Przeczytałam coś
I stwierdziłam, że chcę tutaj wam o tym napisać póki mój zapał jeszcze się skrzy.
Zna ktoś? Proszę, powiedzcie, że tak.
No więc
Chmmm
Ciężko mi to określić.
Znalazłam to w bibliotece parę dni temu, gdy autorka zapytała, czy dobrze będzie napisać kontynuację. Nie dodawałam jej tam, nie wiem, czemu tak się dzieje. Dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie miałam tych wszystkich list ogarnąć, wszystkie książki umieszczałam w bibliotece. Może, gdy zdecydowałam się je przenieść do list ta jedna zaplątała mi się pod palec i ukryła w archiwum, czekając na swój czas. Moje archiwum to prawdziwa terra incognito. Muszę je kiedyś przejrzeć.
A może to po prostu błąd Wattpada, miałam ją w jednej z list.
Niedawno znalazłam kolejną taką nową książkę. Żartowałam, że może to świat się o mnie zatroszczył i zważając na to, że tak strasznie narzekam na niedobór opowieści bxb w 2019 roku postanowił mi dopomóc.
Cóż, jeśli tak jest, to świat jest mniej więcej taki, jakim go sobie wyobrażałam w moich filozoficznych nastrojach, gdy byłam mała.
Nie jestem pewna, co teraz czuję. Chyba szczęście. I ulgę. I odpoczywam.
No więc najpierw tak się wciągnęłam, że nie mogłam się oderwać. Potem, gdy rano obudziłam się o siódmej, mimo, że zasnęłam po drugiej, bo czytałam, trzęsłam się z emocji i odkrywałam, że ludzie potrafią śmiać się ze szczęścia. Nie ze śmiechu, tylko z radości. Niezwykłe, nie? Tak często o tym czytałam, ale nie sądziłam, że tak można.
W każdym razie, gdy się obudziłam, czułam, że jestem głodna. Ale chej, wstać musiałam dopiero o dziewiątej, więc miałam dwie wolne godziny na czytanie. Więc poświęciłam sen i czytałam, nie czując zbyt wiele. Ludzie w komentarzach panikowali, zachwycali się, a ja tylko czytałam z lekkim zaciekawieniem i głodem, aż nie mogłam wytrzymać i wstałam. Naprawdę nie mogłam wytrzymać, szamotałam się w tym. Nadal nie jestem pewna, dlaczego.
Cały dzień miałam to uczucie, jednocześnie musiałam czytać, znosić ból który to wywoływało i nawet nie mogłam złapać oddechu, czułam się, jakby było mi duszno. Coś jak ziewanie, tylko nie możesz ziewnąć do końca. Może zrozumiecie. Teraz mi lepiej, ale w połączeniu z chorym na gruźlicę dziadkiem, który był u nas w wakacje nie brzmi to za dobrze.
Teraz już mam pomysł, co się działo. Gdy siedziałam do drugiej i czytałam, nadszarpnęłam sobie struny emocji. I potem się popsuły na pewnien czas. Ale czytałam. Była niedziela, a i tak poszłam po drugiej spać. Jest poniedziałek, a nawet nie jestem specjalnie zmęczona.
To było
Jak
Szczęście, przedziwne, prawdziwe szczęście
I ból
I zakochanie, choć nie w kimś konkretnym
I jakbym wypiła truciznę
I zmęczenie
I
Płakałam
Ja nie płaczę nigdy
Nie łzami
Może czasem szlocham, ale nigdy z czegoś takiego, nawet, gdy się wzruszę
A teraz jestem spokojna i szczęśliwa
katharsis
To nie jest książka dla każdego. Jeśli ktoś jest wyjątkowo wrażliwy na złe sceny, to chyba zalecam ostrożność.
Bardzo złe sceny.
Takie, że nawet mnie to tknęło. Mimo wszystko, mimo tego, że tylko z jednej strony, mimo otępienia.
Przeczytajcie to, proszę. Bo warto. Nawet, jeśli ceną jest zdrowie psychiczne.
Co ja plotę.
Jeśli chcecie, to w komentarzach mogę napisać, czy kończy się źle, czy ok. Nie chcę wam psuć.
Bolesne doświadczenie
Najpiękniejsze, jakie widziałam
Nie żadne Wertery, czy inne romamtyczne ideały. Nic innego. Tylko to.
No dobrze, publikuję to, zanim zdążę się rozmyślić, czy to przeczytać. Jak wtt wam tego nie znajdzie, to przeszukajcie moje listy, choćby tę Nad Gwiazdami Niepodległą.
Muszę ją przeczyścić, bo coś czuję, że sporo z jej zawartości z powodzeniem nada się do Błyskotliwych. To nadal wysoko, bardzo.
Trzymajcie się. I wysypiajcie
Chciałabym coś powiedzieć, ale nie jestem pewna
Hej
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top