Rak
Sześćdziesiąt dni jak wieczność i jak godzina,
Wciąż mi nie przeszło - czuję, jakby to było wczoraj.
Ta tęsknota sprawia, że nie mogę oddychać,
Wypala moje płuca niczym nowotwór.
W mojej głowie straszny potwór,
Chwyta rękoma za każdy organ w mym ciele,
Którego zdoła choć opuszkiem palca dotknąć.
Sprawia, że każdy z nich powoli i boleśnie obumiera,
I choć za tobą płaczę kolejny już dzień,
Cieszę się, że na to nie patrzysz, bo naprawdę kochałaś.
Nadchodzi mróz, być może odmrozi kciuki tej bestii;
Być może uda mi się odetchnąć trochę do wiosny od jej silnego chwytu,
A może nawet przymarznięte kończyny jej nie powstrzymają.
Jeśli polegnę, to pamiętaj - nie błagałem o koniec ani chwili,
Biorę i mocno ściskam to, co życie mi wkłada w dłoń.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top