Siedem upadków

Pierwszy raz upadłem, kiedy zdradzili mnie przyjaciele,
Tak mnie to zraniło, że stopniowo ubywałem na ciele.
Teraz już wiem, że to musiało się stać,
Bo choć było ciężko, w końcu mogłem spokojnie spać.

Drugi raz upadłem, kiedy zmarł mój dziadek,
Czułem się źle, będąc niemal jak jego śmierci świadek,
W przeciwieństwie do reszty, nie liczyłem na żaden spadek,
Choć wciąż martwiłem się głównie o swój zadek.

Trzeci raz upadłem, kiedy potrzebowałem atrakcji,
Więc zraniłem paru ludzi, by do swego życia wprowadzić trochę akcji.
Ślepy, nie widziałem w kogo się zmieniam w wolnym czasie,
Teraz stoję, przyglądając się temu, co wyrządziłem - ludzkich krzywd masie.

Czwarty raz upadłem, porzucając niemal wszystko co mam,
Wyrzucając ze swego życia śmieci, zostając całkiem sam.
Trudny to był okres, patrząc na to z perspektywy czasu,
Trzymałem wtedy przy sobie sporo krzyku i hałasu.

Piąty raz upadłem, wracając do owych śmieci,
Lecz byłem głupi i naiwny, wierząc, że słońce nam zaświeci.
Z psychicznego zmęczenia, postawiłem krok daleko w tył,
Bo okazało się, że będę jeszcze gorzej niż wcześniej żył.

Szósty raz upadłem, uzależniając się od zadawania innym ran,
Potem od zadawania ich sobie - uderzałem głową o jedną ze swoich czterech ścian.
Nie zauważałem, że to już znak, że pora wdrożyć parę zmian,
Brnąłem w to dalej i takim sposobem zdobyłem kilka brzydkich mian.

Siódmy raz upadłem, gdy pokochałem swych grzechów ofiarę,
Kiedy w końcu odeszła, straciłem we wszystko wiarę.
I nie tęskniłem już nawet za krzywdzeniem drugiej osoby,
Tęskniłem za tą osobą, doprowadzając się do choroby.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top