{2}

Po około godzinnym wykładzie dziewczyna-królik wyszła, a Takami'ego pochłonęły myśli. Głównie odnośnie tego, co działo się dzisiejszej nocy i ranka. Szczerze mówiąc, chciałby go jeszcze raz spotkać i jeszcze raz pomóc, pomyślał i zaśmiał się w duchu. Dlaczego miałby chcieć spotykać złoczyńcę? To wydawało się bardzo abstrakcyjne. 

Po kilku minutach wrócił ze świata własnych myśli i wyszedł na patrol, uprzednio informując o tym recepcjonistkę, przez telefon. Otworzył jedno z okien i wyfrunął. Przeleciał nad kilkoma ulicami i wylądował w miejscu, gdzie poprzedniego wieczoru zastał krwawiącego Dabi'ego. Wyszedł z uliczki i udał się do pobliskiej kawiarni.

- Dzień dobry - powiedział uśmiechając się, od razu usłyszał kilka szeptów na jego temat

 - Dzień dobry, witamy w kawiarni Heaven czym mogę służyć? - zapytała brązowowłosa dziewczyna

- Po proszę jedną, dużą, czarną kawę - rzekł i wyciągnął portfel

- To będzie 7,90 - powiedziała brunetka drukując paragon - prosimy chwilę poczekać - powiedziała, a mężczyzna usiadł na jednym z krzeseł barowych.

Chwilę rozglądał się po kawiarni i ludziach. Potem przeczytał wszystkie informacje na tablicach za barem, a na końcu bawił się drewnianym patyczkiem, który służył do mieszania napoi. Po kilku minutach, które dla pro hero wydawały się wiecznością jego zamówienie było gotowe. Podziękował i życząc miłego dnia opuścił lokal, po czym zaczął swój patrol.

Przechadzał się ulicami miasta, co jakiś czas pomagając staruszkom nieść zakupy, albo dzieciom znaleźć ich rodziców. Czasami też ludzie podchodzili do niego prosząc o autograf albo zdjęcie, lub po prostu powiedzieć jakieś miłe słowo. Tak mniej więcej wyglądały patrole dzienne. Zabawa zaczynała się koło 17-18 gdy słońce się zniżało. Do tej godziny miał jeszcze 2. Postanowił coś przekąsić i chwilę polatać. Po zjedzeniu sushi w jakiej małej, przyjemnej knajpce, wzbił się w powietrze i  począł krążyć po niebie. Miasto tętniło życiem. Teraz nastolatkowie opuszczali swoje szkoły i udawali się do domu, lub wychodzili ze znajomymi. Hawks postanowił usiąść na jednym z budynków i pooglądać panoramę miasta. Wyciągnął również telefon i zamieścił szybkiego tweeta ze zdjęciem, gdzie siedzi. Po wyciszeniu powiadomień i jeszcze chwilowym nacieszeniem się widokiem rzucił się w przepaść, a kilka sekund przed upadkiem, rozłożył swoje czerwone skrzydła i wzbił się w górę.  

Zbliżała się Ta godzina. Na ulicach można było zaobserwować coraz więcej bohaterów wyruszających na patrol. Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy, a na budynkach zaczynały świecić neony. O dziwo patrol mu się nie dłużył. Gdy o 22 otworzył drzwi do swojego mieszkania, czuł, że coś jest nie tak. Zamknął za sobą drzwi i zdejmując uprzednio buty, ruszył w stronę kuchni zapalając światła. Gdy tam dotarł w pomieszczeniu siedziała postać. Po posturze poznał Dabi'ego.

 - Och to tylko ty - mruknął niższy i ruszył wstawić wodę w czajniku - co tam? - zapytał jakby nigdy nic

- I to jest twoja reakcja na złoczyńcę siedzącego w twoim domu? - spytał szatyn z uśmiechem

- A jak mam niby reagować  - rzekł blondyn - mam Cię od razu atakować? Nic mi nie zrobiłeś - zakończył wyciągając dwa szare kubki - czarna czy owocowa? - spytał wyciągając herbaty

 - Owocowa - powiedział złoczyńca i począł się przyglądać czerwonoskrzydłemu

- No to czemu tu jesteś? - zapytał w końcu Hawks stawiając kubki na blacie i siadając naprzeciw wyższego

- Przechodziłem obok i postanowiłem wpaść, a że Ciebie nie było, to czekałem - powiedział smętnie mieszając napój

- A tak serio? - zapytał Takami, wyczuwając kłamstwo w jego wypowiedzi

- Ehhhhh... Pokłóciłem się z Tomurą i nie mam wracać do bazy, przez najbliższe 3 dni - mruknął ledwo słyszalnie

- I uważasz, że dam Ci nocleg? - spytał uśmiechając się bohater

 - Eeee... Nie wiem, ale moje nogi same tu przyszły. W ogóle nie wydaje Ci się dziwne to, że tak po prostu, ze sobą rozmawiamy? - zadał pytanie, nad którym Hawks myślał dzisiaj cały dzień

- To pytanie zadręcza mnie od ranka. Tak po prostu ze sobą rozmawiamy, jakbyśmy znali się od kilku lat i nie byli wrogami - rzekł niższy dopijając swoją herbatę - Możesz tu spać, ale mam jeden, no dobra dwa warunki - powiedział Takami wstając i zabierając kubek, wkładając go do zlewu

 - Jakie? - spytał Dabi idąc w ślady bohatera

 - Po pierwsze nikt nie dowie się, że tu jesteś i nie spróbujesz mnie zabić, po drugie, gotujesz jedzenie - stawił warunki i czekał na reakcje wyższego

- Zgoda - przytaknął szatyn 

 - To wolisz kanapę, czy łóżko piętrowe - spytał

- Wybieram opcję numer 2 - rzekł wyższy i dodał - Co z moimi ubraniami? - zapytał niższego

- Zaraz Ci je przyniosę. Chcesz możesz spać w tamtych, a te Ci wypiorę. Nie chcę, żeby jakiś śmierdziel mi chodził po domu - powiedział i udał się do swojej szafy. Już po chwili był spowrotem. - Wiesz gdzie jest łazienka - powiedział, a wyższy wyszedł z pomieszczenia. W tym czasie Hawks zaczął szykować łóżko do spania.

Po około 15 minutach siedzenia w samotności i przeglądaniu internetu przyszedł jego tymczasowy współlokator.

- Wychodzisz gdzieś jutro? - spytał szatyna

- Nie wiem - odpowiedział krótko - o której wstajesz- zapytał się niższego, co jak co, ale chciał spełniać warunki "umowy"

- około 7 - odpowiedział spokojnie i ziewnął

- Ok. Dobranoc - rzekł i zakrył się kołdrą

- Słodkich snów - odpowiedział niższy i zaśmiał się cicho. Na twarzy złoczyńcy również wykwitł mały uśmiech, ale bohater nie był w stanie tego zauważyć, gdyż już spał. 

Obydwoje mieli raczej płytki sen, co było w tym wypadku bardzo zrozumiałe. Nie mogli sobie przecież tak z dnia na dzień zaufać. Tym bardziej zważając na ich prace. Około godziny 6:50 Dabi był w pełni obudzony i zaczynał szykować jedzenie. 10 minut potem w kuchni pojawił się lekko zaspany Hawks. Od razu pobudził się na widok nowego znajomego i poszedł zrobić sobie kawę. 

- Cześć - powiedział Dabi 

- Witam - powiedział i uśmiechnął się bohater. 

Gdy woda na kawę się grzała Hawks poszedł się przebrać i wrócił po chwili. Tak mniej więcej mijały dwa kolejne poranki. Nadszedł dzień wyprowadzenia się Dabiego. 

- Już idziesz? - zapytał blondyn podchodząc do drzwi wyjściowych - Właśnie otwierałem wino - uśmiechnął się

- To zaproszenie? - zapytał z ciekawością

- Jak chcesz - odpowiedział i wzruszył ramionami.

- No dobra skoro tak bardzo chcesz  - mruknął sarkastycznie i zdjął jednego już założonego buta

Po około godzinie picia różnych trunków ich świadomość była zaburzona. Zaczęły sie rózne dziwne wyznania.

 - Ty wiesz co - powiedział lekko niewyraźnie Hawks - ty jesteś serio fajny - uśmiechnął się do kompana

 - A ty również kolego - odparł Dabi i stuknęli się butelkami piwa - Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę pił z bohaterem - dodał i spojrzał przez okno na panoramę miasta

- A ja ze złoczyńcą - powiedział i powtórzył czynność towarzysza

- Chyba zostanę na jeszcze jedną noc - mruknął - jeśli oczywiście się zgodzić - zwrócił się do skrzydlatego

- Mi tam odpowiada - rzekł odwracając głowę w stronę złoczyńcy.

Patrzyli na siebie kilka minut, aż w końcu Hawks wybuchł śmiechem

- Mam coś na twarzy? - zapytał ze zdziwieniem

- Nie po prostu - wykrztusił i położył się na ziemi - to naprawdę nieprawdopodobne, to wszystko co się dzieje - zamknął oczy z uśmiechem cały czas leżąc na panelach

- Nie da się zaprzeczyć - powiedział z uśmiechem Dabi i również położył się na podłodzę. Po chwili obydwoje spali.

Na rano Takami obudził się sam. Wstał z lekkim bólem głowy i dostrzegł kubek, a obok niego kartkę.

Dzięki za wczorajszy wieczór, było śmiesznie. Tutaj masz coś na kaca. Miłego dnia Takami

Hawks uśmiechnął się pod nosem i wypił zawartość naczynia. Od razu poczuł się jakoś lepiej. Wstał i poszedł do kuchni coś zjeść. Na stole czekała kolejna niespodzianka. Kilak jeszcze trochę ciepłych tostów wskazywało na to, że Dabi niedawno opuścił jego mieszkanie. Bohater zjadł śniadanie i około godziny 10 znajdował się w pracy.


Hej

Zauważyłam, że ktoś to czyta! Dziękuję i ma nadzieję, że się podoba ;)

Do następnego~ 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top