Wszystko co się liczy
Delikatna bryza odbiła się od policzka Georga w momencie gdy przysiadł na brzegu rzeczki. Było wystarczająco głęboko by woda dosięgła jego bioder gdyby zdecydował się wejść do środka.
Zanurzył powoli dłoń w wodzie napawając się jej chłodną temperaturą. Zamknął oczy pozwalając wyblakłym sprzed kilku lat wspomnieniom, zalać jego umysł.
Słońce bezlitośnie spoglądało na ich trójkę z góry. Biegli w stronę lasu by uratować się przed nieznośnym upałem jakie wielka gwiazda sprowadziła. Udało im się znaleźć rzekę dzięki czemu w końcu mogli odetchnąć z ulgą.
"Tak właśnie myślałem, że cię tu znajdę," Znajomy głos rozbrzmiał zza pleców Georga.
George otworzył oczy i odwrócił się odnajdując spojrzeniem Dreama. Maska boga chaosu ostrożnie zasłaniała całą jego twarz, a zielone szaty, które nosił okrywały ciało.
Dream powoli zbliżył się by w końcu zająć miejsce obok bruneta. Spojrzał w dół na nurt rzeki i zaczął nucić.
"Nie sądziłem, że opuścisz swój dom," Dream wymamrotał.
George chciał krzyczeć. Chciał uderzyć chłopaka który porzucił go przed laty desperacko szukając nieśmiertelności i który powrócił będąc zaledwie cząstką siebie. Chciał cofnąć się w czasie i błagać go by nie odszedł, błagać go by został z nim i nigdy nie opuszczał.
Jednak nic nie wyszło z jego ust. Jego myśli przewijały się tak szybko i były tak pomieszane, że nawet nie był w stanie. Mimo iż chciał. Wszystko czego desperacko chciał, to zebrać odpowiednie słowa by Dream zrozumiał co przez niego przeszedł.
Cisza która między nimi trwała należała do tych niezręcznych. Z chłodną bryzą lasu gwiżdżąc w uszach i miękką trawą tuż pod nimi mogłoby to być uspokajające spotkanie między starymi przyjaciółmi. Czy w ogóle byli przyjaciółmi? George już nawet nie był pewien.
"Przepraszam, że odszedłem." Dream w końcu przerwał cisze co było jak młot upuszczony na taflę szkła.
Złość wzrosła w Georgu i słowa wyleciały szybciej niż był nawet pomyśleć. "Przepraszasz? Przepraszasz za porzucenie mnie na lata? Za zniknięcie i nie zostawienie nawet głupiego listu? I teraz wracasz do mojego życia oczekując, że przyjmę z otwartymi ramionami obcego ?!"
Cisza ponownie zawitała na kilka sekund zanim Dream zwrócił twarz w kierunku bruneta. "Nie zasługiwałem by mieć przy sobie kogoś tak dobrego jak ty. Wszyscy mówili że oszalałem próbując być silniejszym, ale ty byłeś by mnie wspierać, a ja cię porzuciłem."
Jego głos zadrżał pod koniec tak samo jak i serce Georga.
Minęły lata.
Minęły lata, a George wciąż przyłapywał się na kochaniu swojego najlepszego przyjaciela.
"myślę, że nie jestem w stanie ci wybaczyć" wyszeptał George.
Dream potrząsnął głową śmiejąc się przy tym boleśnie. "Nie proszę cię o wybaczenie, mówię tylko, że przepraszam."
George musiał przełknąć te słowa zanim skinął głową. "W takim razie w porządku"
Cisza zawitała po raz kolejny i brunet zaczął się zastanawiać ile jeszcze czasu minie nim coś ją przerwie. Miał setki pytań do chłopaka który w zeszłym tygodniu wtargnął do jego domu, ale żadne nie wydawało się być odpowiednie w tym momencie.
Blondyn wyciągnął coś zza szat i delikatnie położył między nimi. Był to lekko poszarpany skórzany dziennik z uśmiechem na przodzie. George rzucił na niego wzrokiem.
"Co to jest?" Zapytał.
"Trzymałem go od momentu gdy cię zostawiłem lata temu," Odpowiedział Dream. Wzruszył ramionami i skierował wzrok z powrotem na strumień. "Pisałem w nim od czasu do czasu w trakcie mojej podróży. Pomyślałem że miło by było gdybyś go zatrzymał. Nie zasługuje na twoje wybaczenie ani teraz, ani nigdy, ale mimo to część mnie wciąż ma nadzieje"
George skinął zanim podniósł przedmiot, był zaskoczony jak ciężki był mimo swoich rozmiarów. Ostrożnie przejechał palcami po okładce wyczuwając jedynie gładki materiał skóry.
Przełknął ciężko ścinę i delikatnie otworzył dziennik. Sam w sobie nie wyglądał na delikatny ale brunet odczuwał wrażenie że pod mocniejszym dotykiem ten zniknie tak jak dream zniknął lata temu.
Dzień 1
Porzuciłem miasto. Nikomu nie powiedziałem o tym nie jestem pewny gdzie teraz pójdę.
Nie mogłem znieść bycia tam. Nie mogłem znieść tych smutnych spojrzeń i traktowania jakbym był zrobiony ze szkła.
Chce stać się silny. Chce pokazać wszystkim, że się nie złamię, nie ważne jak bardzo oni w to wieżą. Ale nie mogę stać się silny tutaj, wszyscy by mnie tylko zatrzymywali.
To była najlepsza opcja nawet jeśli czułem jak rwie mi się serce z każdym krokiem dalej.
Tęsknie za przyjaciółmi.
Ręka Georga lekko zadrżała wciąż trzymając dziennik. Ostatnia linijka dzwoniła mu w uszach, jak zepsute nagranie powtarza tę samą nutę. Odłożył książkę na bok i wziął głęboki wdech.
"Czy teraz gdy stałeś się silniejszy jesteś szczęśliwszy? Jesteś szczęśliwy jako bóg?" Zapytał. W jego gardle zaczęła tworzyć się gula wraz z łzami trzymanymi w słabej próbie nie złamania się przed starym przyjacielem.
Dream zwrócił się w jego kierunku i potrząsnął głową "Podczas próby by zdobyć więcej, straciłem wszystko co miało znaczenie."
Oddech Georga ugrzązł mu w gardle jak obserwował rękę blondyna sięgającą po jego twarz.
Kiedy ciepła dłoń spotkała się z jego policzkiem chłopak pękł.
Łzy niekontrolowanie wypłynęły z jego oczu, a łkanie wydobyło się z jego ust. Złapał się Dreama i przysunął go do siebie zanim ostatecznie otoczył ramiona wokół boga.
Miękki szloch wydobył się się z ust blondyna, na co George tylko przycisnął go mocniej chowając twarz w ramieniu drugiego.
"Straciłem Sapnapa, straciłem Bada," Dream wziął drżący wdech zanim mocniej wtulił się w bruneta. "Straciłem ciebie George. Zawsze żałowałem zostawienia cię, ale za bardzo się bałem wrócić i cię zobaczyć, aż do teraz"
George nie odpowiedział wypełniając tylko ciszę szlochem wychodzącym spomiędzy jego ust przytulając starego przyjaciela. Poczuł coś mokrego kapiącego na jego ramię, ale to zignorował, wiedząc, że jeśli by o tym wspomniał Dream by od razu przestał płakać.
"Nawet gdybym przeprosił milion razy, to nie jest wystarczająco by ci powiedzieć jak bardzo mi przykro, że odszedłem," Dream wysapał między łkaniem.
Oboje zostali tak przez chwilę, łaknąc swojego dotyku i wypłakując se oczy. Kiedy wszystkie łzy w oczach Georga wyschły odsunął się od blondyna nie będąc pewnym jak długo płakali.
Spojrzał na uśmiechniętą maskę na twarzy boga i zmarszczył brwi. "Powinieneś ją zdjąć."
Dream potrząsnął głową. " Miałem...miałem ją na sobie przez lata George i jeśli ją zdejmę będą wiedzieli kim jestem."
"Jesteśmy sami," Wyszeptał George "Nikomu nie powiem. Proszę przestań przede mną uciekać i się chować"
Cisza trwała tylko kilka sekund zanim Dream bez słowa sięgnął rękoma do maski. Złapał dłońmi za zapięcie z tyłu i po chwili można było usłyszeć ciche klik przeszywające letarg.
Twarz, którą pamiętał George była chłopcem z jasnymi rozświetlonymi oczami, lekko skrzywionym uśmiechem oślepiającym niczym słońce i piegami porozrzucanymi po opalonych policzkach .
Twarz, na którą George patrzył była niemal identyczna, ale coś wydawało się być nie tak. Jasne oczy Dreama teraz były zamglone, uśmiech rozświetlający jego twarz zaginął i przez środek jego nosa ciągnęła się blizna. Resztki chłopaka którego znał wciąż tam były, ale cała reszta jest kompletnie nowa.
Brunet ujął jego twarz w dłonie. Analizował uważnie każdy szczegół szukając co jest nowe a co zna.
"Zastanawiam się czy w ogóle powinienem przychodzić," Wyznał Dream.
"A to dlaczego?" Zapytał George.
Dream wypuścił z siebie śmiech podczas gdy łzy ciekły po jego twarzy. "Bo wiedziałem, że tylko chciałbym cię więcej gdybym przyszedł"
"Dream..." wymamrotał George spoglądając bogu w oczy.
"Chce z tobą zostać," Ponownie wyznał Dream. "Chce być przy twoim boku i chce cię kochać. Nienawidzę tego, że uciekłem i nienawidzę tego, że bałem się wrócić bo to oznaczało poddaniu się by być silniejszym"
"Co jeśli ja tego nie chce?" Wyszeptał brunet. Jego serce zakuło na myśl ponownego odejścia blondyna, ale musiał wiedzieć. "Co jeśli nie chce ciebie?"
Mina Dreama zrzedła i zacisnął szczękę. "Wtedy bym zrozumiał i odszedł"
George przyglądał się blondynowi kilka sekund zanim potrząsnął głową. "Nie chce byś odszedł, nie chce abyś mnie porzucił znowu nie ważne kiedy."
"W takim razie tego nie zrobię" Powiedział. "Nie odejdę dopóki nie będziesz tego chciał."
"Dobrze," George uśmiechnął się. Powoli zniżył głowę Dreama i pocałował go w policzek.
Odsunął się i zobaczył czerwony rumieniec pokrywający twarz boga.
"George..." wymamrotał.
"Obiecujesz zostać przy moim boku nie ważne co by się działo?" Powiedział George kilka centymetrów od twarzy Dreama. Dziennik leżał tuż obok nich i George zanotował se w głowie, by przeczytać go całego, gdy dotrze do domu z blondynem.
Dream zastygnął w bezruchu zanim wypuścił ciche "Obiecuje."
George uśmiechnął się sam do siebie zanim nachylił się łącząc przy tym ich usta jakby pieczętując obietnice. Dream skamieniał zanim oddał pocałunek, jego intencje były oczywiste dla bruneta. Mimo to George uważał, że ten pocałunek był idealny. Miał sens i to wprawiało go w komfort.
Powoli odsunęli się od siebie i Georgea otworzył oczy patrząc do góry na Dreama. Niewielka iskierka światła skakała w jego oczach. Na ten widok uśmiechnął się.
Dream nareszcie wrócił do Georga i w tej chwili tylko to się liczyło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top