14. Kayden
Gdy obudziłem się rano, od razu poczułem ogromny ból głowy. Spałem może cztery godziny, ponieważ nie mogłem oderwać się od książki o stworzeniu świata. Wstałem jednak, podszedłem do szafy i wyjąłem z niej pierwsze lepsze ciuchy- czarną koszulkę z ogromnym znaczkiem NASA, moje ulubione białe bokserki i lekko potargane zielone spodnie. Następnie umyłem zęby, poszedłem pod prysznic, włożyłem wcześniej przygotowane ubrania, a potem porządnie przeczesałem włosy, miałem bowiem świra na punkcie higieny osobistej. Aby mieć pewność, że na pewno miałem czyste ręce, ponownie je umyłem zanim zabrałem się do robienia sobie tostów z serem.
Gdy byłem gotowy, wyszedłem z domu i przez kilka dobrych minut szedłem do szkoły z ogromnym uśmiechem na twarzy- miałem przeczucie, że dzisiaj będę miał wspaniały dzień, mimo tego, że po szkole znów musiałem zostać w kozie.
Wszedłem do budynku i od razu poczułem na sobie znienawidzone spojrzenia praktycznie całej szkoły. Tak jak już wielokrotnie wspominałem- mało kto mnie lubił. Po prostu nie potrafiłem być miły dla kogoś, kto nie przejawiał żadnych oznak inteligencji. Czułem jakby było to poniżej mojej godności, nie potrzebowałem tych idiotów za znajomych.
Wiedziałem, że podobałem się kilku dziewczynom. Nie było ich zbyt wiele i każda z nich bała się do mnie podejść, ponieważ miałem (słuszną) opinie dziwnego, jednak same ich wlepione spojrzenia sprawiały, że moje ego rosło co raz bardziej i bardziej. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że mam wiele zalet.
Gdy usłyszałem jej śmiech, przystanąłem i powoli odwróciłem się w jej kierunku. Margo była otoczona grupką dziewczyn, z którymi plotkowała na różne tematy- zauważyłem w jej zachowaniu zmianę, miałem wrażenie jakby po weekendzie tryskała szczęściem i optymizmem. Była dzisiaj ubrana w czarną bluzkę z długim rękawem i potężnym dekoltem oraz czarne, dziurawe jeansy. Zamiast czarnych butów, w których zawsze chodziła, dla odmiany ubrała czerwone baleriny. Na czubku głowy miała gęstego koka, z którego wypadały pojedyncze włosy. Byłem zachwycony. Pokusa zrobienia jej zdjęcia była ogromna, ale nie chciałem jej przestraszyć już na początku naszej znajomości, dlatego powstrzymałem się i patrzyłem dalej. Pierwszy raz od kiedy zmieniła szkołę, zobaczyłem jej pełen prostych i zadbanych zębów uśmiech. Nie była pomalowana, była po prostu naturalnie piękna.
Takie zachowanie nie było do mnie podobne- nigdy nie zawracałem sobie głowy płcią piękną, jednak teraz, jedyną rzeczą na jaką miałem ochotę, było dotknięcie jej porcelanowej skóry.
Odwróciłem wzrok dopiero gdy zadzwonił dzwonek. Pognałem do klasy nie chcąc spóźnić się na rozszerzoną matematykę. Dzisiaj miałem tylko rozszerzony francuski i koze z Margo, czyli góra trzy godziny. Było to dla mnie zdecydowanie za mało.
...
Na francuskim Margo była zmuszona by usiąść obok mnie, ponieważ nie było innego wolnego miejsca. Wydawała się tym nie pocieszona, ale nawet nie zwracałem na to uwagi. W chwili gdy nauczycielka odwróciła się by napisać temat na tablicy, podsunąłem jej pod rękę kartkę, na której było napisane pewne pytanie.
Od razu gdy je przeczytała, spojrzała na mnie zszokowanym wzrokiem i zaciśniętymi mocno brwiami.
„Nie jestem lesbijką, mam chłopaka. Skąd wiedziałeś, że któraś z tych opcji jest prawidłowa?"
Wziąłem się do pisania odpowiedzi:
„Rano przechodziło obok ciebie mnóstwo chłopaków, którzy byli tobą szczerze zainteresowani, a ty nie zwróciłaś na żadnego uwagi, cały czas rozmawiałaś z dziewczynami, dlatego byłem pewien, że albo jesteś już zajęta, albo podoba ci się ta sama płeć."
Znów spojrzała mi w oczy, tym razem jednak miałem wrażenie, jakby chciała wyczytać z nich, z której planety pochodzę. Dostrzegłem jej ogromne zmieszanie, dlatego dopisałem na kartce:
„aha, oprócz tego, nosisz bransoletę z serduszkiem i napisem FOREVER"
Prychnęła cicho pod nosem i mogłem się założyć, że znowu na chwilę zobaczyłem jej cudowny uśmiech, jednak po chwili stała się poważna i już więcej nie odpisywała, a ja nie naciskałem.
Kiedy zadzwonił dzwonek, dziewczyna bardzo szybko się spakowała i gdy miała wychodzić z klasy, na chwilę się do mnie odwróciła.
-Gapiłeś się na mnie rano?- na jej czole ukazały się drobne zmarszczki i jej brwi znowu się zacisnęły. Kolejny raz wyglądała na zmieszaną.
-Owszem- odparłem tylko i lekko się uśmiechnąłem zakładając sobie ręce na krzyż na klatce piersiowej.
-Mówił ci ktoś, że jesteś dziwny?- głos Margo był przesiąknięty złością, ale teraz idealnie zdawałem sobie sprawę, że wcale nie była wredną suką. Musiałem dowiedzieć się, dlaczego Valerie ukrywa swój prawdziwy charakter pod maską Margo.
-Cały czas to słyszę, kochanie- prychnąłem głośno śmiechem i twarz dziewczyny rozświetlił uśmiech, jednak chwilę potem odwróciła się na pięcie i wyszła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top