Samotność
Otula mnie, tak czule,
Nie wypuszcza,
Stwarza wielkie bóle.
Obejmuje mnie,
Bardzo mocno,
Wstrzeliwuje kulę.
Zaciska dłonie na mej szyi,
Dusi mnie, aż nie usnę,
Sprawia, że czuję się niczyi.
Tracę równowagę,
Uginają mi się już kolana,
I tak od nocy aż do rana.
Nie daje mi odpocząć,
Spędza sen z powiek,
Taki samotny ze mnie człowiek.
Wprowadza powoli w paranoję,
Zaciskam zęby na ustach,
W głowie myśli bolesne roję.
A jeszcze zanim zdążę się zagoić,
Wtacza kolejne działo,
Które paraliżuje me ciało.
Lecz jakiej krzywdy by mi nie wyrządziła,
Ona jako jedyna zawsze tu jest,
Nawet jeśli we mnie śmierć zbudziła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top