3.Valerie
Czytałam kiedyś, że ból chce by go odczuwano. Od czasu do czasu odwiedza nas, ale tylko my sami możemy poczuć jego obecność. Gdy nadchodzi, zapominamy o całym bożym świecie bo jesteśmy zbyt zajęci cierpieniem.
Słyszałam jak deszcz głośno obijał się o dach mojego domu i wystukiwał na nim smutną dla mnie melodię. Na dworze grzmiało- drzewa tańczyły wraz z wiatrem w każdym możliwym kierunku, a ja czasem miałam wrażenie, że za chwilę nie dadzą sobie rady i runą na ziemię. Nic jednak takiego się nie wydarzyło.
Leżałam na łóżku ze zgaszonym światłem wpatrzona w krajobraz za oknem. Wydawało mi się, że burza, na którą patrzyłam, to metafora tego co działo się w mojej głowie i sercu- jedna wielka panika ogarniała mnie z każdym możliwym wdechem powietrza.
Dzisiaj był ósmy dzień od śmierci mojego brata, ósmy dzień kiedy ani razu nie odebrałam telefonu, gdy dzwonił mój chłopak, ósmy dzień kiedy nie byłam w szkole.
Każdego dnia byłam inna- może to zabrzmieć dziwnie, lecz taka była prawda. Jednego dnia płakałam, drugiego dnia byłam sarkastyczna, trzeciego śmiałam się z całej mojej obecnej sytuacji. Byłam zagubiona.
Tak dokładnie- zagubienie idealnie odwzorowuje to co aktualnie czułam. Wszystkie emocje gubią się gdzieś we mnie, przez co powstaje jedna wielka pustka, którą zabijam antydepresantami. I nikt mi nie może pomóc. Czuję, jakby jedyną rzeczą, która mi pozostała były wspomnienia.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, na co tylko się skrzywiłam. Nie musiałam odpowiadać, żeby rodzice chwilę później weszli do środka z lekko przygnębionymi wyrazami twarzy.
-Musimy porozmawiać-powiedział tata.
I wtedy, dalej leżąc, zamknęłam oczy i ani razu nie przerwałam im ich fascynującej opowieści o... przeprowadzce.
Kiedy zdałam sobie sprawę ze znaczenia tego słowa, gwałtownie usiadłam na łóżku i popatrzyłam się na nich z zapewne największym zszokowaniem na jakie było mnie stać.
-Żartujecie, prawda?- na to już nie mogłam być obojętna. Poczułam jak ciepła łza spływa mi po policzku i kapie z brody na świeżo wypraną pościel.
-Myślę, że nam wszystkim dobrze to zrobi-mama zaczęła się tłumaczyć- Zresztą znalazłam tam pracę. Przykro mi Valerie, ale nie masz w tej sprawie nic do gadania. Za tydzień, od nowego semestru musisz niestety zmienić szkołę i na nowo ułożyć sobie życie. Nie możesz się zamykać w sobie, bo uwierz, że nam z tatą również jest trudno. Musimy żyć, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło i pozwolić sobie na odrobinę wytchnienia i odpoczynku.
Kobieta usiadła obok mnie i delikatnie odgarnęła mi włosy za ucho- kiedyś uznałabym to za słodki gest, jednak teraz, gdy dotknęła mojej skóry, jedyne co poczułam to ogromne obrzydzenie do jej osoby. Nie możemy tak po prostu pozbyć się Patricka z naszego życia, zwłaszcza, że odegrał w nim kluczową rolę. Chciałam się sprzeciwić pomysłowi rodziców, zbuntować, powiedzieć coś co zmieni ich podejście do całej tej chorej sytuacji, ale nagle poczułam się jak typowa niemowa- byłam zbyt zszokowana tym wszystkim, by odezwać się chociażby jednym słowem.
Tak więc wyszli z mojego pokoju i znowu zostawili mnie samą z moimi myślami.
Moje okno od ziemi dzielą porządne cztery metry wysokości, co tylko wydaje się małą odległością, jednak w rzeczywistości jest ona całkiem duża. Zwłaszcza, że mama uwielbia plewić ogródki i akurat pod moim oknem ustawiła sobie dużo ostrych kamieni, które wraz z kwiatami miały pełnić funkcję ozdoby. Mimo tego dokładnie wiedziałam jak wymknąć się w nocy by nie zostawić po sobie żadnych śladów. Pewien prosty sposób pokazał mi Patrick- uświadomił mi, że zamiast na początku iść w dół, trzeba pójść do góry. Tak więc teraz zamknęłam drzwi od swojego pokoju na klucz, otworzyłam okno i wspięłam się na dach by zaraz potem zejść po drugiej stronie domu po wystających murach.
Tylko z mojego pokoju była jakakolwiek możliwość wydostania się z tego chorego domu, ale ja sama skorzystałam z niej tylko dwa razy. To Patrick cały czas wychodził nocami na imprezy i to ja zawsze go kryłam, chociaż wiedziałam, że źle robił. Mimo tego, że kochałam i nadal kocham swojego brata, niestety nigdy chyba nie zrozumiem jego pędu do wszystkiego, co jest nielegalne- rozpoczęło się od zwykłych papierosów, skończyło na mocnym alkoholu i hazardzie. Mnie nigdy nie ciągnęło do takich rzeczy, bo po prostu zawsze byłam tą grzeczną w całym naszym szkolnym towarzystwie i nie chciałam psuć sobie opinii.
Teraz jednak nic nie miało dla mnie znaczenia. Czułam jak całe moje ubranie przesiąka wodą i od razu zrobiło mi się zimniej. Przyspieszyłam kroku. Od domu Johna dzieliło mnie pięć minut drogi, jednak było ryzyko, że wcale nie było go w domu. Nie uprzedziłam go, iż do niego idę, bo po prosu o tym nie pomyślałam.
Słyszałam pioruny, które niedaleko mnie zderzały się z ziemią, ale nie bałam się- szłam przed siebie zatopiona w słowach mamy. Naprawdę będę musiała zmienić szkołę? Zostawić tu osoby, które po wielu latach zaczęłam uważać za rodzinę? Zostawić dom, w którym ja i mój brat razem dorastaliśmy? Pozostawić tutaj wszystkie moje dobre i złe wspomnienia i po prostu uciec w inne miejsce?
Byłam już praktycznie pod oknem mojego chłopaka, kiedy poczułam, że po prostu zakręciło mi się w głowie. Upadłam na ziemię starając się uspokoić własny oddech. Ataki paniki zdarzały mi się ostatnio w miarę często, dlatego wiedziałam jak sobie z nimi radzić.
Żartuję = właśnie wtedy zemdlałam.
XXX
boże mam taki zły humor, że to jest jakiś hiiiiiiit.
tyle rzeczy dzieje się w moim życiu złych wrrrr nie mam na to wszystko siły już (dosłownie zasypiam)
wyszła nowa piosenka od LANY i ojej strasznie mi się podoba
no i na koniec ZAPRASZAM DO OBSERWOWANIA MNIE NA INSTAGRAMIE adriannasmialek <3 odwdziecze sie kiedys heh
paaaa kocham was za trzy tysiaki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top