Wstyd

Pewien szatyn kręcił się dookoła przez chwilę by znów z trudem znieruchomieć. Wyciągnął ponownie przed siebie rękę by drżącą dłonią wypełnić kolejną lubrykę w  zaległym raporcie, który miał przed sobą. Był ubrany w pogniecioną koszulę, która prześwitywała dzięki czemu dało się dostrzec jego obandażowane ramiona, ręce i klatkę piersiową oraz zwykłe czarne bokserki. Jego włosy były niezwykle potargane, a skóra twarzy zaczerwieniona na policzkach. Z jego ust wypadło ciche westchnienie, a powieki opadły ukrywając przed światem czekoladowe oczy. Odchylił głowę nieco za krzesło czując jak ogarnia go wstyd. Był do tego uczucia przyzwyczajony, doświadczał go aż nazbyt często. Czy to było wtedy kiedy Mori-san odratował go po jego pierwszej próbie samobójczej, czy to wtedy kiedy jego były jak i obecny partner rzucają w jego stronę coraz bardziej wymyślnymi nazwiskami, jeszcze wtedy kiedy przypominał sobie ten żałosny okres kiedy mieszkał w kontenerze.

Jak nie miał gdzie załatwić swoje potrzeby czy nawet po prostu się umyć. Gdzie nie było ani ogrzewania oraz klimatyzacji przez co w zimę i lato cierpiał katusze przez temperatury, których ktoś w jego wieku nie powinien znosić, nawet czasami i przeżyć. Pamiętał to jak nawet nie opłacało mu się kupować jedzenia bo nie miał gdzie go trzymać, a na dodatek przez takie temperatury oraz ogrom brudu, który się tam znajdował na pewno też nie przetrwałoby długo. Był pewien, że raz szczury wyjadły mu obiad składający się z paczki czipsów. Kiedy więc jak trafił do agencji, a Fukuzawa-san pokazał mu gdzie będzie mieszkać nie wiedział jak się zachować. Mieszkanie na tyłach agencji, który zagwarantował mu jego nowy szef był małej powierzchni jednak nie zawracał sobie tym głowy. Bardziej skupił się na łóżku w sypialni, lodówce w kuchni czy wiatraku w salonie. Wtedy też ogarnęło go zażenowanie. Był dorosły, to nie powinno  go dziwić. To była najzwyklejsza w świecie kawalerka, a mimo to i tak zaniemówił chociaż już nie raz widział większe i bogatsze domostwa. Mężczyzna musiał wtedy coś dostrzec na jego twarzy bo powiedział, że jest teraz członkiem agencji, że jest ich częścią, a on poczuł się źle z tym, że jego nowy przełożony litość względem niego. Czuł się wtedy tak bardzo upokorzony jednak na pewno nie w takim stopniu jak teraz.

Tak, każdy moment z życia Dazaia Osamu był po brzegi wypełniony wstydem, a wpatrując się w mężczyznę siedzącego naprzeciw niego i leniwie, niemal od niechcenia, machającego małym pilotem z okrągłym przyciskiem na środku, wiedział, że za chwilę nastąpi kolejna taka chwila.

Do jego uszu doszło kolejne kliknięcie, a on zacisnął gwałtownie nogi czując jak ściska nimi swoją erekcję. Jeszcze jakieś dwie godziny temu skończyli uprawiać seks. Nie było to nic nowego. Fiodor często pojawiał się znikąd w jego mieszkaniu bez żadnego towarzystwa proponując jakąś inteligentną rozmowę lub partyjkę szachów. Twierdził on, że w jego otoczeniu nie ma nikogo na tyle mądrego i interesującego by mógł spędzić z tą osobą czas pod kątem zwykłego spotkania i nie zirytować się brakiem szarych komórek w mózgu towarzysza. Tyle, że w większości przypadków lądowali w dość cenzuralnej sytuacji. Zazwyczaj to właśnie szatyn łamał się pierwszy i zaczynał wszelakie zbliżenia. Siadał na kolanach, obejmował ramionami czy też jak czasami się zdarzało robił dość bezwstydne rzeczy w całkowicie niespodziewanych momentach. Tak też było im tym razem przez tym razem wylądowali na materacu. Był niemalże pewien, że kiedy ten był jeszcze zamroczony, praktycznie na skraju snu to właśnie wtedy Dostojewski wykorzystał okazję i włożył małą zabawkę erotyczną do je wnętrza. Karcił się w myślach za taką nieostrożność i spuszczenie gardy jednak nie był aktualnie za bardzo o tym myśleć kiedy wyjątkowo chciał zrobić dokumenty do pracy, a demon postanowił się nim zabawić właśnie w tej chwili.

Widział jak jego już nabrzmiały penis odznaczał się na czarnym materiale, który mu niezwykle przeszkadzał. Pot spływał po jego ciele, w pomieszczeniu stawało się duszno. Nie był w stanie powstrzymać donośnego jęku, który obił się po ścianach ciasnego pomieszczenia zaraz po tym brunet zwiększył natężenie wibracji. Nie był w stanie już dłużej wytrzymać i właśnie z tego powodu długopis wyleciał mu z ręki upadając cicho na panele. Nabrał więcej powietrza do płuc przez uchylone i popękane wargi, a następnie pochylił się do przodu. Jego dłoń powędrowała do bielizny chcąc zaznać choć częściowej ulgi jednak nie było mu to dane. Słysząc niemalże polecenie o tym, że jeszcze ma się nie dotykać czuł się niczym pies, który jest tresowany przez swojego pana, a on naprawdę nie znosił psów. Tej ich naiwnej lojalności, tego jak potrafią się cieszyć na widok swojego kata, jak wykonują wszelakie polecenia byleby tylko zostać pochwalonym. Wycofał powoli kończynę oddalając ją od swojego krocza i ułożył ją wraz z drugą na blacie mebla przed nim. Podpierając się o niego podskoczył zgrabnie próbując udawać, że nie trzęsą mu się nogi i na nim usiadł. W tamtej też chwili wibrator na nowo przestał się poruszać, a on nie wiedział jak powinien się czuć.

Obrócił się w stronę kochanka by wciągając nogi na stół podejść w jego stronę na czworaka. Znajdując się już dość blisko niego usiadł wygodnie przed nim pochylając się delikatnie w tył i podpierając rękoma, ale i również rozchylając nogi tak mocno jak jego podnieceniu mu pozwalało eksponując Rosjaninowi to do czego zdołał go doprowadzić w nie więcej niż piętnaście minut. Ten obserwował to tylko temu przez chwilę by unieść wzrok na młodszego spoglądającego na niego zza kurtyny czarnych i długich rzęs. W pokoju zapanowała naelektryzowana napięciem cisza, która była bardziej gwałtowniejsza niż tysiąc słów wypowiedzianych w niemal tym samym czasie.

— Po co my to właściwie robimy? — Brązowooki zadał pytanie cichym, niby na pozór lekkim tonem.

W rzeczywistości tak jednak nie było. Zawsze to jedno pytanie latało wokół nich, mimo to umieli je bezbłędnie ignorować. Już od samego początku kiedy zaczęli się pieprzyć co powinno być niby czułe i intymne, mieli te pytanie w głowach. Oboje. I ich motywy były całkiem dobrze znane przez przeciwne strony. Fiodor w ten sposób chciał pozyskać jakieś informacje na temat Zbrojnej Agencji Detektywistycznej, czasami też o Portowej Mafii. Dazai natomiast chciał mieć kogoś kto po prostu sprawi, że nie będzie mu się nudziło po jasnej stronie. Nie były to jednak ich pełne cele tylko ich części. Możliwe, że sami jeszcze nie zrozumieli, że były jakieś inne poza tymi, jednak nie zmierzali o tym rozmyślać. Żeby zapomnieć o tej jednej znaczącej kwestii zazwyczaj rzucali się na siebie niczym króliki w okresie rozmnażania. Wbrew pozorom bardzo szybko wtedy ich myśli na ten temat się ułatwiały pozwalając mózgowi skupić się tylko na przyjemniejszych, bardziej przyziemnych kwestiach. Jedynym problemem potem jest to, że jego ciało było wymęczone, gardło go piekło, dolne partie bolały tak, że nie mógł chodzić, a wargi okropnie spuchnięte co tym potwierdzałoby przypuszczenia do tego co robił w ostatnim czasie dlatego też nie pojawiał się w swoim miejscu pracy w takim stanie co czasami potrafiło naprawdę długo zająć.

Dlatego też nie był zdziwiony kiedy urządzenie włożone dość głęboko w jego odbyt znów zaczęło wykonywać ruchy. W tamtym momencie był wrażliwy na wszelaki dotyk. Każde nawet najbardziej przelotne muśnięcie nagiej skóry powodowało u niego głośne westchnienia czy też czas nawet jęki kiedy zaciskał palce obok wewnętrznej strony uda. Poruszył niespokojnie biodrami czując, że chce więcej. Bandaże nie były w stanie schować całej gęsiej skórki, która pojawiła się mu na ciele, a serce waliło mu w pierś tak, że miał wrażenie, że za chwilę połamie mu żebra. Krew szumiała w uszach, a wstyd zanikał coraz bardziej pozostawiając po sobie chorobliwą żądze. Żeby zająć się czymś sięgnął drżącymi palcami do guzików koszuli, którą miał na sobie i zaczął ją powoli rozpinać. Nie potrafił się jednak w pełni na tym skupić przez co do niektórych musiał podchodzić z próbą tego więcej niż raz. Kiedy wreszcie ubranie zsunęło się z jego ramiona poczuł jakby zrzucił z siebie przynajmniej stukilogramowy głaz. Wtedy też znów zakiełkowała w nim świadomość obecności w jego wnętrzu zabawki jednak już bez jej grzesznych zastosowań. Skierował nieprzychylne spojrzenie na obcokrajowca, który nawet nie zaszczycił go odwzajemnieniem spojrzenia. Zamiast tego sunął nim po jego klatce piersiowej by za raz potem dołączyć do tego smukłe, blade palce.

Szatyn wzdrygnął się pod zimnym dotykiem, który co chwila przemieszczał się w inne miejsce. Zazwyczaj nie okazywali sobie żadnych czułości bo nie widzieli w tym takiej potrzeby. Nie byli dla siebie niczym więcej niż środkiem do pozyskania celu. Prędzej niż myśli, że Fiodor chcę sprawić by było mu dobrze to raczej obstawiałby, że chce się z nim droczyć co w sumie w niego pasuje. Nie zamierzał jednak nijak tego komentować czy zaprzestawać dopóki nie będzie miał pewności, że wyższy nie będzie chciał przypadkiem w taki sposób go rozproszyć, a następnie przedziurawić od tyłu na pół obieraczką do jabłek. Zaskoczone westchnienie wydostało się z jego przed chwilą ściśniętych ust kiedy poczuł jak drugi naciska na jego brodawkę. Spojrzał nieco w dół tak by zobaczyć dłoń mężczyzny przy jego sutku. Ścisk powoli przesuwał się w stronę stronę twardego od podniecenia gruczołu, a kiedy ten znalazł się całkowicie pomiędzy palcami anemika ten ścisnął go na początku delikatnie coraz bardziej nasilając nacisk. Jęk, który w tamtym momencie uleciał w powietrze wyzwolił z niego całkowite zażenowanie swoim zachowaniem. Nie myślał teraz o tym jak żałośnie będzie wyglądał, jak obrzydliwie będzie się zachowywał. Po prostu nie mógł już czekać zwłaszcza, że materiał z który z został wykorzystany do zrobienia jego bokserek stawał się coraz bardziej mokry, a on sam nie wiedział czy dłużej tak wytrzyma.

Rosjanin jednak wyraźnie się tym nie przejmował tylko usatysfakcjonowany jego reakcją dalej zabawiał się jego sutkiem co jednocześnie go bolało, ale i nakręcało jeszcze bardziej. Fioletowooki wyginął go na początku na boki po chwili wracając nim do jego pierwotnego miejsca jednak po chwili ciągnąc za niego udało mu się go przycisnąć do piersi kochanka. Cały czas obserwował jego zmieniającą się mimikę, napięcie ciała czy też to jak z jego usta były rozkosznie uchylone przez co zrumienionymi policzkami i tym konkretnym spojrzeniem jak na ironię wyglądał dość niewinnie. Puścił go w końcu popychając młodszego tak by ten położył się na blacie co bez najmniejszych oporów wykonał. Detektyw obserwował z dołu twarz obcokrajowca z zafascynowaniem. Na jego twarzy nigdy nie pojawiało się nic z wyjątkiem rumieńca zmęczenia gdy to robili jednak dzisiaj coś było inaczej. Czuł w kościach, że mina starszego różni się czymś czego nie potrafił dostrzec. Jego miednica podświadomie się wypięła się w górę kiedy poczuł jak dłonie kochanka zsuwają z niego szybkim ruchem bieliznę, a na jego twarzy wypisała się ulgą kiedy członek obił się o jego brzuch nie więziony już dłużej w bolesny sposób w bieliźnie.

Obcokrajowiec bez zawahania włożył palce do jego odbytu na co skrzywił się dość mocno. Nie chodziło tu jednak o ból spowodowany brakiem rozciągania, uprawiali seks dosłownie kilka godzin temu więc nadal powinien być dobrze rozciągnięty. Jedyną przeszkodą, która powodowała w nim dyskomfort, a może i nawet ból choć nie za bardzo intensywny było to, że lubrykant zdążył już się w nim zaschnąć przez co był suchy. Czuł też osad po niezmytym wcześniej żelu co też nie było zbytnio przyjemne. Palce dość szybko opuściły wyciągając z niego urządzenie, które od początku w nim tkwiło, a Dazai poczuł się bez niego w środku dziwnie. Zniecierpliwiony  wyciągnął ręce przed siebie choć wiedział, że nie dosięgnie partnera. Ten tylko całkowicie nie zawracając sobie nim głowy oddalił się nieco oraz powoli zsunął z siebie swój płaszcz składając go i odkładając na bok to samo zrobił z koszulą, a kiedy rozpiął pasek od spodni to z nimi też tak postąpił. Na koniec pozbył się bielizny i z powrotem podszedł do stołu gdzie czekał na niego szatyn.

— Zachowujesz się żałośnie — stwierdził widząc jak młodszy jeszcze bardziej chętnie rozkłada swoje nogi i już jakby nie pamiętając o tym, że dostał polecenie by siebie nie dotykać powoli zaczął stymulować główkę swojego penisa dłonią.

— Myślisz, że - Ah! Nie wiem? — Zapytał drżącym głosem odchylając głowę do tyłu.

— Zostaw — rozkazał szarpiąc za jego rękę tak by nie był w stanie więcej nią pieścić swojej męskości dopóki ten go nie puści. — Nie daruję ci jeśli dojdziesz przede mną.

— Oh Fedya, jaki z ciebie romantyk, aż braknie mi słów — zaśmiał się dysząc lekko choć z zmęczenia chociaż tak naprawdę dopiero zbliżali się do najlepszej części.

Nie odpowiedział już nic na tą zaczepkę tylko chwycił niższego wokół talii wbijając to paznokcie, że był, że pozostawią ślady po czym przysunął do siebie gwałtownie naprowadzając wejście detektywa na jego członek. Niekontrolowany krzyk, który przedarł się przez gardło byłego mafiozy na pewno byłby w stanie dotrzeć do uszu jakiegoś jego sąsiada, który też mieszkał akurat w tym miejscu z powodu braku możliwości na znalezienie własnego lokum. Nie przejmował się tym jednak całkowicie skupiając się na rozpychającym go od środka przyrodzeniu. Tak jak wiedział, że będzie, bez odpowiedniego nawilżenia bolało go i to dość mocno. Był też pewnym, że z tego powodu w jego wnętrzu pojawiło się trochę krwi. Nie przejmując się tym jednak podniósł się do pozycji, w której brunetowi będzie łatwiej go penetrować. Zaraz po tym nadeszło mocne pchnięcie, które spowodowało kolejny sprośny dźwięk wydostający się z gardła młodszego. W pomieszczeniu było dość jasno więc gdy spojrzał pod odpowiednim kątem był w stanie dostrzec członek Rosjanina znikający w jego wnętrzu co wywołało w nim dziwne poczucie, które mu się podobało.

Następne ruchy obcokrajowca nadeszły dość szybko. Na początku były dość powolne przez brat świeżego nawilżenia jednak preejekulat zaczynał stopniowo działać. Nadal oczywiście nie było jakoś wspaniale, ale z każdym kolejnym pchnięciem Rosjanina było coraz lepiej. Brązowooki czuł jak jego członek pulsuje cały czas niemiłosiernie, a wydzielina wydzielana przez penisa ściekała po jego długości lepiąc się do ciała wraz potem. Plaski powstające od zderzeń się dwóch ciał roznoszone były po całym salonie stając się coraz intensywniejszymi, a powoli po dolnej wardze detektywa ściskała stróżka śliny, która leniwie zaczynała sunąć po podbródku by bezgłośnie spać na drewno pod nim. Rosjanin z resztą nie wyglądał lepiej. Dyszał ciężko co chwila znów wypinając biodra za to Osamu miał wrażenie, że jego włosy trochę się potargały co było dość nietypowe w wyglądzie starszego. Otworzył usta szerzej samemu nie wiedząc czy chce coś powiedzieć. Przez chwilę się zastanawiał jednak szybko pokręcił głową wiedząc, że nie da rady rzucić niczym mądrym w tej chwili.

— Ja już- Ah! — Zakrztusił się zdaniem, które miał wypowiedzieć czując Dostojewski uderza w jego czuły punkt. Otworzył szeroko oczy starając się nabrać najwięcej powietrza w płuca. Jego ciało wygięło się w łuk pod wpływem nagłej przyjemności. Wyciągnął drżące dłonie wczepiając je w kark kochanka drapiąc mocno, czuł jak zdrapuje mu naskórek. — Tak.. Tak tutaj proszę... — chciał już dojść, nie ciągnąc tego więcej. Czuł, że jego wytrysk zbliżał się wielkimi krokami.

Wyjątkowo spełnił prośbę młodszego bez zbędnego przedłużania również pogrążając się w tej bezwstydnej chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top