tym problem, bo często chcę coś napisać pomimo faktu, iż nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. Cierpliwość jest ważna nie tylko w przypadku pisania, gdzie trzeba pamiętać o wielu wątkach, aby dopiero później przejść do fragmentu, o którym w rzeczywistości chce się pisać, ale i w przypadku czytelników, którzy muszą się liczyć z tym, że ich ulubieni autorzy muszą mieć chwilę oddechu, aby pomyśleć, skupić się i napisać coś, co będzie ich zadowalało.Opowieść MUSI być w końcu przekazana płynnie i zrozumiale, aby odbiorca dostrzegł w niej prawdziwą książkę. Dlatego cierpliwość jest tak ważna - autor powinien najpierw dobrze przygotować się zanim cokolwiek napisze. To nie działa w ten sposób, że to twórca jest oceniany. Nie, to tylko i wyłącznie jego dzieło zostaje poddane głębokiej analizie i jeśli okaże się słabe, z przykrością muszę stwierdzić, że nie zainteresuje zbyt wielu odbiorców. To nie jest najczęściej wina fabuły książki (gdyż osobiście jestem zdania, że nigdy nie ma zbyt słabej fabuły), a nieodpowiedniego przygotowania lub słabej wiedzy merytorycznej.Każdy kto coś kiedykolwiek pisał powinien wiedzieć, że z dnia na dzień nic się nie zmieni. Muszą minąć tygodnie, miesiące, a nawet lata, aby choć trochę coś się poprawiło. Nawet wtedy jednak zawsze jest szansa, że zrobi się błąd.
- pracę nad swoim warsztatem i stylem - łączy się to z poprzednim punktem. Wiadomo nie od dziś, że każda opowieść musi mieć nie tylko treść, ale także i opisy, dialogi i przemyślenia głównych bohaterów, aby dało się z nimi identyfikować. Warsztat jest więc niesamowicie ważny. Nie da się go jednak wypracować ot tak, bo nagle ktoś stwierdził, że będzie pisarzem i osiągnie sukces na wattpadzie (albo i dalej). Trzeba się stale uczyć nowych wyrażeń, zwrotów, sposobów na prowadzenie opisów, czy dialogów. To niezwykle trudne, bowiem nie łatwo jest zawrzeć w jednej, dajmy na to 500-stronicowej książce, siedemdziesięciu opisów różnych miejsc i wydarzeń, opisując je przy tym tymi samymi słowami. Często się to zdarza, ponieważ młodzi autorzy nie znają zbyt wielu określeń i stale powtarzają jedne i te same opisy. Niestety, wśród czytelników, którzy obcują z wieloma profesjonalnie napisanymi książkami coś takiego nie przejdzie.Z tego też powodu każdy początkujący autor powinien stale pracować nad swoim warsztatem. Oczywiście, nie wystarczy napisać kilku wypracowań, aby wiedzieć, jak powinno się tworzyć pełnowymiarowe i spójne fabularnie książki. Ważny jest jednak styl, jakim operuje autor, a ten kształci się w miarę upływającego czasu. Stale uczymy się nowych rzeczy i tak samo jest w pisaniem. Zamiast stale pisać "powiedział" można użyć wielu ciekawych określeń jak: odrzec, zakomunikować, zaznaczyć, zauważyć, dać komuś do zrozumienia..." Czasami wystarczy wpisać dane słowo i odszukać jego synonim, aby opowieść automatycznie stała się barwna.
- próbę wyłapywania schematów/podobieństw - schematy to zmora niejednej osoby, w tym także i moja. Nie chodzi tylko o treści, które się powtarzają, ale i powracające bez przerwy zwroty, które na początku są niewidoczne, ale kiedy czyta się tekst po raz kolejny, wydają się tak jaskrawe, że rażą po oczach. Z tym też najlepiej poradzi sobie praktyka. Im dłużej ćwiczy się pisanie, tym łatwiej i szybciej odnajduje się powtórzenia, czy fragmenty tekstu, które wydają się zbyt banalne lub schematyczne. Wprawne oko do szukania podobieństw to coś, co naprawdę ciężko wypracować, ale nie jest to też niemożliwe. Czasami wystarczy po raz drugi przeczytać swój tekst, tyle że zamiast skupiać się na samej treści, skoncentrować się na gramatyce, logice itp. Uwierzcie mi, że wiele opowiadań na wattpadzie wyglądałoby dużo lepiej, gdyby ich twórcy zamiast od razu po napisaniu ostatniego słowa rozdziału go publikowali, odczekali trochę czasu i uważnie go sprawdzili. Oczywiście można poprosić o pomoc bety, co bardzo pochwalam, ale mimo wszystko warto również samemu przyjrzeć się swoim książkom. Dzięki temu w przyszłości nikomu nie będzie potrzebna beta.
- kilkakrotne czytanie swoich tekstów - tak jak wyżej :)
Jak już wspominałam, dzisiaj było krótko (a przynajmniej jak na moje standardy) :) Mam nadzieję, że każdy z was, po przeczytaniu tego "rozdziału" zrozumie, że niczego nie da się osiągnąć od razu, bez wysiłku, czy poświęcenia czasu. Mam też nadzieję, że nikogo nie zniechęciłam do pisania, bo jak się okazuje, nie jest to wcale takie proste jak mogłoby się wydawać.
Pamiętaj: Jeśli uważasz, że nie poruszyłam jakiejś kwestii, która szczególnie cię interesuje, napisz o tym w komentarzach. Z chęcią dodam coś jeszcze. Jeśli natomiast sam coś tworzysz, wypowiedz się jak ty to widzisz :) Podyskutujemy :D
Pozdrawiam Cherrich
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top