lEEEEEE
Ok, czas na opowieść
Otóż gdy pojechałam nad morze, wymyśliłam sobie, że co rano będę szła na plażę i zbierała śmieci. (Bo właśnie siedzę w Świnoujściu, polecam, bardzo fajnie, w brew pozorom nie ma tłumów, dobrze urządzone autobusy, nawet pogoda miła.) Nie udało mi się zrealizować tego pomysłu, ale dziś zmusiłam siebie i mamę do wyjścia na dziką plażę niedaleko latarni morskiej, na przeciwko przystanku autobusowego. Już raz tam byłam i to iście cudowne miejsce. Trzeba w prawdzie przejechać najpierw autobusem do promu (albo spacer, jak kto woli), a potem pojechać jeszcze dalej, ale opłaca się. No i jak tam dotarłyśmy mama na chwilę się rozłożyła, a ja zbierałam muszelki. No i wtedy podbił do mnie taki facet, który wcześniej chodził po plaży z workiem, więc się domyśliłam, że też zbiera śmieci. Zagadnął mnie czymś w stylu: zamiast muszelek proponuję pozbierać śmieci z plaży, bo by się przydało. No to mu powiedziałam, że też przyjechałyśmy tu śmieci zbierać i za chwilę pewniw będziemy. Nie pamiętam jego odpowiedzi, ale potem powiedział coś, że Polska nie jest jeszcze gotowa, na co ja odparłam, że jest coraz lepiej i ekologia w naszym kraju ciągle się rozwija, i to dość prężnie, a ten nadal się upierał, że jest coraz gożej, po czym mnie zapytał A siostra skąd jest?
Ogólnie taki dziwny człowiek, ale w mierę miły. Pierwszy raz w życiu spotkałam eko hipisa, muszę to odnotować, 15 sierpnia 2019.
Ogólnie to zbieranie śmieci jakoś słabo mu szło, bo tyle co zebrał z całej plaży my uzbierałyśmy w pierwsze pół minuty. W pewnym momencie mama siadła na piachu i wybrzebywała jakiś worek, a ja łaziłam dalej. Oprucz śmieci zbierałyśmy też szkiełka oszlifowane przez morze, bo mama je uwielbia. Trochę ich tam było, bo ludzie przychodzili tam pić, ale głównie duże. No i znalazłam coś takiego
Na początku sądziłam, że to jakaś skamieniała gąbka, ale potem jubiler stwierdził, że to raczej kość. To ma nieco więcej sensu.
Dzisiaj jeszcze byłyśmy u jubilera i patrzcie co mam:
Nie widać jak się mieni, ale jest prześliczna. Zawsze bardzo chciałam mieć geodę, kosztowała 20 złotych. Ponoć właściciel przywozi je sam z Afryki.
A na plaży już praktycznie nocą znalazłyśmy telefon komórkowy i zaniosłyśmy go do baru.
Właściwie ja znalazłam.
I patrzcie na tego kota
Żyje obok mojego hotelu,
jest ogromny. Można go normalnie głaskać.
Ahh, spać, zmęczona jestem
Przepraszam, że nieco mnie nie ma, naprawdę
Muszę coś z tym zrobić
Na przykład przestać gadać i zacząć działać
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top