1
Znowu.
Patrzę w sufit, okryty do bioder.
Znowu, znowu z mojego mieszkania wychodzi młoda dziewczyna. Muszę z tym skończyć.
W końcu zbieram się do pracy. Wstaję, ubieram się, wypijam kawę i jadę metrem do centrum. Młoda dziewczyna w pociągu przekłada nogę na nogę. Patrzę na nią, przesuwam wzrokiem po jej zgrabnych nogach.
Jak zawsze wchodzę do biura spóźniony. Z mojego biurka zniknął komputer. Idę do Davida.
- Więc... zabrali mój komputer... Mogłeś mnie uprzedzić - powiedziałem.
- Wiem, wiem. Mówią, że to jakiś wirus - odpowiada.
- Jasne - kiwam głową i idę do kibla.
Patrzę, czy nikt za mną nie poszedł, zamykam się w kabinie i obciągam sobie. Jak zawsze, kiedy nie mam co robić i się denerwuję. Wracam do biurka po 5 minutach. Cały dzień ciągnie się nieubłaganie.
I wszystkie dni tak wyglądają, codziennie widuję tą dziewczynę w metrze. Raz nawet próbowałem za nią pójść, wyruchać ją gdzieś w ciemnym kącie, co mi się zdarzało, ale ją zgubiłem. Ściągam sobie dziewczyny, płacę im a potem spędzamy ze sobą noc. Ona znika nad ranem a ja zastanawiam się, czy powinno być mi wstyd. W sumie zawsze jest fajnie, ale nie potrafię się z nikim związać. Próbowałem, 4 miesiące trwał mój najdłuższy związek, ale ludzie się sobą nudzą, idąc na randkę siedzą przy stoliku, nie potrafiąc rozmawiać o niczym. Mój styl życia jest fajny, ale może to faktycznie złe. Powinno mi być wstyd?
Każdego cholernego dnia do mnie dzwoni, jednak nigdy nie odbieram. Jest jedyną osobą, z którą mam jakąś więź, ale nie bardzo chcę z nią rozmawiać. Moja siostra Sissy, natrętna... Boże, nie chcę się z nią spotykać. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top