Jesienne refleksje
Koniec lata, jesień przyszła,
Wraz z nią przyszły chłodne dłonie i zapchany nos.
Czasami jakiś litr więcej wypłakanych łez niż na wakacje,
Jednak na pierwszy rzut oka były to tylko lodowate ręce i katar.
Kubek gorącej herbaty nie był w stanie nic naprawić,
I choć ocieplał me zimne palce,
Nie sprawiał, że świat przestawał się w nich zapadać,
Ani nie zrobił mego wnętrza cieplejszym.
Zrobiło się jeszcze zimniej - we mnie i na zewnątrz,
A mróz na ulicy, wżerający się w stopy tylko pogarszał;
Pogarszał ból, pogłaśniał krzyk, potęgował tęsknotę do ciebie,
I tak mi przykro, że tego nie naprawi już wrząca zupa.
Palę za sobą mosty, choć ich ogień ani trochę mnie nie ogrzewa,
Zimna i zbłąkana, patrzę tylko jak pięknie oświetla mój ciemny świat.
Nie mogę i nie chcę tego pojąć, kto tak naprawdę rozdzielił nas,
Ale wiem, że ta zima, choć jeszcze nie nadeszła, zmroziła moje małe serce bez odwrotu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top