Rozdział 1
Październik 1578
Obudziłam się zaplątana w pierzyny, z odkrytymi stopami, które od razu przykryłam. Przewróciłam się na drugi bok i spróbowałam zasnąć ponownie. Nie było mi jednak dane, gdyż do pokoju z impetem wpadła Mary.
- Panienko! Panienko Rose! Śniadanie! - krzyknęła rozsuwając ciężkie zasłony i wpuszczając światło do pomieszczenia. Otworzyłam oczy, gdy tylko poczułam znajomy, słodki zapach bułeczek...
-Och, Mary... Ty zawsze wiesz jak mnie pocieszyć - powiedziałam przejmując od niej tacę z jedzeniem.
Cały poprzedni dzień spędziłam płacząc w poduszkę, gdy tylko dowiedziałam się, że rodzice chcą wydać mnie za mąż. Za tydzień! Zaręczyli mnie wczoraj z synem bogatego kupca - Michaelem Barkly. To dobra partia, ale ja nie jestem jeszcze gotowa na małżeństwo! Fakt, mam już szesnaście lat, ale mogli poczekać chociaż rok lub kilka miesięcy. Nie wiem czy poradzę sobie z prowadzeniem gospodarstwa. Przeraża mnie perspektywa rodzenia dzieci. A co najważniejsze, kocham wolność, którą w pełni posiadałam - aż do wczoraj. Mam jeszcze czas na ustatkowanie się...
-Ach, małżeństwo to nie koniec świata, kochanie! - próbowała pocieszyć mnie Mary, a ja w odpowiedzi przytaknęłam niechętnie i sięgnęłam po trzecią już bułeczkę. -Michael jest bogaty... Przystojny... - mrugnęła, a ja wgryzłam się tylko w puszyste pieczywo w ogóle nie reagując. -A! No przecież! Prawie bym zapomniała! - mówiła służąca przetrzepując bezdenne kieszenie fartucha. - Przysłał ci prezent zaręczynowy!
Podała mi bogato zdobioną, drewnianą szkatułkę . Kiedy ją otworzyłam moim oczom ukazał się przepiękny naszyjnik z trzema szmaragdami otoczonymi wianuszkiem diamentów, które łączyły wszystkie trzy łezki w oszałamiającą kolię.
-Jest piękna... Ale... Ja nie chcę ślubu - odparłam unosząc głowę i wpatrując się w moją ukochaną opiekunkę i... służącą. Miałam nadzieję, że ona coś na to poradzi, ale cóż mogła zrobić? Wszystko zostało już ustalone.
Mój ojciec dobił targu - bardzo korzystnego dla siebie targu. Umówił się, że w zamian za moją rękę, ojciec Michaela Barkley'a załatwi mu udział w tegorocznej wyprawie kolonialnej Humphreya Gilberta. To pierwsza taka wyprawa w historii Anglii, a mój chciwy rodzic nie miał zamiaru przegapić tak wspaniałej okazji do wzbogacenia się. Wczoraj słowną umowę znad kufla wprowadzono w życie, oficjalnie ogłaszając zaręczyny i ustalając datę ślubu. Kiedy tylko usłyszałam o okolicznościach wyboru mojego narzeczonego, poczułam się jak przedmiot, który oddaje się lichwiarzom w zastaw za pożyczone pieniądze. To było okropne uczucie. W oczach zebrały mi się łzy i nie mogłam już dłużej patrzeć na rodziców i Michaela. Pobiegłam do pokoju i zamknęłam się na resztę dnia. Szlochałam do późnej nocy i wstałam tylko po to, aby zdjąć suknię i narzucić koszulę nocną. Odkluczyłam też drzwi, żeby Mary mogła rano bez problemu wejść do środka.
Gdy tylko przypomniałam sobie to wszystko po moich policzkach znów spłynęły łzy. Nawet bułeczki nie mogły już nic na to poradzić.
-Mary... Ja się boję... Nie znam Michaela. Zobaczyłam go... wczoraj... po raz... pierwszy - mówiłam pochlipując. Mary przysiadła obok mnie na łóżku.
-Skarbie... Nic już nie zmienimy. Taka jest decyzja Państwa. Uznali, że tak będzie dla ciebie najlepiej - mówiła Mary ze współczuciem, ale i lekką irytacją w głosie.
-Tak będzie dla nich najlepiej! - krzyknęłam w porywie gniewu.
Jak oni mogli mi to zrobić?! Wolałabym poznać męża wcześniej, niż w dzień zaręczyn!
-Nie zapominaj się, Rosemary! Rodzicom i ich decyzjom należy się szacunek! Nikt nie zapyta cię czy się zgadzasz. Musisz się pogodzić z małżeństwem i koniec. Przestań się w końcu nad sobą użalać! - wybuchła Mary nie kryjąc już irytacji moim zachowaniem. Wstała z łóżka i skierowała się do sąsiedniego pokoju. Wróciła po chwili i rzuciła krótko "Ubrania gotowe". Podniosłam się i powolnym krokiem udałam za nią do drugiego pomieszczenia. Podała mi wilgotny materiał do obmycia po czym pomogła włożyć bieliznę i suknię. Rozczesała i utapirowała moje włosy, a następnie zaczesała je do tyłu i ułożyła w kształt serca.
A co gdybym uciekła?
Pomyślałam gdy Mary skończyła układać moje włosy i wyszła.
***
To moje pierwsze prawdziwe opowiadanie i będę wdzięczna za każdy komentarz.
Okładka wykonana przez @nanqax ;) Miło mi, że mimo wszystko daliście mi szansę!
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top